Rozdział 35. Oficjalne wyjaśnienia.

1.7K 229 3
                                    

CODY

– Na moje oko od stycznia na spokojnie możesz wrócić na lód – stwierdza Toby, ugniatając moje ramię. – Uraz był na tyle łagodny, że raz dwa wróciłeś do sprawności. Gdyby nie to, że pominąłeś kilka wizyt, może już teraz dopuściłbym cię do gry.

Wzdycham cicho i nie odpowiadam. Może i mógłbym grać, ale wiem, że sam z siebie bym na razie to odpuścił. Wokół mnie dzieje się za dużo i nie chciałbym, aby po moim ponownym wejściu na lód, zalał mnie i drużynę hejt. Już wolę to przeczekać i wrócić po nowym roku.

– A... jak ta cała sprawa z tą szaloną dziewczyną? – dopytuje.

Wstaję z kozetki, sięgam po koszulkę i zakładam ją na nagi tors. Później narzucam na to bluzę i spoglądam na fizjoterapeutę.

– Prawnicy próbują to rozwiązać – mamroczę. – Chcą to zrobić dopóki sprawa jest jeszcze świeża, żeby później, gdy to ucichnie, na nowo nie zrzucać bomby, ale...

Urywam, bo oboje wiemy co chcę powiedzieć. Sprawa nie rusza do przodu, a prawnicy wiedzą tylko tyle, że chłopak, który sprowokował mnie do bójki, nie jest w żaden sposób spokrewniony z Octavią.

– Będzie dobrze, młody – rzuca. – Z czasem ludzie zobaczą, że wcale nie jesteś taki, jak cię opisali.

– Ale byłem taki. Przed przyjazdem Maisie często chodziłem na imprezy, upijałem się i olewałem treningi.

– Ale nie byłeś kobieciarzem – zauważa. – A to był największy zarzut. Że bawisz się kobietami. A artykuły o tobie i „innych dziewczynach" zaczęły się pojawiać po powrocie Maisie, a paparazzi sądzili, że co chwilę widywali cię z innymi dziewczynami, prawda? A ty wszędzie byłeś z Maise. – Podchodzi do mnie i kładzie mi dłoń na barku, lekko go ściskając. – Cody, jeżeli te oskarżenia nie są prawdziwe, raz dwa wyjdzie na jaw, że to kłamstwo. I uwierz, że już niedługo twoje życie wróci do normalności.

Kiwam głową bez słowa, po czym żegnam się z nim i opuszczam gabinet. Ruszam do samochodu Huntera, w którym ten już na mnie czeka. Mój samochodów jest u lakiernika, więc teraz Hunt został moim szoferem.

– Jak było? – pyta i odpala silnik.

– Dobrze – odpowiadam. – Toby mówi, że po nowym roku mogę wrócić do treningów.

– Zajebiście – wypada z uśmiechem. – Brakuje mi cię na lodzie, stary.

Uśmiecham się pod nosem. Mnie też brakuje już hokeja i naszych przepychanek podczas treningów.

Hunter odwozi mnie do mieszkania, a później jedzie prosto do Lacey, którą ma odebrać z kawiarni i zawieźć ją do wydawnictwa. Jak tylko przekraczam próg, dopada do mnie Goldie. Podskakuje i łapie w zęby smycz, domagają się tym samym spaceru.

Postanawiam wybrać się z nią pobiegać, więc szybko przebieram się w ciepłe i wygodne ubrania, po czym wychodzę z nią na dwór. W tym roku zima nie jest jakoś bardzo dokuczliwa, więc bez problemu mogę biegać i nie obawiać się, że się wywrócę. Wciskam do uszu słuchawki, włączam ulubioną playlistę i zaczynam bieg.

Jakoś w połowie trasy do parku dostaję od Maisie SMS-a, że prosto po zajęciach idzie z Sadie na zakupy do galerii i pyta mnie, czy czegoś nie potrzebuję. Odpisuję jej, że może mi kupić colę, a później dodaję, że gdyby wróciła wcześniej, wyszedłem z Goldie na jogging.

Gdy przebiegam przez park, mam wrażenie, że ludzie dziwnie się na mnie patrzą. Potrząsam głową i wyrzucam te idiotyczne myśli. Oszaleję, jeżeli ciągle będę tak funkcjonował.

ONE LAST CALL | Call Me #5Where stories live. Discover now