Let it shine

1.6K 158 1
                                    

Nawet gdybym chciała się poruszyć moje ciało było sparaliżowane, miałam tylko jedną myśl: trzyma mnie morderca czy przyjaciel?
Oddechy chłopaka tuż przy moim uchu były spokojne.
- Nie ruszaj się. - Powtórzył kilka centymetrów bliżej mojej twarzy a żelazną dłoń z talii przełożył na obojczyki. Powoli kierowała nas do jakiegoś punktu, usłyszałam jak otwiera drzwi, w takich ciemnościach niewiele byłam skłonna zobaczyć. Znaleźliśmy się w jakimś pomieszczeniu, a te drzwi zostały zamknięte. Usłyszałam szelest, a następnie pokój, a raczej schowek na zakurzone miotły, wypełniła odrobina światła. Nim moje oczy przyzwyczaiły się
do niej, moja noga zrobiła krok w tył i pewnie skończyłabym z głową w wiadrze na mopa, gdyby nie silna ręka Dean'a. Przytrzymał mnie za łokieć, cień jego rzęs stworzony przez smugę światła był niesamowity.
- Uważaj. - rzucił półszeptem. - Co tu robisz tak w ogóle?
- I z powrotem.- odparłam podirytowana.
- To długa historia Octavia, nie ma czasu, jest zamieszanie, nikt nie jest teraz bezpieczny, a już na pewno nie ty czy ja.
- Gdzie byłeś?
- Nieważne.
- Więc ci nie ufam. - Wygięłam wargi i skrzyżowałam ramiona.
- Teraz to nie ma znaczenia.
- Zaufanie ma znaczenie, mogę zacząć krzyczeć, Serena się ciebie boi! - wybałuszyłam oczy. Chłopakowi lekko zatrzęsła się latarka w dłoni.
- Serena Montgomery.- jego mina była pusta.
- Tak. Dlatego tu jestem.
- Zdecydowałaś, że jednak mi zaufasz? - rzucił ironicznie.
- Nic nie mówisz, więc jak mam ci ufać? Chcę uratować Serenę, chcesz mi pomóc?
- Nie. - odparł bardzo szczerym głosem. Zrezygnowana rozejrzałam się po pomieszczeniu, była szansa, że ogłuszyłabym go miotłom zanim by mnie zabił...
- Ale to zrobię, pomogę ci.- Natychmiast się wyprostowałam. Nie pewna czego się spodziewać, zrobiłam krok w tył. Swoją dłoń delikatnie przesunęłam w stronę latarki w ręce Dean'a, wyjęłam ją. Smugami światła zatańczyłam od jego stóp do głowy. Siniak z prawej strony twarzy był fioletowo blady. Wyciągnęłam wolną dłoń do przodu, ale odepchnął ją jednocześnie wyrywając mi latarkę.
- Octavia, złe rzeczy dzieją się tutaj od zawsze. Może myślisz, że China zniknęła. Nie, ona tak ma, na jakiś czas jest niewidoczna, a potem wraca "ulepszona". Chciałbym cię stąd wyciągnąć, bo wiem, że to nie twoje miejsce.- Westchnęłam, dla niego miejscem to również nie było, przynajmniej wobec mojej oceny.
Nagle gdzieś w oddali było słychać trzask, mój puls automatycznie przyśpieszył. Dean zrobił krok w tył od drzwi.
- Cofnij się. - szepnął mi do ucha. Bałam się, że coś przewrócę, chłopak wyłączył światło dlatego odruchowo chwyciłam go za ręke, minęły niemal żałosne sekundy nim on również ścisnął moją dłoń.
Dopiero po chwili ponownie usłyszałam jego cichy, zachrypnięty głos.
- Co dwie godziny strażnik ma obchód korytarza w swoim terenie, bywa głośny.- Kiwnęłam głową świadoma, że on tego nie zobaczy, już nie trzymał mojej dłoni, lecz schowek nadal wypełniała ciemność.
Dean złapał mnie w talii i z szeptem przy moim uchu zaprowadził do drzwi.
- Idziemy po nią.
Gdzie jest?
- Muszę ci coś pokazać.- odparłam.
Kiedy Dean zapoznał się z zawartością wskazówki Sereny, miał niezbyt zadowoloną minę.
- Krążą przerażające plotki o piwnicy i strychu tego psychiatryka.
- Jak i pewnie każdego.- rzuciłam półżartem.
- Jesteś cholernie odważna wiesz? -Nie potrafiłam stwierdzić czy te słowa to aluzja i mówi w odniesieniu do siebie samego, czy to jednak wyraz podziwu.
- Potrzebujemy być mega cicho.- Nie zważając czy się odezwę, patrzył w górę. Okropnie się bałam, że takie nocne przechadzki po psychiatryku są misjami samobójczymi. Co prawda moja psychika była słaba, odwaga bijąca od Dean'a zasmucała mnie, nie chciałam się oddalać, potrzebowałam jego bliskości, jego siły w sobie.
Dean już był kilka stopni wyżej kiedy się nagle zatrzymał i obrócił w moją stronę. Stałam znieruchomiała z załzawionymi oczami. Czy oby na pewno jeszcze z godzinę temu byłam gotowa zrobić to sama?
- Octavia? - ta dziwna chrypka w głosie. Czułam, że strach ogarnął każdy milimetr mojego ciała, stałam pośrodku labiryntu bez wyjścia.
Chłopak patrzył na coś nad moją głową, po czym rzucił bardziej zaniepokojony
- Octavia?- chciałam się odwrócić, ale chyba zapomniałam jak to się robi.
Walker widząc, że jest coś ze mną nie tak, po cichu zeskoczył do mojego poziomu i złapał mnie za nadgartsek.
- Bądź cicho.
- Czy to sen? - Czy ja wariowałam?
Po prostu coś się stało, a ja nie byłam pewna kiedy i kiedy dowiem się co.
- Octavia błagam cię, zamknij się! - Chciało mi się bardziej płakać, dlaczego tak do mnie mówił, kim on w ogóle był?
Ciągnął moją ręke, ale ja nie zamierzałam iść.

Hidden in shadowsWhere stories live. Discover now