7.

157 17 4
                                    

— Lixie — Powiedział Changbin widząc swojego ukochanego, wiedział już że ten miał świadomość że przez cały czas ten go zdradzał, umięśniony mężczyzna uśmiechnął się i zaproponował by Blondyn usiadł— Więc.. jak to się stało że jesteś tutaj w Florencji, przecież jak to?— spytał lekko niedowierzając, miał lekko płaczliwy głos i jego usta drżały co nie umknęło Felixowi, spojrzał się w okno popijając herbatę.

— Pracuje tu, muszę zarabiać i tak w te wakacje nie miałem nic zaplanowane a kilka tysięcy Zrobi tylko lepiej dla mnie— odpowiedział stanowczo, po jego tonie słychać było że nie chciał zbytnio z nim rozmawiać ale musiał wyjaśnić pewne sprawy by mieć już to z głowy — poprostu o mnie zapomnij, wróć do Korei do rodziny mam nowe życie Changbin nie chcę cię więcej widzieć okej?— dodał wstając, kierując się do wyjścia, umięśniona ręka złapała go za nadgarstek, odwrócił się i zauważył łzy w oczach swojego byłego.

— Błagam, kocham cię to był błąd. Byłem głupi, cholernie głupi — powiedział placzliwym głosem, żałosne zachowanie. Felix zdjął z siebie jego rękę i oburzony wyszedł z kawiarni. Podszedł do Kaia gdy jego były wybiegł— to twój chłopak nowy tak? Zdradziłeś mnie! Nie zależało ci na mnie nigdy— krzyczał i zaczął szarpać go. Po chwili poczuł jak jego ręce puszczają go i on się odsuwa, przed nim stał zdenerwowany Hyunjin celując pistoletem w jego czoło.

— Jak jeszcze raz go dotkniesz urwę ci te umięśnione rączki i dam na twoich oczach je psom, lub wepchnę ci je do twojej mordy byś nie mógł kurwa gadać, jeszcze by nie było za nudno zajmę się twoja rodziną. Więc radzę nie ci trzymaj się z daleka od mojego pierdolonego chłopaka. — wkurwiony ostro powiedział, stanowczy i surowy głos jeszcxe bardziej spłoszył Changbina, przestraszony poszedł sobie, Hyunjin odwrócił się do Felixa kładąc swoją miękką rękę na jego policzki oglądając go uważnie — nic ci się nie stało?— spytał kojąco i troskliwie..

— Wiesz, nie jesteśmy razem — odpowiedział kiwając lekko głową, uśmiechnął się Lee— po drugie co ci strzeliło do głowy żeby na środku kurwa ulicy grozić mu i celować jebaną bronią — Powiedział blondyn błądząc po twarzy wyższego.

— Sei mio e mi dà sui nervi quando qualcuno prova a toccarti, cazzo— powiedział włoskim akcentem odgarniając włosy za ucho Felixa, złapał go w talii i szedł do auta — Kai, Segui questo ragazzo, non mi piace — zwrócił się do Ochroniarza, ten kiwnął głową i poszedł w ciemną uliczkę tam gdzie wcześniej szedł Seo.

Otworzył drzwi do tylniego siedzenia i popchnął lekko tam Felixa, wszedł również do auta i nachylił się nad nim zamykając drzwi. Zbliżył się ekstremalnie blisko jego twarzy.

— Co ty sobie myślałeś idąc na to pierdolone spootkanie— był wkurwiony, Lee to czuł po jego głosie, wyrazie twarzy i wszytskim. Wszystko się w nim gotowało— jakby mnie nie było, kto wie kurwa, Felix myśl czasami błagam— powiedział spuszczając głowę na klatkę piersiową chłopaka oddychając głośno, ten po pogłaskał.

— Dramatyzujesz— rzucił szybko, bezmyślnie.

Westchnął zmęczony tym że nie wiedział co myśleć o Hwangu, on był trudny do rozstrzygnięcia, chciał być miły i troslikwy ale to jest jakiś żart. Ten mężczyzna jest jakieś specjalnej troski.

— Jesteś zbyt obsesyjny, to nie jest normalne jak mam się w tobie zakochać to traktuj mnie jak człowieka a nie jak zabawkę, twoją własność — wyjaśnił spokojnie patrząc się na niego, bawił się jego kosmykami włosów skupiając całą uwagę na nim, czuł jak wtulił się w niego.

— Kurwa— przeklną pod nosem, bardzo cicho ale i tak nie ominęło to uwadze Felixa, podniósł głowę patrząc mu się w oczy— Chodzi o to że jesteś jedyną osobą która w jakiś sposób sprawia że się czuje jak człowiek, tak bardzo przypominasz mi moją kochająca mamę, tak kurwa bardzo. Boje się ciebie stracić w chuj bo jesteś moim wszytskim, chuj z tym że spędziliśmy z sobą zaledwie dwa tygodnie,  szukałem cię dwa lata. Bez przerwy latałem po całym świecie szukając ciebie, teraz mogę patrzeć się twoje piękne oczy, dotykać cudownego ciała, słyszeć twój głos. Ja cię kurwa czczę, nie jesteś zwykłym chłopakiem jesteś, jesteś.. bogowie sami zbudowali cię z miliona diamentów, urzeźbili twoje ciało, nadali piękny kolor twoim oczom— widząc rumieńca blondyna mówił dalej — twoje włosy są takie lekkie i miękkie, sprawiasz że gdy cię widzę to odrazu czuję to coś. Zakochałem się w tobie, jestem zakochany po uszy i zawsze kurwa będę Nie obchodzi mnie to że mnie nie chcesz, ja cię czczę, ja cię kurwa kocham i nie dam ci odejść bo jesteś moim wszystkim. Chcę mieć ciebie u swego boku, mam obsesję, i to dużą. Przepraszam za to jak się zachowuje ja się boję ciebie zranić ja cię kocham— skończył, patrzył się nieśmiale na niego, miał na twarzy małego rumieńca w porównaniu do blondyna.

Nie mógł uwierzyć co usłyszał od niego, te wszystkie słowa były zaczarowane bo nigdy czegoś takiego nie usłyszał, nawet połowy tego. Patrzył się w jego oczy, uśmiechnął się i zachichotał. Pocałował go. Nie kochał go, jeszcze nie. Jednak zaczął widzieć w nim małego chłopca który chce miłości, nie chciał z nim być. Nie kochał go ale był zachwycony nim. Tym że taki mężczyzna istnieje. Całował go powoli jednak zmieniało się to w agresywny pocałunek.   Podniecało go to, pierdolić miłość nie zamierzał go kochać, zamierzał oddać mu swoje ciało i czuć go w sobie. Chciał właśnie tego nie jakiejś marnej miłości i słodkich słówek, namiętnego romansu. Pogłębiał pocałunek dając mu do zrozumienia że chciał się pieprzyć w aucie. Jego głowa była przepełniona myślami, nie wiedział za bardzo co robi. Był ogłuszony w tej chwili i skupiony na pocałunku.

I see A Red // HyunlixWhere stories live. Discover now