7

1.6K 81 17
                                    

Siedziałam w swoim pokoju, patrząc na ekran telefonu. Była godzina 17:00. Niedawno wróciłam z pracy. Od dobrych piętnastu minut, zastanawiałam się nad tym, czy zadzwonić do Will'a i przeprosić go za moje wczorajsze zachowanie. Westchnęłam i wybrałam jego numer, przykładając telefon do ucha.
-Halo?-usłyszałam jego głos. Zagryzłam dolną wargę ze zdenerwowania.
-Em... Cześć Will. Możesz rozmawiać czy przeszkadzam?-zapytałam i dodałam szybko.-Tu Sophie.
-Witaj kochana, ty mi nigdy nie przeszkadzasz. Coś się stało?-odpowiedział. Uśmiechnęłam się, gdy dotarło do mnie to, jak Lavender się do mnie zwrócił.
-Nie... To znaczy...-zaczęłam się plątać.-Ach, chodzi o moje wczorajsze zachowanie. Chciałabym cię przeprosić. Bardzo mi głupio, naprawdę.
-Nic się nie stało, miałaś gorszy dzień. Każdemu się zdarza Soph.
-Mimo to nie powinnam była się tak zachowywać.-westchnęłam.-Dlatego w ramach przeprosin, chciałam zaprosić cię na spacer.
-Dzisiaj?
-Jak ci pasuję. Może być dzisiaj, jutro.-zaczęłam bawić się szminką leżącą na toaletce. Bałam się, że nie będzie chciał się ze mną spotkać.
-Może za godzinę po ciebie przyjadę? Wyślij mi adres sms.-powiedział, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Na pewno wyślę. To do zobaczenia.
-Do zobaczenia, kochana.-odparł i się rozłączył. Szybko wysłałam mu swój adres i ruszyłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic.


Stałam przed szafą i nie wiedziałam co założyć. Myślałam o czymś mniej eleganckim, ale nie zbyt luzackim. Will to jednak mężczyzna z klasą i nie mogłam pozwolić na to, abym wyglądała przy nim jak nastolatka w dżinsach i T-shircie. Dlatego zdecydowałam się na czarne rurki z wysokim stanem i bordową koszulę mgiełkę ze złotymi guziczkami. Ubrałam się i podwinęłam nogawki spodni lekko za kostkę. Zerknęłam jeszcze w lustro, aby sprawdzić, jak wygląda mój makijaż, który wykonałam rano. Wszystko było ok. Przeczesałam moje włosy i postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Sięgnęłam po czarną torebkę i spakowałam do niej wszystkie najważniejsze rzeczy. Z uśmiechem na ustach wyszłam z pokoju i skierowałam się do salonu, skąd było słychać przekomarzanie się Alice i Lucasa. Pewnie siedzieli na sofie i kłócili się, czy oglądają film akcji- których fanem był Luke, czy może horror- których fanką była Alice. Gdy weszłam do salonu, okazało się, że mam rację. Zaśmiałam się, zwracając tym uwagę pary.
-Wychodzisz gdzieś?-zapytała Al, marszcząc brwi.
-Aha, idę na spacer z Will'em.-odparłam, uśmiechając się szeroko.
-Oby to nie był kolejny, elegancki fajfus.-powiedział Luke, a moja przyjaciółka walnęła go w tył głowy.
-Jesteś prawdziwym idiotom!-mruknęła Cleveland.
-Will jest inny, niż Steven.-powiedziałam, chociaż nie do końca byłam pewna swoich słów. Usłyszałam dźwięk dzwonka.-Bawcie się dobrze.-dodałam szybko i ruszyłam w stronę holu. Z szafki wyciągnęłam bordowe, lakierowane szpilki i otworzyłam drzwi.
-Witam piękną Panią prawnik.-usłyszałam, a przede mną, zamiast Will'a, pojawił się piękny bukiet złożony z różowych goździków.
-Jeju, Will! To moje ulubione kwiaty.-powiedziałam uradowana i odebrałam bukiet.-Poczekaj chwilę, wstawię je do wody. Wchodź.-dodałam, a on wszedł i zamknął drzwi.
Ruszyłam do kuchni, a przechodząc przez salon, spotkałam się ze zdziwionymi spojrzeniami moich przyjaciół. Ze śmiechem wzruszyłam ramionami i weszłam do kuchni. Wzięłam do ręki wazon stojący na parapecie i napełniłam go wodą. Włożyłam kwiaty i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi, gdzie stał Will.
-Możemy iść.-powiedziałam, a on otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Prawdziwy dżentelmen.
-Jak ci minął dzień?-zapytałam, gdy wyszliśmy z wieżowca.
-Nie był najgorszy. O wiele bardziej wolę dni, gdy widzę się z tobą na spotkaniach.-odparł, uśmiechając się słodko.
Will wyglądał świetnie. Miał na sobie granatowe spodnie od garnituru i białą koszulę z granatowymi wstawkami. Rękawy koszuli miał podwinięte do łokci. Nie jedna dziewczyna westchnęłaby na jego widok.
-A tobie, Sophie?
-Ostatnio mam coraz więcej pracy, dostałam drugą sprawę i muszę się z nią zapoznać. No, ale cieszy mnie, bo mogę rozwijać się zawodowo.-odparłam.


Spacerowaliśmy po Central Parku od dobrych dwóch godzin i ciągle rozmawialiśmy. Will był naprawdę świetnym facetem. Zabawny, uważnie mnie słuchał i nawet poszliśmy na lody. Wspaniale się dogadywaliśmy. Gdy śmiałam się z kolejnego żartu Will'a, przed nim wyrosła postać Jake'a, ubranego w brudne, robocze ciuchy. Na jego głowie widniała czarna czapka, a twarz była zmęczona i bez jakiegokolwiek wyrazu.
-Cześć Sophie.-powiedział lekko zachrypniętym głosem, lustrując mnie od góry do dołu.
-Um, cześć Jake. To jest Will. Will to Jake. Stary znajomy.-mruknęłam, a mężczyźni, mierząc się wzrokiem, podali sobie dłonie.
Czułam się bardzo niezręcznie, a napięta atmosfera nie ułatwiała mi myślenia.
-To jest ten twój narzeczony?-zapytał nagle Jake. O Boże! I co teraz? Przecież Will'owi mówiłam, że jestem wolna, a teraz słyszy od Brown'a, o narzeczonym. Zdziwiłam się, gdy Lavender objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się lekko.
-Tak, jestem jej narzeczonym. Jakiś problem?-zapytał spokojnie Will. Jake nie spuszczał ze mnie wzroku. Uśmiechnęłam się, próbując ukryć zdenerwowanie.
-Nie... Wszystkiego dobrego wam życzę.-powiedział i złapał palcami daszek swojej czapki, kiwając nią lekko i minął nas, ruszając przed siebie. Głośno wypuściłam powietrze i spojrzałam na Will'a, który przyglądał mi się z rozbawieniem.
-Masz narzeczonego, Sophie?-zapytał.
-No ciebie, nie pamiętasz już?-zaśmiałam się, na co mi zawtórował.-No tak naprawdę to jest to stary znajomy, którego nie chcę wspominać. Dlatego powiedziałam mu, że mam narzeczonego, aby się ode mnie odczepił. Dziękuję za uratowanie mi skóry.-dodałam.
-Nie ma za co, kochana. Dla mnie to była sama przyjemność.-mruknął, a j poczułam jak moje policzka płoną od rumieńców.


Do domu wróciłam ok. 21:00 odprowadzona przez Will'a pod same drzwi mieszkania. To było naprawdę kochane.
-I jak było?-zapytała mnie Al, gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania. Zdjęłam szpilki i weszłam do salonu, siadając między moją przyjaciółką a Lucasem.
-Pomimo tego, że spotkaliśmy Jake'a, było fantastycznie.-odparłam z uśmiechem i wytłumaczyłam im całą sytuację z narzeczonym. Alice nie mogła uwierzyć w moją głupotę.
-Ale po co mu mówiłaś, że masz narzeczonego? Jake na ciebie leci.-powiedziała z wyrzutem.
-Halo, to ty mu próbowałaś wmówić, że jestem twoją kuzynką niemową!
-Co?-zapytał Luke, wybuchając głośnym śmiechem.
Chętnie opowiedziałam mu sytuację, gdy Jake odwiedził nas jako hydraulik. Lucas nie mógł powstrzymać śmiechu i zaczął dogryzać swojej dziewczynie. Uśmiechnęłam się z satysfakcją. I kto tu był głupi?
-A tak zmieniając temat, to chciałabym się ciebie o coś zapytać.-Alice spoważniała, a ja spojrzałam na nią przerażona.
-Jesteś w ciąży?-wypaliłam, a ona spojrzała na mnie wielkimi oczami. Luke zachłysnął się swoją śliną i zaczął kaszleć. Poklepałam go mocno po plecach.
-Broń Boże, Soph! Skąd ci to wpadło do głowy?!-zbulwersowała się moja przyjaciółka.-Chciałam się zapytać, czy byłabyś zła, jakby Luke z nami zamieszkał. Płacilibyśmy mniejszy czynsz, a mieszkanie nie jest małe. Luke mieszkałby w moim pokoju. Może też powinniśmy wystawić ogłoszenie w gazecie, aby ktoś zajął trzecią sypialnię? Jakbyśmy dzielili czynsz na cztery osoby, to płacilibyśmy grosze.
-Co do Luke'a to się zgadzam. I tak bywa tu codziennie, a ty przynajmniej nie będziesz płakać, że za nim tęsknisz.-zaśmiałam się i oberwałam od swojej przyjaciółki.
-To nie jest śmieszne.-mruknęła.-Ja naprawdę tęsknie.-dodała, robiąc maślane oczy do swojego chłopaka.
-A co do zajęcia przez kogoś trzeciej sypialni, obgadamy jutro, bo teraz jestem naprawdę zmęczona. Dobranoc gołąbeczki.-powiedziałam i wstałam z sofy.-Aha, a kiedy chcesz się do nas wprowadzić Luke?
-Jutro.-powiedział zadowolony, a mnie wcięło. Myślałam, że to będzie jakaś kwestia tygodnia, dwóch. Mruknęłam coś pod nosem i poszłam do swojego pokoju. Ciekawe jak będzie wyglądało mieszkanie 24/7 z gołąbeczkami. Mam nadzieję, że w nocy nie będą zachowywali się głośno.
Opadłam na łóżko i usłyszałam dźwięk telefonu, sygnalizujący otrzymanie nowej wiadomości. Ciekawa wzięłam torebkę do ręki i wyszukałam w niej komórkę. Odblokowałam ekran i odczytałam wiadomość.
Will: Dziękuję za cudowne popołudnie. Dobranoc kochana, śpij dobrze!
Uśmiechnęłam się delikatnie i szybko odpisałam mu, życząc dobrej nocy.

________________________

No i mamy 7! Taka miła, mam nadzieję, niespodzianka! Zauważyłam podziały na #JakeTeam i #WillTeam haha, kogo wolicie? ;) Dziękuję za gwiazdki i komentarze kochani :* Do następnego! Wasza ugheh_ <3

Love InjectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz