Rozdział 5. Nauczyciel

689 56 6
                                    

Gorzej już nie mogło być. Pomyślała Azza, słysząc groźbę z ust samego Ra's Al Ghul'a. Zginie w okropnych torturach za sprzymierzenie się ze zwykłym mieszkańcem i to na dodatek przybłędą. W tamtej chwili dałaby sobie rękę uciąć, że czeka ją koniec. Lecz przywódca rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym znów jego wzrok spoczął na spiętej dziewczynie.

- Zginiesz marnie, bo ostatnio opuszczasz treningi - zaczął, a jej ulga na dźwięk tych słów była nie do opisania.

Przeszedł parę kroków w stronę łóżka, dając dziewczynie czas, aby się rozejrzała. Ku zdziwieniu, Faris nigdzie nie dostrzegła Olivera. Przełknęła głośno ślinę i opuściła dłoń, którą do tej pory trzymała na klindze.

- Ostatnio postanowiłam, że część treningu przeznaczę na wyciszenie się, aby doskonalić swoje wewnętrzne umiejętności - oznajmiła stanowczym tonem.

Ra's miał już coś odpowiedzieć, ale przerwała mu Nyssa, wkraczając pewnym krokiem.

- Ojcze... - urwała, lustrując dziewczynę uważnym wzrokiem. - Strażnicy coś znaleźli.

Mężczyzna uśmiechnął się przebiegle, po czym wyszedł zostawiając je sam na sam. Azza poszła w jego ślady, bo jako córka nawet jeśli została przygarnięta, miała duże prawa w Nanda Parbat.

- Mam nadzieję, że to nie jest nic związanego z twoim wymykaniem się - syknęła Nyssa, równając krok.

Brunetka nie odpowiedziała tylko wkroczyła do wielkiej sali. Pochodnie, które oświetlały pomieszczenie zamigotały, gdy minęła półki z bronią. Stanęła niemal na baczność, widząc jak dwóch ubranych na czarno strażników ciągnie jeńca. Wypuściła ze świstem powietrze, zwracając uwagę siostry.

- Ja... Się pod to nie podpisuje - mruknęła.

W pewnym sensie Faris ucieszyła się, bo wyczuła w jej głosie niepewność. Lecz odpędziła od siebie zbędne myśli i całym swoim umysłem skupiła się na intruzie.

Wiedziała, że to on. Poznała po owiniętej łydce, która nie była w dobrym stanie. Jego każda próba ustania kończyła się upadkiem, a w najlepszym przypadku tylko zachwianiem. Wojownik ściągnął worek z głowy Olivera.

Oszołomiony zamrugał, rozglądając się na boki.

- Ktoś cię tu przysłał? - odezwał się Ra's, a jego donośny głos odbił się od ścian.

Nie usłyszał odpowiedzi.

- Z tego co wiem, stawiałeś nie małe opory... Kto cię nauczył walczyć? - kolejne pytanie padło z ust przywódcy jak nabój z karabinu.

- Jeżeli myślisz, że wstąpię w wasze szeregi to się mylisz - warknął Queen, kątem oka zerkając na stojącą w kącie dziewczynę.

To co zdarzyło się potem było dość niespodziewane. Ra's jako Głowa Demona, mający prawo do egzekucji wyciągnął ostry miecz i przyłożył go do szyi przybysza.

- Ojcze! - Faris wyrwała się do przodu, pomimo żelaznego uścisku Nyssy. Podeszła do mężczyzny, po czym skłoniła się. - Ostatnio nie wierzyłeś, iż mogę podołać i nauczać. Teraz mam okazję, aby dowieść swoich umiejętności.

Zapadła cisza. Oliver, który do tej pory nie ugięcie wpatrywał się w swojego oprawce, przeniósł wzrok na klęczącą łuczniczkę. Gdzieś w oddali dało się słyszeć niemrawego nietoperza, obijającego się o kamienny strop.

- Zgoda - odparł w końcu. - Chłopak ma 24 godziny na podjęcie decyzji. Jeżeli wybierze ligę to zwracam ci twój honor. A jeżeli nie, to zginie.... Zginie z twojej ręki. Z ręki nauczyciela.

-------------------------------

Była dość duża przerwa, bo święta i rodzinka. Ale Teraz wracam i na wstępie przepraszam za błędy bo jest juz późno i trochu oczy mi się zamykają.

Ogólnie gwiazdkujcie, komentujcie itp :*


A gdy zapadnie zmrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz