Rozdział 7

842 54 2
                                    

Gdy tylko obudziłam się postanowiłam znaleźć Lydie i dowiedzieć się wszystkiego na temat imprezy, która dziewczyna przygotowuje. Zeszłam na dół lecz ku mojemu nieszczęściu zamiast Lydii znalazłam w kuchni Isaaca zajadającego się płatkami. O BOŻE, MA NA SOBIE TYLKO BOKSERKI! Moje serce od razu przyśpieszyło, starałam się nie dać po sobie nic poznać, ominęłam go i nalałam sobie soku pomarańczowego. Wpatrywał się we mnie w milczeniu, a ja udawałam, że tego nie zauważam. Oparłam się o blat popijając sok. Ta cisza była wręcz nie do wytrzymania.

-Jak Ci się udała randka?- jego głoś wyrwał mnie z zamyślenia.

- Całkiem nieźle- wlepiłam wzrok w szklankę z sokiem tak intensywnie, że bałam się, że zaraz pęknie.

-Haha, wnioskuje, że Derek cały czas jest takim nudziarzem jakim był-spojrzałam na niego, co było ogromnym błędem.

Siedział cały czas na stołku wpatrując się intensywnie we mnie tymi swoimi niesamowitymi oczami, mięśnie na jego klatce piersiowej były napięte i aż prosiły się, żeby ich dotknąć. Gwałtownie wypuściłam z siebie powietrze co nie uszło uwadze Isaaca. Uśmiechnął się szeroko a jego oczy błyszczały. Traciłam nad sobą panowanie. Dlaczego ten chłopak tak na mnie działa?

Nawet nie wiem w którym momencie pojawił się zaraz obok mnie dociskając mnie do blatu. Chwyta moje ręce i unosi je do góry tak, że nie mogę wykonać żadnego ruchu. Czuje zapach jego perfum jest taki uwodzicielski. Moje serce bije niemiłosiernie szybko, w tej chwili mój mózg się wyłączył, nie myślę logicznie. Pragnę żeby mnie pocałował, pragnę go całego. W jego oczach także widać pożądanie. Puszcza mnie i jedną ręką dotyka mojego policzka, w tym momencie czuję, że tracę głowę. Drżę pod jego dotykiem. Patrzy mi głęboko w oczy i powoli zbliża twarz do mojej. Jego usta są delikatnie różowe i wydają się taaaakie miękkie. Z transu wyrywa mnie czyjś głos.

- O cholera!

Momentalnie wraca mi świadomość. Lydia stoi z rozwartą buzią i szeroko otworzonymi oczami. Reklamówki, które miała ze sobą upuściła na podłogę. Isaac stoi z uśmiechem zwycięzcy, jak on może być taki bezczelny? Omijam ich oboje i biegnę do mojego pokoju.


Jakiś czas później słyszę pukanie do drzwi, za chwilę widzę rude włosy.

- Daj mi spokój, nie chce o tym gadać, to była chwila słabości-wydusiłam patrząc się w poduszkę.

Lydia usiadła na łóżku uśmiechając się do mnie delikatnie

- Nie mam do Ciebie pretensji, tylko boje się. Isaac zobaczył teraz w Tobie łatwy cel, a sama już powinnaś zauważyć jaki z niego dupek.

Niechętnie podniosłam się aby na nią spojrzeć.

- Straciłam rozum na moment, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło-czułam się taka skrępowana.

-To Isaac, on tak działa na dziewczyny. Zresztą dobra, nie było tematu, jesteś dorosła możesz sama za siebie decydować, ja tylko chcę Cię ostrzec. Teraz pora na coś weselszego! Mam dwie dobre wiadomości! Najpierw ta lepsza czy najlepsza? - Oczy rudowłosej błyszczały z podekscytowania

-Obojętnie.

- No to najlepsza! Eve wraca w sobotę! W sam raz na imprezę, a własnie impreza to ta druga wiadomość! Będzie pół miasta i jeszcze ludzie z okolic!

- Lydia uspokój się - wybuchłam śmiechem, jej entuzjazm powoli mi się udzielał- Cieszę się bardzo, że Eve wraca nie widziałam jej tyle lat. Ale co do imprezy to juz inna sprawa.

- Będzie niesamowicie, zobaczysz! W końcu kto robi najlepsze imprezy na świecie?- dziewczyna uśmiechała się dumnie.

- No oczywiście, że Ty!- wywróciłam oczami. 

__________

Przez następne dni byłam pochłonięta pomaganiem kuzynce w przygotowaniu imprezy, dzięki temu nie wspominałam co wydarzyło się tego nieszczęsnego ranka. Impreza miała być przebierana, nawet nie miałam czasu aby pomyśleć za co się przebiorę.

Nadszedł dzień imprezy, nasz dom ani trochę nie przypominał naszego domu, tylko prędzej jakiś nawiedzony dom. Wszędzie poustawiane były świeczki i porozwieszane lampki, w każdym możliwym miejscu można było zobaczyć powycinane, upiorne dynie. Byly też pajęczyny z pająkami, duchy, nietoperze i mnóstwo sztucznej krwi. Nie wyglądało to tandetnie jak w głupich horrach, tylko naprawdę realistycznie. Byłyśmy z siebie bardzo dumne. Gdy skończyłam przygotowywałam hektolitry czerwonych drinków w końcu mogłam iść się przebrać. Dzień wcześniej kupiłam słodkie kocie uszy i wielki puchaty ogon. Tak, będę kotem. Gdy wzięłam prysznic i upewniałam się, że tym razem zamknęłam drzwi na klucz zaczęłam się ubierać. Włożyłam zwykłe, czarne, obcisłe spodnie i czarny crop top na ramiączkach. Napuszyłam lekko moje blond loki i wzięłam się za makijaż. Postanowiłam oczywiście na czerń, czarnym cieniem zrobiłam piękne kocie oczy, dokleiłam rzęsy mimo, że moje i tak były bardzo długie i krwistą szminką pomalowałam usta. Wyglądałam naprawdę drapieżnie. Doczepiłam koci ogon i założyłam opaskę z uszami. Zostały tylko buty. I jak tu coś wybrać z miliona par? Zdecydowałam się na zwykłe czarne lity.

Ktoś zapukał do drzwi, byłam pewna, że to znowu Isaac chce mnie nakryć w samej bieliźnie, ale postanowiłam je otworzyć. Moim oczom ukazała się drobna blondynka w długiej, bordowej sukni i w kapeluszu czarownicy.

-Eve! Tak się ciesze, że w końcu się widzimy! - rzuciłam jej się w ramiona a ona mocno mnie przytuliła.

-Boze, Rosie wyglądasz niesamowicie, a jak Ty schudłaś. Tęskniłam bardzo. Wybacz, że dopiero teraz się widzimy ale miałam problemy rodzinne- uśmiechnęła sie słabo

- Ale z Twoimi rodzicami już wszystko okej?

- Nie do końca, będę musiała wrócić do nich za tydzień, na razie babcia postanowiła mnie wyręczyć, żebym trochę zajęła sie sobą

- Oh, przykro mi, ale cieszę się, że tu jesteś- znowu ją przytuliłam.

-Dobra schodź na dol, impreza się już zaczęła!


Jeszcze nigdy nie widziałam tylu ludzi w jednym domu, trzeba przyznać Lydia naprawdę zaprosiła całe miasto! Pierwsze co musiałam się napić na odwagę! Po sześciu drinkach, które wyszły mi naprawdę świetnie mogłam zacząć się bawić.

Wmieszałam się w tańczący tłum i zaczęłam kręcić biodrami, po chwili poczułam czyjeś ręce na nich.

-Cześć kociaku, pięknie wyglądasz, aż mam ochotę Cię ugryźć-wyszeptał mi do ucha, sam głos Isaaca połączony z wypitym przeze mnie alkoholem mógł mnie doprowadzić do orgazmu.

-Dzięki Isaac, ale o Tobie nie mogę powiedzieć tego samego -odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam ponętnie.

Tak, jutro będę żałować tego co robię. Chłopak był ubrany jak zwykle, czarne rurki plus czarna opięta koszulka. Jedyne co zrobił to założył czerwone soczewki i sztuczne kły wampira.

Ponownie zaczęłam tańczyć starając się przy tym wyglądać tak bardzo seksownie jak to tylko możliwe.

-Chodź ze mną do pokoju, wiem, że tez tego pragniesz-znowu szeptał mi do ucha, a jego oddech łaskotał mnie w szyje.

-Isaac, nie interesują mnie zapatrzone w siebie dupki- olałam go i postanowiłam iść się napić.

Po kolejnych trzech drinkach do głowy przyszedł mi cholernie głupi pomysł, znaczy się na ten moment był to jeden z moich najlepszych pomysłów, ale wiem, że co innego będe mówić kiedy wytrzeźwieje.

Dzisiaj oleje wszystko i zabawie się kosztem Isaaca


******

Jeśli chcecie dzisiaj kolejny rozdział to licze na dużo gwiazdek i komentarzy !


I don't want to hurt you - Isaac LaheyWhere stories live. Discover now