ROZDZIAŁ 9 - Psychol, zboczeniec, porywacz, dupek

23 2 0
                                    

LEVI

Stałem na parkingu przed klubem, oparty o maskę swojego ferrari czekając na Sabrinę. Rozważałem opcję czy zamiast odwozić ją do domu, wsiąść od razu do auta i pojechać do jakiegoś, kurwa kościoła by poszukać boga w moim życiu. Problemem jest to, że bliżej mi do diabła niż boga. Spaliłbym się zaraz po przekroczeniu, progu kościoła.

Rzuciłem niedopałek na ziemię i przygniotłem go butem. Sprawdziłem na ekranie komórki, godzinę. Siedem minut. Czekam na dziewczynę siedem minut. Sam nie wiem po co to robię, przecież moim planem na dzisiaj było upicie się tak bym nie pamiętał jak mam na imię. Cóż doskonale pamiętam jak mam na imię, a przy okazji mam jakąś małolatę do opieki.

Dylan zaraz po przyjechaniu ze mną do klubu zaprowadził do sekcji dla Vip-ów. Mówił, że tam będziemy mieli spokój od napalonych dziewczyn, niestety facet sam nie wytrzymał i ruszył po piętnastu minutach na poszukiwanie jakiejś desperatki. Dlatego też postanowiłem pójść w jego ślady i opuścić pomieszczenie. Jednak nie miałem ochoty na seks. Nie... źle to sprecyzowałem. Nie miałem ochoty na seks w tym miejscu i z tymi dziewczynami. To są tylko dzieci, nic nie doświadczone dziewczyny, które myślą, że mają cały świat u swoich stup. W rzeczywistości tak nie jest. U stup mają jedynie spuszczone majtki, a w buzi chuja. Na samą myśl o tym przeszedł mnie dreszcz.

Moim planem było zdobycie dobrego alkoholu lub całkiem zabawnego towarzystwa... o losie nawet jakbym spotkał dzisiaj Chrisa w klubie to chyba bym go wycałował. Dosłownie spodziewałem się tutaj każdego, nawet prezydenta, ale nie kurwa, jej. Dziewczyny z wyścigów, o której myślałem od czasu wyścigu, przerażająco za często. Kiedy tylko ją zobaczyłem nie potrafiłem odciągnąć od niej wzroku, zresztą nie tylko ja. Widziałem jak wielu innych mężczyzn oblizuję się na jej widok. Nie ma się co im dziwić, bo ta dziewczyna przyciągała do siebie, wyglądała tak dobrze kiedy tańczyła na parkiecie. Wyglądała jakby nic ją nie obchodziło.

Wtedy nagle upadła na ziemię. Nie wiem nawet czemu wtedy do niej podszedłem i zabrałem ją do pokoju. Odcięło mnie, moje kończyny same wykonywały ruchy bez wcześniejszej konsultacji z mózgiem. Że akurat teraz ten musiał pójść na przerwę. Nie za to mu płacą.

Coś dziwnego ściska mnie na myśl o jej wyrazie twarzy, kiedy odgadłem jej imię. Cóż tak naprawdę miałem naprawdę mało procent szans na prawidłowe trafienie, jednak jak widać fart początkującego. O tym, że w klubie pracuje Sabrina usłyszałem od Dylana, kiedy rozmawiał z jakąś dziewczyną. Jednak nie słuchałem ich wtedy za bardzo, a kurwa mogłem. Bo teraz, kiedy już wiem, że chodzi o nią... Ja pierdole chce mi się krzyczeć.

Muszę coś wypić, lub sobie przywalić. Jestem jebanym psycholem, przecież nie znam tej dziewczyny czemu tak reaguje. To tylko dziecko. Nieświadome dorosłego życia dziecko!
Tam w pokoju, tak bardzo chciałem ją pocałować. Ona też tego chciała, widziałem to po jej oczach. Nasze twarze dzieliły już tylko milimetry i no nie! Akurat wtedy mój mózg i zdrowy rozsądek musieli wrócić z przerwy i wyjebać z pytaniem ile ma lat. No fantastycznie! Mimo wszystko, może to i nawet dobrze. Przecież plułbym sobie w twarz do końca życia, gdybym do tego dopuścił.

Rany boskie ta dziewczyna ma szesnaście lat! Szesnaście! A ja dwadzieścia jeden. Mógłbym być jej bratem, a nie partnerem seksualnym.

Levi na miłość boską stop! Przestań myśleć o seksie i tej dziewczynie. Przecież to się nie łączy w całość. Jesteś dla niej za stary na cokolwiek. Z drugiej strony to tylko pięć lat, to nie taka duża różnica... Nie! Stop! O czym ja w ogóle myśle.

Nagle poczułem jak ktoś dotyka mojego ramienia, na co od razu się wzdrygnąłem. Popatrzyłem się na dziewczynę, ponownie tracąc rozum i zapominając moją kłótnię z własnym umysłem, jeszcze sekundę temu.

Przełknąłem ślinę i otworzyłem dziewczynie drzwi. Wsiadła bez słowa, obszedłem auto i usiadłem za kierownicą, starając się nie spoglądać na dziewczynę. Problem jest taki, że nie dało się tego zrobić i już po wyjechaniu z parkingu zawiesiłem na niej oko. Ale tylko na chwilę.
Zauważyłem, że się przebrała. Teraz zamiast koronkowej bielizny ma na sobie dużą beżową bluzę z kapturem i dżinsy. Sabrina chyba wyłapała, że się na nią patrzę bo jej policzki oblał rumieniec. Cholera.

- Musisz podać mi swój adres - powiedziałem, dziwnie opanowanym głosem. Jak widać lata praktyki w ukrywaniu wszystkich swoich emocji i myśli nie poszły na marne.

Sabrina podała mi adres i wbiła spojrzenie w boczną szybę.

Docisnąłem gaz do podłogi. Jechałem naprawdę szybko, czekałem wręcz kiedy dziewczyna mnie poprosi bym zwolnił. Na liczniku wybiło sto osiemdziesiąt kilometrów. Jechanie tak szybko po wypiciu dwóch piw i niezliczonej ilości shotów nie było chyba dobrym pomysłem. Wiedziałem, że nie stracą panowania nad samochodem. To jest wręcz niemożliwe, zresztą przez tą sytuację z dziewczyną zdecydowanie wytrzeźwiałem. Nie chciałem policji na ogonie i tłumaczenia się czemu siedzę w aucie z nastolatką i prowadzi po pijaku. Dziewczyna natomiast ze spokojem oglądała panoramę miasta za oknem. Wyglądała jakby zupełnie nie przeszkadzała jej ta prędkość.

Pod dom dziewczyny dojechałem po siedmiu minutach. Mieszkała na przedmieściach w nie za dużym, dwupiętrowym domu. Na górze w jednej z sypialni paliło się światło. Wtedy w mojej głowie zapaliła się lampka.


Sabrina

Kiedy mężczyzna zatrzymał się pod moim domem przeszedł mnie dziwny dreszcz, jednak postanowiłam to zupełnie zignorować. Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam ją. Drzwi jednak nie ustąpiły.

Przeniosłam rozwścieczony wzrok na chłopaka. Kim on jest, że myśli, że może mi rozkazywać! Nie jestem jak wszystkie inne dziunie. Nie wykonuje rozkazów nadętych dupków jak mały, bezbronny piesek.

- Otwórz drzwi - wysyczałam w jego stronę przez zaciśnięte zęby. Chłopak prychnął.

- Nie. Myślisz, że twoi rodzicie by się ucieszyli gdybym cię odprowadził do domu? Może powinienem im powiedzieć gdzie pracuje ich córka i co robi nocami. Jak psuje sobie życie.

- Co cię to obchodzi! - Wykrzyczałam mu w twarz, tracąc jakąkolwiek kontrolę. - Co cię obchodzi to co robię i gdzie pracuję. Przecież mnie nie znasz, jesteś tylko jakimś psycholem, zboczeńcem, porywaczem, dupkiem, czy bóg wie kim jeszcze. Odczep się ode mnie i zostaw mnie w spokoju! - Wykrzyczałam. Byłam sfrustrowana. Balastowałam na granicy desperackiego płaczu, śmiechu i zdenerwowania.

Moje życie odkąd zaczęłam dorastać było dla mnie piekłem. Może nawet lepiej gdyby ten chłopak okazał się psycholem? Może lepiej gdyby wywiózł mnie do lasu i tam zabił. Nie musiałabym się tyle męczyć.

Facet chyba zauważył, że się poddałam bo głośno westchnął i następnie odblokował drzwi do samochodu. Nie patrząc na nowo poznanego chłopaka wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę domu. Nie odjechał dopóki nie przekroczyłam progu domu.

W środku panował względny spokój, z piętra rozbrzmiewały stłumione dźwięki, muzyki jakiś zespołów rockowych. Dochodziły najpewniej z pokoju Eastona. Mamy nie było w domu, wiem to po bałaganie jaki pewnie Lucy zostawiła przygotowując sobie obiad. Mama pewnie jak zwykle wzięła dodatkowe dyżury w szpitalu byleby tylko nie siedzieć w domu, natomiast ojciec... pewnie znowu jest u jednej ze swoich lafirynd.

Wspięłam się po cichu po schodach na górę, prosto do swojego pokoju. Kiedy moja twarz spotkała się z poduszką odpłynęłam. Niestety jak na złość śnił mi się nieznajomy, którego dzisiaj poznałam. Całkiem spodobał mi się ten sen.

----

Jakbyście mieli opisać głównych bohaterów jednym słowem to takie by to było? Ja zdecydowanie bym użyła słowa - zranieni.

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał!

Do następnego!

AMAVI EAMWhere stories live. Discover now