29

952 54 9
                                    

Jake

-Gotowa?-zapytałem, widząc Sophie wychodzącą z hotelu.

Brunetka kiwnęła głową, więc podszedłem do niej i zabrałem jej walizkę. Schowałem nasze bagaże i wsiadłem do samochodu. Sophie po chwili uczyniła to samo. Dziewczyna przez większość dnia była zamyślona i zaczynało mnie to trochę irytować. Nie wiedziałem już, czy chodzi jej o naszą wspólnie spędzoną noc, czy może o telefon Will'a. Sam poświęcałem dużo czasu na myślenie o całej tej sytuacji. Na razie było więcej pytań niż odpowiedzi, niestety.

Mimo to noc z brunetką była pewną odskocznią, a jednocześnie nadzieją dla mnie, że Sophie całkowicie zmieni nastawienie do mojej osoby. Chciałem, aby między nami było coś więcej. Naprawdę na to liczyłem, ciężko byłoby mi się pogodzić z tym, jakby Sophie uznała tę noc za jednorazowy numerek. Zabolałoby mnie to. Cholernie.

-O czym tak myślisz?-zapytałem, chociaż nie byłem pewien, czy chcę znać odpowiedź.

Nie potrafiłem jej rozgryźć. Pomimo wielu prób, nie wiedziałem, co może siedzieć w tej jej ślicznej główce. Sophinia Cooper była dla mnie zagadką od czasów liceum i chyba tak pozostanie już do końca. Chociaż powiem szczerze, że jakoś mi to nie przeszkadza.

-Jak daleko mamy do Vermont?-zapytała, ignorując moje pytanie.

Spojrzałem na nią, lecz ta miała wzrok skierowany w boczną szybę. Westchnąłem. Przeczuwałem, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać o tym, co jej siedzi w głowie. Nie powiem, wkurzało mnie to, że była czasami taka tajemnicza i starała się radzić ze wszystkim sama.

-Jakieś cztery godziny jazdy, a co?
-Tak pytam, z czystej ciekawości. Odwiedzimy Selene jeszcze dziś?
-Jak dojedziemy, to będzie po siedemnastej, więc możemy wszystko załatwić jeszcze dzisiaj.-odparłem, ściszając radio.-Sophie, cały dzień chodzisz zamyślona, nie możesz mi powiedzieć, o co chodzi?-zapytałem, delikatnie gładząc jej udo.
-Myślę o tym, co zrobiliśmy w nocy.-mruknęła.

Automatycznie zabrałem swoją dłoń z jej uda i zacisnąłem obie ręce na kierownicy. Wiedziałem. Kurwa, wiedziałem, że to co zrobiliśmy, będzie dla niej złe. No, ale sama chciała, tak? Do niczego jej nie zmuszałem.

-Żałujesz tego?-zapytałem cicho, oczekując najgorszej odpowiedzi.
-Nie wiem, Jake. Muszę o tym wszystkim pomyśleć, przepraszam.-odparła.

Czułem jej wzrok na sobie, mimo to nie obróciłem się w jej stronę. Skupiłem się na jeździe. Skoro musiała pomyśleć, to okej. Dam jej czas. Chociaż i tak przeczuwałem, że Sophie będzie wolała o tym zapomnieć. Bo przecież, jaką by miała ze mną przyszłość? Dla niej jestem zwykłym pracownikiem budowy. Sytuacja z rana w hotelowym bufecie też dała mi wiele do myślenia. Brunetka uważała mnie za kogoś gorszego, za kogoś, którego nie stać na to, aby postawić dziewczynie durną sałatkę.

Sophie

Poczułam delikatny ucisk na ramieniu. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy, nade mną pochylał się lekko uśmiechnięty Jake.

-Jesteśmy na miejscu.-powiedział, co od razu mnie rozbudziło.

Schyliłam się po swoją torebkę i wyszłam z auta. Rozejrzałam się dookoła. Znajdowaliśmy się w niezbyt ciekawej okolicy. Jake zaparkował naprzeciwko starej, obskurnej kamienicy. Tuż obok znajdował się mały pawilon handlowy ze sklepem spożywczym, salonem fryzjerskim i jakimś butikiem z ubraniami. Po drugiej stronie ulicy znajdował się bar i motel, który wyglądał równie obskurnie, jak cała okolica. Miałam cichą nadzieję, że nie będziemy musieli się w nim zatrzymywać.

-Od czego zaczynamy?-zapytałam, zerkając na zegarek.

Była godzina osiemnasta, co oznaczało, że droga trochę nam się przedłużyła. Wątpiłam, aby Jake był w stanie wracać jeszcze dzisiaj do Nowego Jorku. Ja niestety nie miałam prawa jazdy, więc byliśmy ograniczeni do możliwości jednego kierowcy. Oby udało nam się dzisiaj wszystko załatwić i jednak wrócić do domu. Noc w tym motelu przyprawiała mnie o nieprzyjemne dreszcze. Z zewnątrz wyglądał okropnie, a co dopiero w środku.

Love Injectedحيث تعيش القصص. اكتشف الآن