001

189 23 63
                                    

Nadeszła jesień, a wraz z nią nadszedł nowy rok szkolny dla uczniów Hogwartu. Magicznej uczelni dla czarownic i czarodziejów, która dla wielu była jak drugi dom. W tym dla Harry'ego Pottera, który jako mały chłopiec stracił rodziców zamordowanych przez Voldemorta, który od tamtej pory stał się jego największym wrogiem. Nie było roku, w którym nie walczył z czarnoksiężnikiem, starając się przeżyć. Był pewien, że ten nie będzie odbiegał od reszty pod tym względem. A Hogwart był w pewnym sensie jego azylem, do którego z wielką radością powracał po okropnych wakacjach u swojego wujostwa.

To lato było jednak inne. Spędził je całe z Syriuszem. Chociaż Dumbledore sądził, że powinien zostać z Dursleyami lub w kwaterze głównej Zakonu Feniksa ze wzgłedu na bezpieczeństwo, to jego ojciec chrzestny zabrał go w dosyć długą podróż po kilku krajach, skupiająca się na zobaczeniu jak największej ilości ciekawych miejsc. Tłumaczył się tym, że skoro teraz mają okazję, Harry musi skorzystać z życia i zobaczyć cokolwiek poza własnym pokojem. Prawdopodobnie chciał mu też wynagrodzić to, że przez dwanaście lat więzienia i trzy lata ukrywania się nie mógł się nim zająć. Na szczęście po walce w Ministerstwie ze Śmierciożercami, po której Dumbledore w końcu zdołał udowodnić, że Black jest niewinny, został uznany jako wolny.

Przez te dwa miesiące również kilka razy odwiedził Rona i Hermionę, głównie na początku. Pisali też dużo listów, ale od kiedy jego przyjaciele zaczęli ze sobą chodzić, Harry czuł się przy nich jak piąte koło u wozu.

Obecnie Harry pakował swoje rzeczy do kufra. Jego garderoba również zmieniła się przez wakacje. Nie musiał już nosić za dużych ubrań po Dudleyu, a Syriusz mocno pomógł mu z znalezieniem własnego stylu. Dlatego teraz większością jego ubrań były spodnie z dziurami, koszulki różnych zespołów i flanelowe koszule. Co do wyglądu, chłopak również pozwolił swoim włosom urosnąć i teraz mógł wiązać je w małego, niskiego koczka, a dodatkowo, za pozwoleniem Syriusza, zrobił sobie kolczyk w płatku nosa.

Jego samoocena dzięki temu znacznie wzrosła. Po zdobyciu pewności siebie i nowego domu toretycznie został mu w życiu tylko jeden problem – Voldemort. Chociaż wakacje opierały się głównie na wypoczynku, przeprowadził też kilka poważnych rozmów z Syriuszem i Remusem, który był z nimi na kilku wycieczkach. Wiedział, że ma wsparcie dorosłych, przede wszystkim Zakonu, ale nadal miał świadomość, że w pewnych rzeczach musi poradzić sobie sam.

Nagle usłyszał pukanie i rzucił krótkie "proszę". Bardzo cenił Syriusza za to, że mężczyzna zawsze szanował jego prywatność. Nie żeby musiał pukać, bo przecież Harry nie robił nic wstydliwego czy złego, ale i tak było to miłe.

— Jak ci idzie? — zapytał Syriusz, zaglądając do środka. W ręku miał podręczniki, które kupili poprzedniego dnia na ulicy Pokątnej. Byli na zakupach razem z Remusem i poza rzeczami niezbędnymi do zajęć, kupił sobie również nowe szaty, ponieważ z starych już wyrósł, większą klatkę dla Hedwigi oraz kilka książek, głównie o Quidditchu i sławnych zespołach oraz nawet jedną, którą polecił mu Remus. Resztę rzeczy miał już w kufrze więc teoretycznie był prawie gotowy.

— Dobrze. — Syriusz wszedł do pokoju i położył podręczniki na jego łóżku. — Dzięki.

— Pani Weasley zaprosiła nas na "uroczystą" kolację. Będą też Remus i Hermiona z rodzicami. Będziemy się zbierać tak za dwie godziny, dobrze? — zapytał, jakby myślał, że Harry mógłby wybrać zostanie w domu od spotkania z przyjaciółmi.

— Jasne, akurat skończę się pakować — odpowiedział. Wziął podręczniki, które przyniósł mu chrzestny i wcisnął je do wypchanego kufra.

— Przydało by ci się chyba coś większego — zaśmiał się. — Poczekaj, znam takie zaklęcie. Nauczył mnie go Remus bo nigdy nie potrafiłem porządnie się spakować — dodał i wyciągnął z tylnej kieszeni spodni różdżkę.

nigdy sami  ও・drarryWhere stories live. Discover now