Rozdział 12

731 44 3
                                    

To już 3k. Jestem dumna <3

Ten rozdział miał wyglądać trochę inaczej, znaczy jest krótszy niż miał być. Bo gdybym napisała tu wszytko co planowałam zajęło by mi to z 3tys słów. 

Za to następnym rozdział obiecuje wam, że będzie niesamowity !

Przeglądałam dzisiaj weheartit i natknęłam się na takie zdjęcie(patrz u góry) myślę, że to mogłaby  być idealna Rosie, szkoda tylko, że nie widać całej twarzy i nie ma loków. Co myślicie? A może macie swoje propozycje? Piszcie w komentarzu! :*

*****


Pół godziny później byłam już gotowa. Wzięłam szybki prysznic, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Nie szykowałam się zbytnio, do kolacji jeszcze daleko i postanowiłam ogarnąć się w domu rodziców. Spięłam włosy w koka, nawet się nie pomalowałam i założyłam moje ulubione szare legginsy i czarną bokserkę.

Postanowiłam iść już po Isaac'a, bez pukania weszłam do jego pokoju co było błędem. Na samym wejściu dostałam jakaś koszulką w twarz, która uniemożliwiła mi widzenie.

-Puka się, odwróć się, stoję nago- usłyszałam rozbawiony głos chłopaka - nie ładnie tak czyhać aż wyjdę spod prysznica

-O matko, przepraszam nie wiedziałam-poczułam jak moje poliki się czerwienią

-Idź do garażu, będę tam za pięć minut

-To my mamy garaż?-zapytałam zdziwiona. Mimo, że nie widziałam twarzy chłopaka to wiedziałam, że właśnie wywraca oczami

-Poważnie nie znasz swojego domu?-zapytał drwiąco- dobra już się możesz odwrócić

Gdy tylko to zrobiłam, wiedziałam, że momentalnie zrobiłam się czerwona jak burak. Isaac stał przede mną w samych bokserkach gdy nadal woda skapywała mu z włosów.

-Już się napatrzałaś?

-Nie podniecaj się Isaac, zamyśliłam się po prostu

-Jaasne-chłopak mrugnął do mnie i zaczął się dalej ubierać

Standardowo jak to Isaac musiała dominować czerń. Czarne rurki, czarna bokserka i czarna skórzana kurtka.

Po chwili byliśmy już w garażu o którym istnieniu nie miałam pojęcia. Znajdowały się tam dwa auta, czerwony mercedes Lydii, i piękne BMW Isaaca, oczywiście w kolorze czarnym.

-Wsiadaj-mruknął chłopak otwierając mi drzwi, po czym sam zajął miejsce za kierownicą.

Usadowiłam się w wygodnym fotelu i momentalnie poczułam ogromne zmęczenie, nie spałam dobrze tej nocy. Isaac od razu włączył głośno radio dając mi do zrozumienia, że nie ma ochotę na rozmowę ze mną.

Nie wiem nawet w którym momencie zasnęłam, obudził mnie krzyk chłopaka

-Kurwa!-krzyknął Isaac i zaczął uderzać pięściami o kierownice

-Uspokój się. Nie mów mi nawet, że brakło paliwa

-Nie, po prostu bije kierownice dla rozrywki-mruknął chłopak

-Jak mogłeś nie zatankować skoro wiedziałeś jak długa droga nas czeka? - Isaac zbył moje pytanie

-Jest tu gdzieś stacja? - zapytał a ja szybko zdałam sobie sprawę, że jesteśmy już prawie na miejscu, przespałam całą drogę.

-Jesteśmy na kompletnym zadupiu, o tej godzinie w sobotę nie zatankujesz już. Ale mój dom znajduje się pięć minut drogi stąd-modliłam się tylko aby moi rodzice mieli gdzieś benzynę.

-5 minut? Jak jesteś taka mądra to wysiadaj i pchaj - na te słowa nie wytrzymałam i wybuchłam:

-Do reszty już zwariowałeś? Taki z Ciebie laluś, że nie możesz nawet poradzić sobie z autem?

-Tylko z Twojego powodu tu jestem. Dobra uspokójmy się - Z Isaaca momentalnie zeszło całe zdenerwowanie-Siadaj za kierownicą-rozkazał

-Co? Ja nie mam prawa jazdy

-Wolisz prowadzić czy pchać?-zapytał widocznie zirytowany

Wybór był prosty, szybko wskoczyłam na miejsce chłopaka a on wyszedł aby pchać samochód.

Po dziesięciu najdłuższych minutach w moim życiu, w końcu dotarliśmy pod mój dom.

Widząc minę Isaaca bałam się choćby odezwać do niego,był zdenerwowany i zmęczony. Jego loki opadały mu na oczy a czarna koszulka mocno przylegała do jego spoconego ciała. Muszę przyznać, że w tej wersji wyglądał bardzo męsko i seksownie.

-Muszę zapamiętać, żeby nigdy więcej Ci nie ulegać-mruknął chłopak odgarniając włosy z twarzy

-Oj przestań nie było aż tak źle- zaśmiałam się próbując rozładować atmosferę.

Isaac już szykował jakaś ripostę, przed która uratowali mnie rodzice wybiegający z domu.

-Kochanie przyjechałaś-mama rzuciła mi się w ramiona i mocno przytuliła, następnie tata zrobił to samo.

Gdy już mnie wyściskali przypomniałam sobie o Isaacu.

-Mamo, tato to jest Isaac Lahey, brat Eve. - Rodzice przedstawili mu się po czym spojrzeli na auto i na mnie pytająco-Przywiózł mnie ale brakło nam paliwa i musieliśmy pchać auto,mam nadzieje, że masz trochę paliwa?-spojrzałam błagająco na tatę, który przecząco pokręcił głową

-Przykro mi, nie wydaje mi się żebym dzisiaj dal rade załatwić

Isaac głośno wypuścił powietrze, wiedziałam, że ledwo się hamuje, żeby nie wybuchnąć przy moich rodzicach.

-Niech zostanie do jutra, może spać w pokoju gościnnym. Co ty na to?-już miałam powiedzieć mamie ze to zły pomysł kiedy Isaac odparł:

-Skoro nie mam wyboru to zostanę, dziękuje za propozycje

Moja mama od razu rozpromieniła się w uśmiechu

-W takim razie Rosalie weź kolegę i zaprowadź go do domu, niech weźmie prysznic i odświeży się przed kolacja

-Rosalie?-Isaac spojrzał na mnie pytająco, a ja skarciłam mamę wzrokiem

-Nie nazywaj mnie tak, nienawidzę tego imienia, jestem Rosie-poczułam, że robię się czerwona. Nie chciałam żeby nikt z poza rodziny znał moje prawdziwe imię. Od małego przedstawiałam się jako Rosie.

Chłopak nie odezwał się już tylko poszedł za mną w stronę domu. Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego,który znajdował się na dole, koło sypialni moich rodziców a moja mama przyniosła mu zwykłą, czarną koszulkę mojego taty. 

-Jedyne co udało mi się znaleźć w Twoim typie-wręczyła mu ją, wiedziałam, że będzie za mała bo mój tata jest szczupły, a Isaac dobrze zbudowany.

-Dziękuje Pani- uśmiechnął się skrępowany

-Bądźcie gotowi za półtora godziny. Przyjdą nowi sąsiedzi, Państwo Whittemore, mają syna dwa lata  starszego od Ciebie-mama mrugnęła do mnie i wyszła z pokoju.

-Przepraszam, że tak wyszło-wydukałam do chłopaka

-Doba daj spokój, nie chcę się kłócić u Ciebie w domu

- W takim razie leć się wykąpać a ja pójdę się uszykować - powiedziałam i ruszyłam w stronę mojego pokoju.



I don't want to hurt you - Isaac LaheyWhere stories live. Discover now