*Kilka dni wcześniej*
Leżę na kanapie i oglądam telewizję. Czekam na Toby'ego, który poinformował mnie wcześniej przez telefon, że wpadnie. Usłyszałam otwieranie drzwi, a następnie trzask oznaczający ich zamknięcie.
- W salonie! - krzyknęłam by chłopak wiedział dokąd ma się skierować. Pojawił się po kilku sekundach. Dziękowałam mu w myślach, że poradził sobie sam z wejściem, gdyż nie musiałam wstawać i psuć sobie wygodnej pozycji.
- Hejka kochanie
- Hej. Zaproponowałabym coś do picia, ale kuchnia jest tak dalekooo. -przeciągnęłam ostatnie słowo wyciągając rękę w stronę kuchni.
- Dzięki, jakże gościnna koleżanko, sam sobie poradzę. - Toby zaśmiał się, po czym poszedł do kuchni po coś do picia. Wrócił po jakichś pięciu minutach z dwoma szklankami napoju i kanapkami, podał mi jedną ze szklanek.
- Widzisz, ja przynajmniej jestem dobrym kolegą i przyniosłem i tobie. -zajął miejsce obok mnie na kanapie. Gdy już zajął wygodną pozycję zaczął jeść przygotowane kanapki. Chciałam sięgnąć po jedzenie, ale chłopak mi w tym przeszkodził.
- Ale, kanapek ci nie dam, głodny jestem. - wypowiedział z pełną buzią.
- Przypominam, że to mój dom. - spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem.
- Dobra, dobra, jedną możesz się poczęstować.
Siedzieliśmy tak przez godzinę i oglądaliśmy seriale, nagle chłopak przeszedł na poważniejsze tematy.
- Ej, o co chodziło ostatnio Effy?
- Hmm? - spojrzałam na niego, na początku nie wiedząc o co chodzi.
- Ostatnio, jak byłem u ciebie, Eff przyszła i chciała pogadać. O czym?
- No wiesz, yakie babskie sprawy.
- Opowiedziała ci o Dannym?
- Tak, wiesz że ten skurwiel ją bije?
- Wiem, wszyscy wiedzą, domyśliliśmy się już dawno, nie raz próbowaliśmy ją namówić by go zostawiła.
- Ale ona twierdzi, że go kocha. - zaśmiałam się, spuściłam wzrok na swoje ręce.
- Danny, to zwykły dupek, Eff nie widzi, że się nią bawi, zdradza na każdym kroku.
- Effy, uważa, że nie znalazła by sobie nikogo jakby z nim zerwała. - chłopak spojrzał na mnie - Przecież to świetna dziewczyna, mogłaby mieć każdego.
- Nawet nie zdaje sobie sprawy, że osoba, która jej pragnie jest bliżej niż jej się wydaje - chłopak spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Tak, dokładnie. - zaśmiałam się, po chwili zrozumiałam o co mu chodziło - Czekaj, co masz na myśli?
- Podoba ci się Effy.
- Co? Nie, to nie tak. Ja tylko... - zaczęłam się jąkać. Jezu a co jak on jej powie? Ona mnie wyśmieje, nie będzie chciała mnie znać.
- Shay, daj spokój, domyśliłem się po tym jak na nią patrzysz.
- Boże, aż tak bardzo to widać?
- Wątpię żeby inni coś skumali. Zamierzasz jej powiedzieć?
- Nie, przynajmniej nie na razie.
-Powinnaś, co ci szkodzi? Albo odmówi albo skończycie jako wspaniała para, a nasza Eff w końcu będzie szczęśliwa w związku. Ale na pewno cię nie wyśmieje, jeśli tego się boisz. Ona taka nie jest.
-Boje się, że ją stracę
*teraz*
Jesteśmy już na tej całej imprezie jakieś trzy godziny, niektórzy już są całkowicie pijani, niektórzy wstawieni, ja osobiście wypiłam jedno piwo i nie zamierzam pić więcej. Siedzimy w gronie naszej paczki i jeszcze kilku znajomych Matta. Siedzę pomiędzy nim, a Tobym. Na przeciwko siedzi Effy z Dannym. Chyba się pogodzili, chłopak całuje dziewczynę po ramionach, szepcząc co chwilę coś do ucha. Dziewczyna nie wygląda na zadowoloną. Mam ochotę wstać, podejść do niego i mu przyjebać. Wszyscy rozmawiają o czymś bezsensownym, siedzę i przyglądam się Effy, nie udzielając się w rozmowę z innymi.
- Idę zapalić. - mówi nagle Matt, w ślad za nim idzie Danny i jeszcze kilka osób. Zostałam ja, Effy, Toby i Sid prowadzący pijacką rozmowę z Jo.
- No więc, jak tam moje dziewczynki rozmawiały już na poważne tematy? -zaczął Toby, z racji że był już trochę wypity mówił co mu ślina na język przyniosła.
- Jakie tematy, co ty pierdolisz Toby? -Effy zmarszczyła brwi i popatrzała na chłopaka. Widać, że nie była w humorze.
- Jezy, Shar nadal ci nic nie powiedzieć?
- Powiedzieć co? - dziewczyna spojrzała się na mnie - Co miałaś mi powiedzieć Shay?
- Em... -zaczęłam się jąkać - Nie słuchaj go, jest pijany.
- Ludzie pijani podobno mówią prawdę.
- No powiedz jej wrejszcie, że ją kochu.
- Kochu? - zapytała zdezorientowana. Zabije Toby'ego jak tylko wytrzeźwieje, przysięgam.
- No kocha, Shay woli dziefszynki. - zaśmiał się Toby - Ups, miałem ci nie mówić, ale kurwa nie mogę na was patrzeć, widać że ciągnie was obie do siebie.
__
Rozdział prawdopodobnie jest chujowy.
Myślę że za jakieś 2 rozdziały skończę to opowiadanie
Czy chcecie dalszej historii Shay,Toby'ego i Effy?
Mogę liczyć na jakiś komentarz/gwiazdkę?
![](https://img.wattpad.com/cover/47703384-288-k2390.jpg)
YOU ARE READING
girls like girls
Teen FictionWierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja nie. Dlatego zanim powiem wam że ją kocham, muszę ją bliżej poznać. Czy będzie tego chciała? Czy to będzie łatwe? Czy odwzajemni moje uczucie? Problem pojawia się tutaj. Jestem dziewczyną i lubię dziewc...