Rozdział 32. Skutki uboczne.

1.8K 233 5
                                    

MAISIE

Nerwowo chodzę od ściany do ściany, czekając aż wujek Frost przywiezie do domu Cody'ego. Czuję w środku, że jeszcze chwila a wybuchnę i sama pojadę po niego do baru Logana.

– Maise, spokojnie... – mruczy Hunt, zaciskając palce na moim przedramieniu. – Jest z nim wujek, nic mu się nie stanie.

Myślałam, że oszaleję, gdy Hunter przyjechał do domu z niemrawym wyrazem twarzy. Cody nie odbierał ode mnie telefonów, Hunter tak samo, a ja nie miałam pojęcia co się dzieje. Potem dopiero pokazał mi ten cholerny artykuł, a ja okruszkami samokontroli nie rozwaliłam telefonu o ścianę. Choć wpis zniknął godzinę później, za sprawą naszych ludzi, to i tak mnóstwo ludzi go zobaczyło.

Cholera Octavia. Każdy z nas, już po tamtej wiadomości, wiedział, że ona coś namiesza. Ale żeby tak oczerniać Cody'ego w necie przez to, że dał jej kosza? Przecież podczas ich tej „niby randki" powiedział jej, że nic z tego nie będzie i ma odpuścić. Dlaczego jest tak zawzięta i za wszelką cenę musi pokazać, do czego to ona nie jest zdolna?

A co, jeżeli to moja wina? Co jeżeli ubzdurała sobie zemstę po tym, co odwaliłam w barze Logana? Chciałam jej tylko utrzeć nosa, a nie początkować ogromny gniew.

– Jak się z tym czujesz? – pyta Lacey, przysiadając obok mnie. – O tobie też napisali w tym artykule.

Wzdycham ciężko.

– To głównie Cody'ego w nim oczernili – mamroczę. – O mnie napisali tyle, że weszłam w udawany związek, aby polepszyć jego wizerunek, zakochałam się i zostałam przez niego zdradzona. Ale ja... Nie rozumiem tego. Przecież chyba ludzie wiedzą, że kiedyś byliśmy razem, i że mieliśmy przerwę. Po co miałabym wchodzić z nim w udawany związek?

– Może chodzi im o to, że jest udawany, bo drugi raz byście się nie zeszli? – myśli głośno Lacey. – Ale dużo ludzi nadal twierdzi, że między wami było uczucie, więc może nie wszystko stracone?

Wzruszam ramionami, nie mając pojęcia co o tym wszystkim myśleć.

– W dodatku... Pierre powiedział komuś z mediów o mojej odmowie. Kto tak robi?

Moja wściekłość sięgnęła granic, gdy przeczytałam fragment o mojej odmowie. Czy takie informacje nie powinny być tajne?

– Łasi na kasę ludzie – stwierdza Hunter. – Dobrze, że jednak się nie zgodziłaś. Kto wie, co tak naprawdę od ciebie chciał.

– A co, gdybym dodała oświadczenie? – Unoszę głowę z nadzieją. – Że Cody wcale mnie nie zdradził, a on to ukartowała?

– Nie róbmy nic, bez wcześniejszej konsultacji z naszymi prawnikami i agentami, dobrze? – mówi powoli Hunt. – Żebyśmy jeszcze bardziej nie zaszkodzili. Na oświadczenia przyjdzie czas.

Otwieram usta, chcąc zaprotestować, ale wtedy drzwi do mieszkania się otwierają, a do środka wchodzi Frost z uwieszonym na jego ramieniu Cody'm. Zrywam się z miejsca i dopadam do niego z trzech krokach. Ujmuję jego policzki w dłonie, a gdy zauważam zaschnięte ślady po łzach, sama zaczynam cicho łkać.

– Cody, skarbie... – szlocham, po czym owijam wokół niego ramiona i mocno przytulam. – Wierzę ci, słyszysz? Ten artykuł to kompletne bzdury...

Cody mamrocze coś niezrozumiałego pod nosem.

– Jest kompletnie pijany – mówi jego ojciec, poprawiając chwyt na jego ramieniu. – Zaprowadzę go do pokoju, niech się położy. Porozmawiacie wieczorem.

Kiwam głową i prawie biegnę do drzwi, aby je dla nich otworzyć. Odrzucam nawet kołdrę, aby Cody mógł od razu położyć się do snu. Wraz z jego tatą ściągam z niego ubrania i zostawiamy tylko bokserki. Okrywam go kołdrą, po czym idę do kuchni po szklankę wody i tabletki na ból głowy, który na pewno pojawi się u niego jak tylko się obudzi. Kładę wszystko na szafce nocnej i z westchnieniem odrzucam jego włosy z czoła. Ocieram samotną łzę z policzka i wychodzę, przymykając za sobą drzwi.

ONE LAST CALL | Call Me #5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz