MAISIE
dwa lata później
Zatrzaskuję za sobą drzwi samochodu, po czym ruszam przed siebie po żwirowym podjeździe. Unoszę dłoń, aby zdjąć z głowy okulary przeciwsłoneczne i zakładam je na nos. Rozglądam się wokół w poszukiwaniu mojej rodziny, a im bliżej domku jestem, tym wyraźniej słyszę dziecięce piski.
Nagle na moje nogi wpada uradowana Goldie, wesoło machając ogonem. Nie mija sekunda, kiedy przybiega do niej Beza z Buddy'm. Kucam i pozwalam, aby psiaki się ze mną przywitały. Jednocześnie w mojej głowie pojawia się wspomnienie Archiego, Winnie, Roxie i Barkley'a, których niestety już z nami nie ma. Ale mieliśmy z nimi fantastyczne dzieciństwo i jestem pewna, że obecne psiaki, sprawią, że dzieciaki w naszej rodzinie również będą je takie mieć.
– Ciocia! – woła wesoło Arden, biegnąc w moją stronę z plastikową łopatką do piaskownicy.
Otwieram szeroko ramiona, a mały smyk wpada w nie z impetem. Razem z psami ruszamy do centralnej części domu, a gdy w środku nikogo nie ma, kierujemy się na jego tył.
– Dziecko się komuś zgubiło – rzucam jako powitanie.
Abi rozwiera szeroko oczy, gdy widzi swojego syna w moich ramionach.
– Gdzieś ty był? – grzmi. – Mówiłam, żebyś nie wychodził za bramę!
– U cioci – rzuca niewinnie i zaczyna się wierzgać, więc odstawiam go na ziemię, a ten od razu pędzi do piaskownicy, w której bawi się jego brat.
Abi wzdycha i pociera czoło.
– A tyle razy prosiłam kogoś z naszych mężczyzn, aby naprawili ten zamek w bramie – mamrocze, kładąc nacisk na słowo „mężczyzn".
Chichoczę i ruszam z nią do dużej ławy pod altaną, gdzie siedzi reszta naszej kobiecej ekipy.
– A gdzie oni w ogóle są? – pytam.
Ciocia Isey uśmiecha się pod nosem i wskazuje kciukiem na jezioro. Wychylam się i zerkam we wskazanym przez nią kierunku i prawie parskam śmiechem, gdy dostrzegam, że wszyscy nasi panowie odbywają właśnie wyścig na rowerki wodne. Kręcę na nich głową, gdy dostrzegam jak Cody specjalnie podjeżdża zbyt blisko rowerka swojego ojca i próbuje go z niego zrzucić.
– Z nich to już zawsze będą duże dzieci – komentuje Sadie, stając obok mnie. – Cześć, pani nauczycielko. Jak konkurs?
– Wygraliśmy – stwierdzam z szerokim uśmiechem.
– Nie mogło być inaczej – stwierdza mama, całując mnie w czoło.
Odkąd Grace zaproponowała mi prowadzenie zajęć dla dzieci w Galerii, czuję się, jakbym znalazła swoje życiowe powołanie. Oczywiście nadal maluję, a wystawy organizowane w Galerii pomagają sprzedać mi je za naprawdę ciekawe sumy, jednak to z tymi zajęciami jestem najbardziej podekscytowana. Dziś mieliśmy wyjazdowy konkurs do Ottawy i przez to o mało nie spóźniłam się na naszą rodzinną imprezkę.
– Więc wypijmy za twój sukces! – proponuje Lacey, unosząc szklankę z lemoniadą. Z chichotem sięgam po jedną z pełnym szklanek, po czym wszystkie naraz stukamy się szkłem.
Piszczę, gdy nagle czuję na sobie mokre, szorstkie dłonie. Przy moim uchu rozbrzmiewa śmiech mojego chłopaka.
– Co to za okazja? – pyta, kładąc podbródek na moim barku. – Sądziłem, że oświadczyny Milesa i Sadie świętowaliśmy tydzień temu.
– Moja grupa dzieciaków wygrała konkurs – informuję go, dumnie unosząc głowę.
– Wiedziałem, że tak będzie – mruczy do mojego ucha. Uśmiecham się szeroko, po czym przekręcam się lekko w jego stronę i kradnę mu szybkiego buziaka.
CZYTASZ
ONE LAST CALL | Call Me #5
RomancePiąta część serii „Call Me" "Dzwonię do ciebie ostatni raz. [...] Kończę z tobą, Maisie. Nie mam zamiaru dłużej czekać." Cody Ward od małego był szkolony przez ojca do roli kapitana drużyny hokejowej, a teraz jest bliski utracenia tego. Dziewczyna...