Rozdział 13

566 35 2
                                    

Jesteście kochani <3 Przez wasze komentarze postanowiłam tego nie usuwać i od czasu do czasu dopisywałam coś nowego, tak właśnie powstał nowy rozdział. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Od czasu do czasu będę coś dodawać gdy tylko najdzie mnie wena do pisania. Jestem w trakcie pisania kolejnego rozdziału. Może pojawi się jakoś w tygodniu.

Postanowiłam zrobić też okładkę i dodać obsadę.

Uwielbiam was <3

***


Wyjęłam z torby czarną, prostą sukienkę przed kolano, stwierdziłam ze będzie idealna na dzisiejszą okazje.

Isaacowi na pewno się spodoba

Oh, przestań, durna dziewczyno.

Raz dwa zrobiłam makijaż, wysuszyłam włosy i ubrałam sukienkę. Gdy byłam już gotowa zapukałam do pokoju Isaaca. Otworzył mi ubrany w koszulkę mojego taty, która jak myślałam była za mała, przez co mocno opinała się na jego umięśnionym ciele, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Zresztą to samo można powiedzieć o nim, oboje staliśmy wpatrując się sobie w ciszy.

- O jesteście gotowi, cudownie! - na szczęście moja mama przerwała tą krępująca chwile - chodźcie do kuchni, goście zaraz przyjdą.

Spojrzałam na Isaac'a na co on tylko pokiwał głową i zagryzł wargę. Ruszyłam w kierunku kuchni czując na sobie jego wzrok.

Dziesięć minut później usłyszeliśmy dzwonek do drzwi a chwilę potem nasi goście weszli do kuchni, była to drobna brunetka, wysoki szatyn oboje mniej więcej w wieku moich rodziców a za nimi jak mniemam ich syn, wysoki brunet,niebieskie oczy, dosyć przystojny. W sumie nawet bardzo przystojny.

- Cześć, Ty pewnie jesteś Rosalia - brunetka wyciągnęła rękę w moją stronę - jestem Andrea, to mój mąż Bobby, a to nasz syn Jackson - oboje z uśmiechem podali mi rękę. 

Isaac stał w kącie oparty o ścianę. Czy on nie mógł choć raz zachowywać się uprzejmie.

-Witam, bardzo mi miło. To mój kolega Isaac - wskazałam głową na chłopaka, na co on od niechcenia kiwnął głową -  Rodzice mi wiele o państwo opowiadali, proszę siadajcie - zaprowadziłam ich do stołu.

Kolacja minęła bardzo miło, mój tata z panem Whittemore rozmawiali o jakiś interesach, a moją mama z jego żoną o gotowaniu. Czułam się dosyć skrępowana. Z jednej strony siedział obrażony na wszystko Isaac, który nie odezwał się ani słowa od początku kolacji, a z drugiej Jackson, który co chwile starał się podtrzymać między nami rozmowę. Niestety zachowanie Isaac'a zniszczyło mi humor i mogłam zdobyć się tylko na sztuczny uśmiech i proste odpowiedzi.

- Rosie, może pójdziecie z chłopakami do pokoju? - zapytała mama a ja zgromiłam ją wzrokiem

- Oh, oczywiście - starałam się udawać zadowoloną z tego pomysłu - Chodź pokaże ci mój pokój - powiedziałam do Jackson'a - Ty też możesz iść jeśli chcesz - spojrzałam na Isaac'a 

- Nie, dzięki. Pójdę do pokoju gościnnego.

Wywróciłam oczami i zaprowadziłam bruneta do siebie.

- Ładny pokój - Jackson usiadł na łóżku i rozglądał się po pokoju

- Dzięki

- Wiesz, szkoda, że się wyprowadziłaś, nikogo tu nie znam, a założę się, że nie ma tu drugiej tak ładnej dziewczyny - dobrze, że stałam tyłem inaczej zobaczyłby jak po raz kolejny wywracam oczami. 

- Wierz mi, że są, jest tu dużo osób w naszym wieku, szybko znajdziesz znajomych

- Tamten to twój chłopak? - zapytał a ja spojrzałam na niego jak na idiotę

- Co? Isaac? Niee

- To dobrze, wydaję się niemiły - zaśmiałam się na jego słowa. Isaac nie miły? To chyba mało powiedziane.

- Wiesz czasami ma lepsze dni, jest specyficznym człowiekiem - westchnęłam i usiadłam obok niego na łóżku.

- Może dasz mi swój numer telefonu, kiedy znowu wpadniesz do rodziców to wiesz, możemy się zgadać na jakiś spacer czy coś - chłopak uśmiechał się miło, a ja nie chciałam wyjść na wredną

- Jasne - podał mi telefon a ja wpisałam swój numer, to samo zrobił z moim.

- No to mam nadzieję, że niedługo znowu przyjedziesz

Po krótkim czasie rozmowy okazało się, że jego rodzice już wychodzą więc odprowadziłam go do drzwi

- To do zobaczenia Rose - pożegnałam się z nim szybko i zamknęłam drzwi. Chyba zbyt dużo chłopaków jest w moim życiu. 

Ciesząc się, że nie spotkałam po drodze Isaac'a pośpiesznie udałam się do swojego pokoju.



I don't want to hurt you - Isaac LaheyWhere stories live. Discover now