rozdział 34

10.3K 637 137
                                    

WAŻNA INFORMACJA NA KOŃCU ROZDZIAŁU, DAJCIE MI ZNAĆ! PROSZĘ!

-------------------------------

Nadszedł nowy rok. Niesamowite ile zmieniło się od zeszłego Sylwestra. Pamiętam bardzo dokładnie, jak rok temu byłam na imprezie z 1D, gdzie trzeba było się przebrać. Tak, chodzi o tą imprezę, gdzie Harry postanowił być penisem. Nie myślcie sobie, że o tym zapomniałam. Wypominałam mu to przynajmniej dwa razy w ciągu dnia. Na tej też imprezie wyznaliśmy sobie z Zaynem uczucia, które przez całe lata rozłąki nie wypaliły się w żadnym stopniu.

Nigdy bym nie przypuszczała, że ten rok zacznę w oczekiwaniu na dziecko, które na świecie miało pojawić się za jakiś miesiąc. Uwierzcie, że to nie jest tak długo, jak Wam się wydaje.

Wszystko mieliśmy już przygotowane. Pokój był urządzony, wózek, nosidełko i inne gadżety załatwione. Komody pękały od ilości ubranek, których tam napchaliśmy, a skrzynki stojące pod oknem wypełnione były zabawkami. Teraz pozostało nam już tylko czekać.

Czasem myślałam nad tym, że trochę żałuję tej ciąży. Miałam niby dopiero 23 lata i jeszcze co najmniej kilka lat wolności od siedzenia w pieluchach, ale te pesymistyczne myśli mijały, kiedy widziałam na ulicy kobietę z wózkiem, która idzie uśmiechnięta i zadowolona. W takich momentach nawet zazdrościłam, że mojego synka nie ma jeszcze na świecie i nie mogę go już potrzymać na rękach.

Na początku była mowa o tym, że małego nazwiemy Ashton, ale kiedy dni mijały byłam coraz mniej przekonana co do tego imienia. Nie wiem dlaczego. Po prostu nie pasowało mi mówienie do swojego dziecka Ashton przez resztę jego życia. Zamiast tego do głowy wleciało mi inne imię. Krótsze i bardziej odpowiednie dla mojego malca.

- Joel? - zdziwił się Zayn.

Cel: przekonać Mulata do zmiany.

- Tak. Podoba mi się. - odparłam, kładąc batonika na swoim ciążowym stoliku. Bez kitu, jak urodzę dziecko to chyba nawet zatęsknię za tym brzuchem. Dlaczego? Mogę codziennie i dosłownie wszędzie nosić dresy bez przejmowania się tym, że ktoś wytknie mi mój ubiór. Wiecie jakie jest jednak największy plus bycia w ciąży? Brak okresu. Oh yeah. Niebo!

- Nastawiłem się już na Ashtona. - jęknął Mulat.

- Wiem, ale do takiego malucha bardziej pasuje Joel, Jo niż Ashton. Ashton jest od razu takie dorosłe i to mi się nie podoba. - wytłumaczyłam.

- Może pójdziemy na kompromis? - zaproponował Mulat.

- Jaki? Ashton damy mu na drugie? - zapytałam, myśląc o jedynym logicznym rozwiązaniu problemu.

- Nie. Myślałem bardziej o tym, że ja będę mówił do niego Ashton, a ty Jason. - rzucił.

- Po pierwsze... Nie Jason, tylko Joel. A po drugie... Nie możesz mówić do dziecka dwom imionami, bo w końcu zgłupieje i nie będzie wiedziało jak się nazywa! - wytłumaczyłam.

- Jak będzie starszy to się mu wyjaśni. - odparł Zayn.

- Nie ma opcji. - prychnęłam.

- A co będzie jak nie zgodzę się na Joela? - zapytał chłopak.

- Cóż, wtedy od razu po porodzie załatwię, żeby mały dostał moje nazwisko, nie twoje. - uśmiechnęłam się.

- Jezu, okej. - jęknął. - Ale wiedz, że to był cios poniżej pasa!

~ * ~

- Wiem, że mieliśmy już nie poruszać tego tematu, ale jedna rzecz nadal nie daje mi spokoju... - oznajmił Harry, kiedy jak co tydzień spotkaliśmy się na wieczornych pogaduszkach we wspólnym domu One Direction.

destiny || z.m (footballer sequel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz