Rozdział XXXIII "GD"

43 5 7
                                    

Powrót do szkoły był jedną z najbardziej meczących rzeczy dla Viviene. Musiała przekonać matkę co wcale nie było łatwe. Gdyby po jej stronie nie stanęli Narcyza, Czarny Pan i w konsekwencji reszta śmierciożerców, Bellatrix nie puściłaby swojej córki do szkoły.

Raven miała łatwiej. Przez to że nie mogła wrócić do domu z wiadomych powodów, a za sierocińcem jakoś specjalnie nie tęskniła, mieszkała w Hogwarcie. Uczyła się pod pieczęcią Dumbeldore'a który chciał zrobić z niej broń przeciwko Voldemort'owi. Wiedział że tym sposobem zmusi dziewczynę do walczenia przeciwko rodzinie ale zrobiłby wszystko aby osiągnąć swój cel.

Zdawał sobie sprawę że nie będzie łatwo pokonać śmierciożerców. Szczególnie jeśli w ich skład weszła Viviene. Niechętnie musi przyznać że to najlepsza uczennica od czasu sięgającego założenie tej szkoły. Nawet sam Tom Riddle nie prezentował sobą tyle co ona. Ale dopóki ta dziewczyna nie wie jak wielka moc się w niej kryje nic się nie stanie. Nadal ma nadzieje że jego przypuszczenia są błędne ale jeśli nie... Koniec nadejdzie szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał.

♤♡♤♡♤

-Na pewno nie jedziesz z nami pociągiem? - zapytał Draco.
-Nie. Przelecę się - popatrzyła w górę na szybującego smoka.
-Jak wolisz - przytulił ją i sam wsiadł do pociągu.

Gdy lokomotywa pojechała, Viviene została na peronie z matką. Narcyza już była w domu, nie chcąc narażać się siostrze.

-Czyli jednak nie jedziesz do szkoły.
-Nie jadę tylko lecę - dopowiedziała na co Bella wywróciła oczami.
-Uważaj na siebie - przytuliła ją. - Możesz potorturować za mnie Pottera - obie się zaśmiały.
-Dobrze. Przekaże mu Crucio - uśmiechnęła się.
-Moja córeczka - rozczochrała jej włosy.
-Ej, układałam je pół godziny - popatrzyła na nią morderczym spojrzeniem na co Bellatrix tylko się uśmiechnęła.

Light zleciał na ziemię. Viviene ostatni raz przytuliła matkę i weszła na smoka. Śmierciożerczyni deportowała się do Malfoy Manor gdy obie postaci zniknęły z pola jej wzroku.

Smok wznosił dziewczynę ponad chmury, szybował i obniżał lot. Nastolatka to kochała. Uwielbiała czuć wiatr we włosach gdy przemierzała dziesiątki kilometrów w parę sekund.

Dotarła do szkoły tuż przed innymi uczniami. Gdy tamci czarodzieje przekraczali bramę szkoły, Light latał dookoła wież Hogwartu przygotowując się do lądowania. Wszyscy ujrzeli smoka. Nauczyciele nie wiedzieli co się dzieje a uczniowie byli przestraszeni jego widokiem.

Osoby pozostałe w szkole, wybiegły z niej i dołączyły do zbiorowiska dopiero co przybyłych uczniów. Nauczyciele zebrali się w krąg i wycelowali różdżkami w smoka.

-Co tu się dzieje? - głos Umbridge był słyszalny nawet z góry.

Landryna popatrzyła w górę. Rozpoznała Lighta którego sama odesłała z tej szkoły. Dobrze wiedziała kto ma związek z tym wszystkim.

-Opuścić różdżki - zarządziła.
-Zwariowałaś? To dzikie zwierze. Uczniowie są w niebezpieczeństwie! - wykłócała się McGonagal.
-Rób co każę! - krzyknęła a wszyscy poza Minevrą opuścili magiczne patyki.

Viviene zeskoczyła ze smoka. Wiedziała że nie uda mu się wylądować przy zebranych tam czarodziejach. Metr nad ziemią użyła zaklęcia które zamortyzowało jej upadek. Jakby nic się nie stało, otrzepała mundurek ze śniegu a z włosów strząsnęła kropelki wody. Dumnym krokiem i z wysoko podniesioną głową przeszła obok swoich nauczycieli i razem z Umbridge weszła do szkoły. Light odleciał a nauczyciele zaczęli dochodzić do siebie po tym co zobaczyli.

Tego dnia dziewczyna miała długą rozmowę z panią Wielką Inkwizytor Hogwartu. Jak się okazało, nie była na nią w żadnym wypadku zła a wręcz dumna. Było to zaskakujące ale prawdziwe.

Nie mogła nigdzie znaleźć Raven... Może faktycznie matka ją zabiła? Jeśli tak, nie ma co tego roztrząsać. Nie żyje to nie żyje.

♤♡♤♡♤

Jak co dzień Viviene była na patrolu. Było dziwnie cicho i ani śladu irytujących gryfonów... Ten dzień nie mógł być lepszy! Właściwie to mógł być, gdyby nie zobaczyła tego idioty Longbottoma...

Był jakiś zagubiony. Co chwila oglądał się za siebie lub rozglądał na boki. Dziewczyna postanowiła go śledzić. Użyła zaklęcia kameleona i cicho podążała za chłopakiem. Neville skręcił za rogiem i zniknął. Nastolatka była zdziwiona ale nie dała się zwieść. Wyciągnęła różdżkę i nadal ukryta, rzuciła zaklęcie na ścianę naprzeciw niej. Ukazały jej się drzwi które otworzyła bez najmniejszego trudu nawet nie używając magii. Zobaczyła Pottera szkolącego innych gryfonów. Szlama pojedynkowała się z jakimś krukonem. Rudy rozmawiał z tą ofiarą losu za którą tu trafiła.

-A co my tu mamy? - zapytała ściągając z siebie zaklęcie.

Mina Golden Trio była BEZCENNA. Byli wystraszeni, zdziwieni, wściekli i zagubieni.

-Co ty tu robisz? - rzucił się na nią Wesley.
-Nie podchodź bo oberwiesz - przytknęła mu różdżkę do szyi zupełnie nieporuszona.
-Zostaw ją Ron - Harry podszedł do dziewczyny i odciągnął swojego przyjaciela na bok.
-Odpowiesz na moje pytanie? - była bardzo zniecierpliwiona.
-Ja... dobrze wiesz jak uczy Umbridge...
-Nie tłumacz się tylko idź prosto do sedna. Myślisz że mam cały dzień na słuchanie twoich opowieści o tym że założyłeś jakiś klub pojedynków bo nie podobała ci się sztywna teoria?
-Skąd to wiesz? - był zaskoczony.
-Czytam z twojego umysłu jak otwartej księgi - wywróciła oczami.
-Powiesz komuś? - zapytał z nadzieją w oczach.
-Jasne że powie, jakbyś jej nie znał! - krzyknęła szlama.
-Mam dla ciebie prezencik od mojej mamy Granger - syknęła wyciągając różdżkę.

Potter zagrodził jej drogę. Złapał ją za ramiona i popatrzył w oczy. Nie było w nich śladu ciemnego brązu. Tylko czerwień domagająca się rozlewu krwi.

-Uspokój się, proszę - szepnął do niej a ona natychmiast się opanowała.
-Ja jestem bardzo spokojna - syknęła ostrzegawczo.
-Odpowiesz mi na pytanie? - powtórzył jej słowa.
-Oczywiście że nie. Nie jestem kablem jak co niektórzy - popatrzyła się na szlamę morderczym wzrokiem.
-Naprawdę?
-Irytujesz mnie - przystawiła mu różdżkę do gardła. - Z resztą... Ktoś chce się ze mną zmierzyć? - zapytała przejeżdżając wzrokiem po zebranych w sali.

Kilka osób podniosło ręce.

-Tylko ostrzegam że nawet Czarny Pan nie dał mi rady - wywróciła oczami widząc jak wszyscy opuszczają ręce.
-Pojedynkowałaś się ze swoim ojcem? - zapytał zszokowany.
-Tak... Nie chciałam przyjąć tego durnego znaku - skłamała.
-Znaku śmierciożerców? - skinęła głową. - I co? Udało ci się? - zapytał podekscytowany.
-Pokonać go tak - odsłoniła lewę przedramię - znak to inna sprawa - Potterowi oczy wyszły z orbit.
-Mimo wszystko... oznaczył cię? - zapytał rudy.
-Jesteś ślepy? - ponownie syknęła. -Ja przeciwko wszystkim śmierciożercom... trochę niewyrównana walka - przyznała chowając znak pod rękawem.
-Nawet bardzo - poparł ją.

Yayımlanan bölümlerin sonuna geldiniz.

⏰ Son güncelleme: May 15 ⏰

Yeni bölümlerden haberdar olmak için bu hikayeyi Kütüphanenize ekleyin!

Córka Śmierci, Dziecko ZemstyHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin