Rozdział 9. Dwóch małych, samotnych chłopców

932 111 16
                                    


Zgarbiona postać wysiadła z autobusu i naciągnęła kaptur czarnej bluzy bardziej na głowę. Śnieg sypał już od godziny, mróz niemal parzył w policzki, a chmura oddechu owiewała jego twarz za każdym razem, gdy wypuszczał powietrze.

Pamiętał mniej-więcej gdzie znajdował się nowo wybudowany blok, w którym mieszkał Maciej, więc ruszył w odpowiednią stronę, marznąc z zimna. Skórzana ramoneska z pewnością nie była idealną kurtką na grudzień, który w tym roku okazał się być dość chłodny. Prognozowali nawet opady śniegu na święta, co raczej nie często się zdarzało w tej części Polski.

Przeszedł przez pustą ulicę, która w tamtym momencie została przykryta lekką warstwą białego, jeszcze nierozjeżdżonego puchu. Minął stację benzynową i myjnię samochodową, pamiętał doskonale, że gdy wracał od Macieja musiał przejść wąskim chodnikiem za tymi dwoma obiektami. Ruszył więc w tamtą stronę, po drodze nie spotykając ani jednego człowieka. Osiedle, na którym mieszkał Maciej, wydawało się dość snobistyczne (wszędzie znajdowały się albo bogato wykończone domy, albo nowoczesne bloki), ale dziwnie puste i ciche. Na dodatek oddalone od centrum miasta o jakieś czterdzieści minut drogi autobusem. Dziwne, że taki otwarty i światowy mężczyzna jak Maciej wybrał sobie takie odludzie. Jednak Aleks nie zastanawiał się nad tym długo, właściwie, to przez cały czas starał się nie myśleć zbyt wiele o niczym. Skupiał się raczej na tym, że w końcu zobaczy się z facetem, który przy pierwszym ich spotkaniu wywołał w nim tak silne emocje.

Doszedł do bramy jednego z bloków i wcisnął odpowiednią cyfrę na domofonie. Ten zapikał kilka razy, sygnalizując łączenie, aż wreszcie rozbrzmiał znajomy Białeckiemu głos, tylko trochę zdeformowany przez urządzenie. Serce Aleksa zabiło jakby szybciej, a on uśmiechnął się pod nosem, już nie mogąc doczekać się aż zobaczy Macieja; prawdziwego, odpowiedzialnego faceta, który potrafił zająć się sobą. Nie to co Krzychu i Jaś. Zbyt wiele uwagi poświęcał tym dwóm, mając tuż obok takiego mężczyznę, był głupi.

– Halo?

Aleks pochylił się do domofonu, żeby wiatr nie zagłuszył jego głosu.

– Hej, tu Aleks – rzucił, przymykając nieco oczy, bo kilka płatków śniegu opadło mu na powieki. Już po chwili rozbrzmiał odgłos zwalnianego zamka, pchnął więc bramę i chodnikiem otoczonym bezlistnymi krzakami ruszył prosto do jednej z oświetlonych klatek. Blok miał cztery piętra, więc nie był zbyt wysoki, ale za to z pewnością niedawno wybudowany. Mógł mieć trzy-cztery lata. W kilku oknach paliły się światła, prezentując za szybami dość okazałe wnętrza. Aleks zapatrzył się na to, krzywiąc się lekko. Nie wierzył, że kiedykolwiek będzie go stać na taki luksus, choć czasem wciąż się łudził i starał się żyć marzeniami. Może im się uda, może „Dzieci Ludwiczka" odniosą jakiś sukces, może...

Jak był dzieckiem też często sobie wiele rzeczy wmawiał, a później nawet potrafił w to uwierzyć. Że jego rodzice przestaną pić. Że tak naprawdę go kochają. Że kiedyś znajdzie kogoś, dla kogo będzie po prostu ważny. Nic z tego oczywiście się nie spełniło, miał już dwadzieścia cztery lata i wciąż był sam.

To może głupie, bo patrząc na Aleksa w życiu nie powiedziałoby się, że jest kimś, kto potrzebuje drugiej osoby. Kto rozpaczliwie pragnie czyjejś uwagi. Wręcz przeciwnie, Białecki robił wszystko, by zachować pozory człowieka niezależnego od wszystkich i wszystkiego. Czasem jednak bywały takie dni, że potrzebował kogoś obok.

I potrzebował tego kogoś właśnie w tej chwili, po kłótni z Krzychem, któremu może faktycznie powiedział zbyt dużo. Po poznaniu swojego brata, po drążeniu przez Krzysztofa jego tematu no i oczywiście... przez zbliżające się święta. Odkąd pamiętał, zawsze spędzał je sam i dlatego właśnie szybko je znienawidził. Ta radosna atmosfera dla kogoś, kto nigdy jej nie doświadczył, wcale nie była przyjemna. Atakowała go z każdej strony, z telewizora, z bilbordów, z radia, a nawet w głupich supermarketach.

Americana  | bxb | - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz