2

2.2K 121 8
                                    

Zdenerwowana biegłam w moich dziesięciocentymetrowych szpilkach na metro. Dzisiaj był piątek, mój piąty dzień w pracy, a ja zaspałam! Miałam dwie minuty do odjazdu metra, aby zdążyć do pracy na 9:00. Z pośpiechu wpadłam na kogoś i spadła mi torebka. Zdezorientowana rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu swojej własności.
-Pani torebka?-usłyszałam niski głos nad swoim uchem. Uniosłam głowę, a moim oczom ukazał się przystojny brunet. Ten pieprzony, przystojny brunet! Prawie w ogóle się nie zmienił... Ta sama twarz o mocno zarysowanej szczęce, te same pełne usta...
-Tak, moja.-warknęłam i wyrwałam moją torebkę z jego rąk.
-Proszę uważać następnym razem.-odparł ze śmiechem i kiwnął głową na której widniała czarna czapka. Potrząsnęłam głową i ruszyłam w pogoń na metro. Obróciłam się tylko na chwilę. Robocze ciuchy, czarna czapka i ten pech, że on też się uśmiechnął. Westchnęłam i w ostatnim momencie wsiadłam do metra. Jak to możliwe? Co on tu robi? Przecież wyglądał tak samo, jak mężczyzna, którego widziałam w poniedziałek w parku. Czyżby słynny Jake Brown wylądował na budowie? Po skończeniu liceum nie interesowałam się życiem ludzi, którzy do niego uczęszczali w tych samych latach co ja. Jake Brown był ode mnie rok starszy. Podobał mi się, ale ja byłam zwykłą kujonicą, którą wziął sobie za kozła ofiarnego. Dzień w dzień zmagałam się z jego obelgami kierowanymi w moją stronę. Pieprzony dupek. Nagle doszło do mnie to, że on mnie nie poznał, prawda? Bo gdyby poznał to powiedziałby coś, czyż nie? Odetchnęłam z ulgą. Gdy minę go kiedyś w mieście, pomyśli sobie, że jestem wredną kobietą od torebki, a nie Sophinią Cooper, którą gnębił w liceum. Głos z głośników poinformował mnie, że właśnie dojechaliśmy na stację, na której miałam wysiąść. Przepychając się przez tłum, wypadłam z metra i odetchnęłam głęboko. Czas odciąć się od Jake'a i zacząć nowy dzień w pracy.

-Sophie, masz ochotę na kawę?-zapytała Valerie wchodząc do mojego biura.
-Oh, już przerwa?-zapytałam, podnosząc głowę znad dokumentów, a starsza kobieta kiwnęła.-To pewnie, że mam ochotę. Zaraz do ciebie dołączę.-dodałam z uśmiechem, a ona zniknęła za drzwiami. Valerie Shay to 50letnia kobieta pracująca jako recepcjonistka w naszej kancelarii prawniczej. Jest naprawdę przemiłą osobą, bardzo życzliwą i pomocną. Wie, gdzie wszystko jest i robi najsmaczniejszą kawę na świecie! Jak będę w jej wieku, chciałabym wyglądać tak jak ona. Szczupła, wysoka kobieta o prostych, czarnych włosach do ramion. Valerie miała prawdziwą klasę. Ubierała się bardzo elegancko, ale nowocześnie. Widać było również, że dbała o swoją urodę i ciało. Złożyłam kilka podpisów na dokumentach i wstałam zza biurka, aby dołączyć do pani Shay.
-Bardzo ci dziękuję Valerie. Gdyby nie ty, to zapracowałabym się do końca zmiany.-powiedziałam, wchodząc za blat recepcji. Usiadłam na wysokie krzesło obok pięćdziesięciolatki.
-Jestem szczerze zdziwiona, że w pierwszym tygodniu pracy pan Cohen przekazał ci już sprawę. Nie chcę, abym zabrzmiała tak, jakbym wątpiła w twoje umiejętności, ale poprzednie stażystki pierwsze sprawy dostawały dopiero po okresie próbnym.-odparła kobieta z uśmiechem.-Natomiast to dobrze dla ciebie, przynajmniej się nie nudzisz.-dodała.
-Oj uwierz mi, na brak obowiązków nie narzekam.-zaśmiałam się, a z gabinetu wyjrzał Elliot Cohen. Obie umilkłyśmy i spojrzałyśmy na szefa.
-Sophie, po przerwie przyjdź do mojego gabinetu. Musimy porozmawiać o sprawie, którą ci przydzieliłem.-powiedział i zniknął za drzwiami. Spojrzałam zdziwiona na Valerie, a ta tylko wzruszyła ramionami. Westchnęłam, patrząc na zegarek. Zostało mi dziesięć minut przerwy. Ellliot Cohen jest 35letnim, wysokim, dobrze zbudowanym blondynem o niesamowicie niebieskich oczach. Niestety jest trochę arogancki i zachowuje się jak dupek. Przypominał mi trochę Steven'a-dobrze usytuowany, ale z okropnym charakterem.
Dopiłam swoją kawę i pożegnałam się z Valerie dziękując jej za miłą przerwę. Wstałam z krzesła i otrzepałam się, jakby na mojej spódnicy było co najmniej milion okruszków. Szybkim krokiem ruszyłam do biura i zabrałam wszystkie potrzebne dokumenty. Czyżbym zrobiła coś nie tak? Jeszcze nie miałam spotkania z klientem... A może on zrezygnował? Z takimi myślami przebyłam drogę z mojego biura do gabinetu szefa. Zapukałam delikatnie i weszłam do środka słysząc przytłumione „Proszę!".
-Chciał mnie pan widzieć, panie Cohen.-powiedziałam cicho. Naprawdę, ten facet mnie onieśmielał!
-Usiądź Sophie.-uśmiechnął się wskazują ogromne krzesło obite skóra, które stało naprzeciwko jego biurka. Bez słowa spełniłam jego polecenie i usiadłam na krześle, kładąc dokumenty na biurku.
-Coś źle robiłam?-wypaliłam bez zastanowienia, na co Cohen wybuchnął śmiechem. Zmarszczyłam brwi, patrząc na niego ze zdziwieniem. Co w tym było śmiesznego?
-Wszystko jest w porządku Sophie. Chciałem ci tylko powiedzieć, że w poniedziałek o godzinie dwunastej masz spotkanie z Panem William'em Lavender w kawiarni ,,Golden Sky" na rogu, więc nie będziesz miała daleko.-wytłumaczył, a ja odetchnęłam z ulgą. Obawiałam się najgorszego, nawet tego, że pan Cohen mnie zwolni.
-Kamień spadł mi z serca.-odparłam ze śmiechem, a on ciągle na mnie patrzył. Poczułam się bardzo nieswojo. Odchrząknęłam i wstałam z krzesła.-Jeżeli to już wszystko, to wrócę do pracy.-dodałam, odwracając się i ruszając ku drzwiom.
-Sophie?-zatrzymałam się i delikatnie odwróciłam głowę.
-Tak?
-Pięknie dzisiaj wyglądasz.-powiedział z uśmiechem. Mruknęłam ciche „dziękuje" i szybko wyszłam z jego gabinetu.

Biegiem wpadłam do mieszkania. Po wyjściu z pracy panicznie bałam się tego, że ponownie spotkam Jake'a.
-A ciebie to gwałciciel gonił, czy co?-zaśmiała się Alice, gdy wpadłam na nią w holu.
-Widziałam dzisiaj Jake'a.-odparłam zdyszana.
-Jakiego Jake'a?
-Jake'a Brown'a.-mruknęłam, a moja przyjaciółka spojrzała na mnie ze strachem. Dokładnie wiedziała, co przez niego przeszłam. A do mnie, dopiero teraz dotarło, ile emocji pobudziło to krótkie spotkanie.

__________

No i mamy już drugi rozdział! Czekam na gwiazdki i komentarze o tym, czy wam się podoba! :*

Love InjectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz