Rozdział 15. Samochodowe rozmowy

933 113 10
                                    

Wrócił do stolika, usiadł tuż obok Macieja i pociągnął spory łyk drinka. Nawet na chwilę nie zerknął w stronę Radka, który kokieteryjnie pochylał się do jego kochanka i mówił mu coś na ucho. Może jeszcze pół godziny temu by go to ruszyło, teraz jednak zdawał się nawet nie zwrócić na nich uwagi. Myśli zaprzątał mu zupełnie ktoś inny; ktoś, kogo widok w Heaven teoretycznie nie powinien go zdziwić, ale...

Cholera jasna, głupi Janek, niemalże zawarczał pod nosem i już po chwili dopił swój alkohol w zawrotnym tempie, nie przejmując się coraz większymi zawrotami głowy. Byli razem?, zastanawiał się. Tak, na pewno byli. Przecież w innym wypadku Jaś by tak się nie uśmiechał do tego kretyna, nie przyszedłby z nim do Heavenu, no i oczywiście nie zaprosiłby go na koncert do beczkarni, myślał Białecki, siedząc przy stoliku cały naburmuszony i zły. Nawet Grzegorz, który próbował go zagadać, po chwili dał sobie po prostu spokój, bo odburkiwane aleksowe „mhm" wcale nie zachęcało nikogo do rozmowy.

– Ej, co się stało? – zapytał Maciej po kilkunastu minutach, gdy zmiany w zachowaniu Aleksandra nie dało się już tak po prostu przeoczyć. Aleks wprost emanował niezbyt dobrym humorem. Jego niezbyt dobry humor aż emanował dookoła.

– Nic – odburknął, bo co miał mu powiedzieć? Że chwilę temu zobaczył swojego znajomego, którego tak właściwie nie lubił – albo raczej właśnie tak sobie za każdym razem wmawiał – i że ten znajomy całował się z jakimś kolesiem? Przecież to brzmiało tak strasznie żałośnie, że dobrze, iż był pijany, bo cały sens tej sytuacji dobiegał do niego jakby zza ściany. Skupiał się tylko na rosnącej zazdrości, a nie na rozmyślaniu, skąd się ona brała. No i w końcu – czemu zamiast zająć się Maciejem, całe swoje poirytowanie kierował w stronę Janka? Przecież chłopak miał prawo przychodzić do klubu, z kim tylko chciał, no i oczywiście miał prawo całować, kogo chciał, a Białeckiemu nic do tego. Przynajmniej w teorii, bo w tamtym momencie, kiedy był wściekły i pijany, raczej tak sobie tego nie tłumaczył.

– Ciągle się tak marszczysz? – zapytał w pewnym momencie Radek. Aleks spojrzał na niego zdziwiony, wyrwany z zamyślenia, przez co w pierwszej chwili nie zrozumiał kierowanych w swoją stronę słów.

– Co? – rzucił głupawo.

– Marszczysz się. Wyglądasz gorzej niż normalnie – odparł Radek, najwidoczniej też nieźle podpity, bo jak wcześniej tylko złośliwie się do Aleksa uśmiechał, przewracał oczami albo mierzył wzrokiem, tak tym razem otwarcie go zaatakował. Białecki jednak zdawał się teraz nie zauważyć tego przytyku, był myślami w zupełnie innym świecie, przy zupełnie innej osobie.

– Mhm – odmruknął i wstał nagle, bo wypity alkohol dał o sobie znać w postaci ucisku na pęcherz. – Za chwilę wracam – dodał, faktycznie marszcząc mocno brwi, przez co powstała między nimi głęboka bruzda. Zapewne na starość zaowocuje mu to w postaci zmarszczki, ale oczywiście w stanie upojenia w ogóle się nad tym nie zastanawiał. Ruszył w stronę toalet, przeciskając się przez ludzi w przejściu między barem a parkietem. Wyszedł na korytarz. Do szatni ustawiła się całkiem spora kolejka, a starsza pani szatniarka uwijała się jak w ukropie. Nie przejął się nią jednak, miał w końcu inne, ważniejsze rzeczy na głowie. W podłym nastroju wszedł do łazienki, w której było dość tłoczno. Na szczęście jednak pisuary były wolne, stanął więc przy jednym z nich, wyciągnął swój interes i odetchnął ciężko, oddając się czynności fizjologicznej.

Może przesadza? Powinien się trochę uspokoić, albo... jeżeli Jasiek jeszcze tu był, to mógłby do niego podejść. Dać mu znać, że wie nie tylko o jego orientacji, ale też o tym głupim, durnym kolesiu z białymi włosami. W ogóle – co to za moda? Tylko idioci pragnący zwrócić na siebie uwagę tak się farbowali!, warczał w myślach, jakby kompletnie zapominając, że Dexter Holland, wokalista The Offspring, miał platynowe (z jajecznymi odcieniami) włosy.

Americana  | bxb | - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz