50

5.7K 432 33
                                    

Harry miał racje. Cierpię. Nie wiem gdzie jest teraz Draco, co robi ani po co to robi. Po pięciu dniach nie dał znaku życia. Czuje się pusto, tak jakby otoczyło mnie ze stu dementorów, a moje całe szczęście się ulotniło.
Z jednej strony chce iść do przodu, jednak z drugiej chciałabym poczekać, zobaczyć, dowiedzieć się czegoś od Draco.
Mój smutek nie zauważyło wiele osób. Mimo że nigdy raczej nie jestem smutna, idealnie zakryłam maskę cierpienia. To tak jakby stać się inną osobą, przebrać się i nigdy nie pokazać siebie światu. Nigdy nie myślałam że jest to takie bolesne, ani nigdy też nie pomyślałam że będę tak cierpieć przez chłopaka. Przez Draco Malfoya.
Moje zachowanie przykuło uwagę Pansy Parkinson, po której nie spodziewałam się tego że będzie mi współczuła.
-Wiesz, są w moim życiu ludzie, którzy są mi całkowicie obojętni. I ty jes­teś jed­nym z nich. - powiedziała, zaciągając mnie w jakiś korytarz - Jednak nie mogę na ciebie patrzeć jak jesteś w takim stanie. Nie pozwolę by jakakolwiek dziewczyna cierpiała przez tego dupka.
-Myślałam że się przyjaźnicie..
-Owszem. Jednak po tym co zrobił mi, nie mogę tak stać z boku, okej? Słuchaj chce wam pomóc.
-Pomóc? Ale on odszedł. Na zawsze.
-I ty naprawdę jesteś taka mądra? Ile razy Draco powiedział ci że cię kocha? Ile razy się o ciebie starał? Ile razy narażał życie swoje i swojej rodziny byś była bezpieczna? - zatkało mnie - I ty myślisz że po tym wszystkim od tak sobie odszedł? Myślisz że by cię zostawił?
-Sama ostrzegałaś mnie przed nim...
-Słuchaj, wtedy myślałam że jesteś jego kolejną zdobyczą. Jednak kiedy usłyszałam jak mówi że cię kocha... Jeszcze żadnej dziewczynie tego nie powiedział. Jesteś jego pierwszą miłością.
-Jednak dalej nie mogę zrozumieć czemu odszedł. - odeszłam zaskoczona postawą Pansy.
Nie chciałam słuchać jej tłumaczenia, wolałam poczekać jak Malfoy mi to wyjaśni. Tak, miałam iść do przodu, ale po prostu jestem ciekawa co mi powie.
Teraz się tak zastanawiam nad tym co powiedziała mi ślizgonka i zastanawiam się nad powodem odejścia chłopaka. Przecież narażał nie tylko swoje, ale też życie własnej rodziny żebym była bezpieczna. Naprawdę nie wiem o co tu chodzi, ale chce poznać prawdę, odejść i zapomnieć.

Czuje się źle. Słabo mi a moje zaspane oczy wyglądają coraz gorzej. Nie spałem od dwóch dni, tylko szukałem rodziców gryfonki.
Załamałbym się gdyby te pięć dni przepadły gdybym ich nie znalazł, ale udało się. Okazało się że pan i pani Granger zmienili imiona i nazwisko.
Teraz nazywali się Wendell i Monika Wilkinsowie.
Zabrałem ich do Hogwartu do pokoju życzeń i wezwałem profesor McGonagall.
-Panie Malfoy! Wiedział pan jakie jest to niebezpieczne! - zaczęła się wydzierać gdy wszystko jej opowiedziałem - Dostaje pan szlaban!
-Pani dyrektor, ale jest już koniec roku.. - mruknąłem o mało nie wybuchając śmiechem.
-Odejmuje 50 punktów slytherinowi. - dodała po chwili że spokojem. - Przywrócenie im pamięci nie będzie łatwe. - wskazała na rozglądających się mugoli - Hermiona użyła bardzo silnego zaklęcia oblivate.
-Hermiona!- krzyknąłem, a nauczycielka przeniosła wzrok na mnie. - Mogła by pani nikomu nie mówić że tu jestem? Chce się jej dopiero pokazać jak jej rodzice odzyskają pamięć - zrobiła dziwną mine - wtedy nie będzie na mnie aż tak zła.
- Panie Malfoy, nie chce się wtrącać do tych waszych miłostek, ale to co pan zrobił dla tej dziewczyny.. musi panu bardzo zależeć.
-I zależy. - teraz nauczycielka spostrzegła moje rany, siniaki i zaspane oczy.
-Panie Malfoy! Musi pana zobaczyć pielęgniarka! - tak jak się spodziewałem zaczęła panikować. Wyszedłem z pokoju życzeń i udałem się w stronę pielęgniarki. Szedłem w spokoju bo wiedziałem że wszyscy mają teraz lekcje i raczej nie wyjdą z klas.
Ta cisza wokół mnie uświadomiła mnie jak bardzo zmęczony byłem.

Transmutacja. Jeden z moich ulubionych przedmiotów. Dzisiejsza lekcja nie była jakaś zupełnie ciekawa, krukoni co chwilę ze sobą rozmawiali co wprawiało w McGonagall w złość. Nie powiem troche mnie to rozbawiło. Harry i ja zbytnio się nie odzywaliśmy tylko słuchaliśmy pani profesor, która po raz óamy mówiła nam o przeobrażaniu dużych przedmiotów.
W pewnym momencie do klasy wleciała szara sowa z listem zawiniętym bordową wstążką. Dyrektorka chwyciła list i już miała go odkładać na biurko, gdy spostrzegła imię nadawcy. Mimo że nie widziałam kim jest zainteresowała mnie zawartość listu. Nauczycielka otworzyła list i zaczęła go czytać.
Zdziwienie przeszło po sali. Na każdej lekcji transmutacji powtarza nam że nic ani nikt nie przeszkodzi nam w nauce. Zawsze gdy dostawała listy lub paczki otwierała je po lekcji, a tu nagle święta McSztywna czyta sobie liścik nie zwracając uwagi na szepty. Widziałam że w jej oczach rośnie zdenerwowanie i zdziwienie co mnie bardziej zaintrygowało. Gdy skończyła czytać wezwała woźnego, a sama wyleciała z klasy niczym mugolska torpeda.

#Rzygać mi się chce tą szkołą, nie mam czasu ani dla siebie ani na naukę. Lekcje zaczynam o 7 i mam do 15 ;''). Druga gimnazjum nienawidzę cię
Mam nadzieje że wy macie choć trochę lepiej ode mnie #

Dramione //zakończoneNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ