- Zayn! Milo znowu nasikał w salonie! Zabierz go w końcu na spacer!
Takie teksty pojawiały się u nas w mieszkaniu conajmniej 5 razy dziennie. Milo był z nami już 4 dni, ale nie mógł się jeszcze nauczyć, że nie wolno mu załatwiać się w domu. Wiedziałam, że czeka nas jeszcze długa droga w wychowaniu tego urwisa, ale wierzyłam, że damy radę i wkrótce ten mały psiak zacznie z nami współpracować.
Przez te kilka dni Milo zdążył się już u nas zaklimatyzować. Miał swoją miskę z jedzeniem i piciem, dwa legowiska - jedno w salonie, drugie w naszej sypialni, a Zayn kupił mu ostatnio kilka zabawek - jakieś pluszaki, piłeczki i piszczałki, które doprowadzały mnie do granic wytrzymałości. Milo był dosłownie jak dziecko. Na śliskiej podłodze w łazience zawsze rozkraczały mu się nogi, a kiedy biegł przez korytarz to wielkim osiągnięciem było, kiedy nie potknął się ani razu. Za mały był jeszcze, żeby wskakiwać na nasze łóżko i kanapę, ale sądzę, że to jest tylko kwestia czasu. Spacery były jego ulubioną częścią dnia, więc kiedy widział Zayna biorącego smycz w dłonie to latał i szczekał jak opętany. Uroczy.
Harry od momentu, w którym dowiedział się, że ja i Zayn przygarnęliśmy zwierzaka non stop chciał wiedzieć, co się u niego dzieje. Pierwsze dwa dni siedział u nas dosłownie przez conajmniej 10 godzin i bawił się z Milo. Właściwie ta dwójka robiła ze sobą też inne rzeczy, ale w sumie ciężko to wytłumaczyć. Przykładowo: Harry kładł się na ziemi, Milo podchodził i zaczynał szarpać go za włosy przez co Styles cieszył się jak dziecko. Właśnie. Przy okazji dziecka... W sumie to się boję co opęta Harrego, kiedy Joel przyjdzie na świat. Wtedy będzie tutaj siedział chyba 24/7. Nie przeżyję tego, jak Boga kocham.
~ * ~
- Chryste, mój Panie przenajświętszy! Co ty masz na głowie?! - pisnęłam, kiedy pewnego dnia Zayn pojawił się w progu naszej kuchni. Łysy. Dosłownie.
- Powinnaś zapytać, czego nie mam. - zaśmiał się głupio. - Pozbyłem się włosów. Zaczęły mnie denerwować, były już odrobinę za długie. - wyjaśnił.
- Ale na kompletną zapałkę?! - spytałam przerażona.
- Dlaczego nie? Będę miał spokój z myciem głowy na co najmniej miesiąc. - parsknął.
- Ja nie wierzę, no po prostu nie wierzę. - westchnęłam.
- Oj, Charlie. Włosy odrastają. Spokojnie. - uśmiechnął się.
- Nasze dziecko się przestraszy, kiedy tylko Cię zobaczy. Stwierdzi, że jesteś jakimś napakowanym mięśniakiem, który dopiero wyszedł z więzienia. Boże, biedny Joel. Co ja mu powiem?
- Z więzienia? Milion ludzi dziennie obcina się na zero. - odparł.
- Okej. - westchnęłam zrezygnowana i dokładnie mu się przyjrzałam. - Szczerze... Wyglądasz jeszcze bardziej przystojnie niż zawsze. Cholercia, Zayn. Jakim cudem ty to robisz? - spytałam, a po chwili zreflektowałam się, że te słowa nie miały ujrzeć światła dziennego. Eh, to wszystko przez tą ciążę. Tak Charlie, bardzo dobre wytłumaczenie. Gratki.
- Naprawdę tak uważasz? - spytał wyraźnie podniecony moimi wcześniejszymi słowami.
- Co? - spytałam głupio.
- To, co powiedziałaś. - odparł.
- Co powiedziałam? - zdziwiłam się. Yeah, postanowiłam grać głupią.
- To przed chwilą. - rzucił.
- Mówiłam coś przed chwilą? - spytałam.
CZYTASZ
destiny || z.m (footballer sequel)
Fanfictiondestiny... opowiadanie, gdzie mimo wszelkich kłótni i nieporozumień, on i ona okazali się być sobie przeznaczeni... UWAGA! Jeśli nie czytałeś pierwszej części opowiadania (footballer) to radzę się z nią zapoznać przed przeczytaniem tego! :) Fanficti...