1. Właściwie... że co?

3.5K 391 35
                                    

Kiedyś ludzie byli bardziej oswojeni z ciemnością. Teraz była jednak dla nich nieprzyjemna.

Kojarzyła się im z samotnością.

Bali się jej. Bali się lęków, które ta może w sobie skrywać.
Przeszywał ich strach, że kiedyś może ich całkowicie pochłonąć i sprawić, że przestaną istnieć.

Że znikną z dnia na dzień, a nikt nie będzie o nich pamiętać.

⚛⚛⚛

Powoli, z lekkim ociąganiem otworzył oczy. A właściwie to tylko się starał. Biel szpitalnych ścian nie była najlepszym widokiem dla przyzwyczajonych do głębokiego mroku oczu.

Jego powieki uchylały się bardzo powoli, przyzwyczajając go do rażącej jasności pokoju.

Nieprzyjemna odmiana.

Po chwili poruszania palcami i patrzenia tępo w sufit, usiadł w pozycji półsiedzącej. Momentalnie chwycił się za bolącą głowę. Przed oczami miał mroczki i czuł się bardzo zmęczony oraz ociężały. Przez chwilę nawet nabrał ochoty, aby zwymiotować, jednak dłonią zakrył usta i wziął kilka głębszych wdechów nosem.

Przeklął w myślach stan, w jakim się znalazł, bo nie licząc ogólnego złego samopoczucia, odczuł też, że z trudem może wyczuć swoje nogi, a dopiero po chwili starania, aby nimi poruszyć, w końcu postanowiły się go posłuchać i lekko drgnąć.

W tej samej chwili usłyszał kroki. Odwrócił się w stronę drzwi, których faktura najwyraźniej miała imitować drewno.

Do niewielkiego pokoiku weszła młoda pielęgniarka o ciemnych włosach, splecionych w piękny, gruby warkocz. Stanęła obok jego łóżka i uśmiechnęła się ciepło do swojego pacjenta.

— Obudził się pan. — stwierdziła entuzjastycznie, sprawdzając odruchowo jego kroplówkę. W dłoniach trzymała najprawdopodobniej kartę zdrowia chłopaka. Odłożyła ją od razu na mały stolik, na który mężczyzna wcześniej nie zwrócił nawet uwagi.

Kobieta nachyliła się nad nim i szybko sprawdziła jego temperaturę. Gdy zobaczyła, że wszystko jest w normie, ponownie się uśmiechnęła.

— Jak się pan czuje?

Nie odpowiedział od razu, tylko nadal powoli poruszał zesztywniałymi palcami.

— Nie jest najgorzej... tak myślę... — szepnął cicho, nie spuszczając wzroku z kobiety. Jego gardło było boleśnie suche, a głos załamywał się przy każdym wypowiadanym słowie. — Napiłbym się.

— Aktualnie zalecałabym, aby pan jeszcze się położył. Choć jak widzę pana obecny stan, myślę, że jeśli wyniki wszystkich dzisiejszych badań, które koniecznie zrobimy, będą pozytywne, za kilka dni będzie pan już mógł opuścić szpital. To szybko, prawda? Nie wiem jakim cudem nie doszło do zaniku mięśni. A wodę oczywiście zaraz przyniosę. — Kobieta uśmiechnęła się promiennie. Znowu. — Był pan w śpiączce aż siedem miesięcy. Organizm będzie potrzebował czasu, aby dojść do pełni sił. Na pewno czuje się pan słabo, ale to minie, zapewniam. Pamięta pan może, co się stało w dniu pana wypadku? — zapytała, nie przestając coś notować. Zerkała jednak cały czas na zdezorientowanego bruneta. — Będzie pan jeszcze dziś poddany obserwacji psychiatrycznej, jednak nie ma się czego martwić, naprawdę. Do dyspozycji w szpitalu jest też psycholog, jakby potrzebował pan rozmowy.

𝐭𝐞𝐥𝐥 𝐦𝐞 [𝐰𝐡𝐨 𝐈 𝐚𝐦] 𝐰𝐡𝐚𝐭 𝐡𝐚𝐩𝐩𝐞𝐧𝐞𝐝 | 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt