Epilog

316 28 9
                                    

-Co? - Luke spojrzał na mnie zdziwiony.

-Błagam nie zmuszaj mnie  powtórzenia tego.

Hemmings zaśmiał się lekko po czym przytulił mnie do siebie.

-Też Cię kocham. -wyszeptał mi do ucha a ja wtuliłam się w niego mocniej.

Po chwili jednak oderwałam się od niego i z pełnym desperacji wzrokiem rzuciłam.

-Wyjdź za mnie. - wypaliłam patrząc mu prosto w oczy.

Chłopak nie ukrywał swojego zaskoczenia.

-Co? -powiedział znów.

-Przestań już z tym "co?". Po prostu za mnie wyjdź.


***

-Czekaj...Jak to bierzecie ślub? Nie byłaś ty czasem zaręczona z kimś innym? -Rina omal nie udławiła się ciastem, które właśnie jadła.

-To długa historia.- powiedziałam.

-Ale moment...Kiedy Luke ci się oświadczył? -Ashton był wyraźnie zagubiony.

-Nie zrobił tego.-wyjaśniłam.

Brat i Rina oboje spojrzeli na mnie jak na głupią.

-Ja mu się oświadczyłam.

Tym razem oboje spojrzeli na mnie jak na wariatkę.

-No co? Kobieta nie może się oświadczyć? Z resztą sami wiecie, że nigdy nie byłam do końca normalna. -zaśmiałam się.

Resztę czasu spędziliśmy na planowaniu szybkiego i skromnego ślubu.


*** Dzień ślubu ***

Po złożeniu przysięgi w kościele razem z naszą niewielką liczbą gości udaliśmy się do restauracji na obiad. Na prawdę nie chcieliśmy robić nie wiadomo jakiego wesela więc postanowiliśmy zaprosić najbliższą rodzinę i przyjaciół na obiad.

-Tak się cieszę, że jednak skończyliście razem.- powiedziała Liz. Razem z mężem przylecieli specjalnie z Australii aż tutaj.

-Też się cieszę.-uśmiechnęłam się.

-Rodzice byliby z ciebie dumni.- dodał Ashton.

-Nie mów tak bo jeszcze się rozkleję.-zaśmiałam się.

-Szkoda tylko, że Michaela z nami nie ma.- dodałam.

W tym momencie telefon Luke'a zaczął dzwonić.

-O wilku mowa.- odezwał się Hemmings po czym odebrał telefon.

MICHAEL'S POV.

-No hej stary! Słyszałem ,że ty i Selena wzięliście ślub! Gratuluję. -powiedziałem do przyjaciela.

-Dzięki. Szkoda, że cię tu teraz nie ma. Co u ciebie tak w ogóle? -spytał Luke.

-Wszystko dobrze. Ułożyłem sobie życie na nowo.

-Cieszę się twoim szczęściem.

-I wzajemnie. Do usłyszenia Hemmo. -uśmiechnąłem się mimowolnie po czym rozłączyłem się.

-Nie powiedziałeś mu? -spytała moja dziewczyna.

-Nie musi na razie wiedzieć, że jesteśmy razem. Nikt z nich nie musi.

-Skoro tak uważasz...

Spojrzałem na budynek, przed którym staliśmy po czym przeniosłem wzrok na dziewczynę.

-Chodź Lucy, czas pożegnać się z tym szpitalem. Wybacz, że musiałaś tyle tu przesiedzieć ale gdyby nie ty, Hemmings pewnie nadal żyłby w tym syfie.

-Nadal nie mogę uwierzyć, że zaplanowałeś to wszystko tylko po to żeby Luke się ustatkował. Skąd w ogóle myśl, że to zadziała?

-Nie miałem zbyt wiele do stracenia. Poza tym...warto było. -uśmiechnąłem się i ucałowałem Lucy w czoło po czym wspólnie opuściliśmy bramę szpitala psychiatrycznego w którym przesiedziała już i tak zbyt długo.


PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRAAAAAASZAM!!!!! Nie miałam ani czasu, ani weny ani kompletnie żadnej motywacji żeby w końcu skończyć to ff. Ten epilog nie jest jakiś super ale nie mogłam zostawić tej historii niedokończonej. A poza tym szykuję dla was coś zupełnie nowego, nie będzie to ff ale przygotowuję to już od początku mojego urlopu i mogę wam obiecać że nie będziecie musieli czekać Bóg wie ile na rozdział ponieważ są one pisane na zapas. Mam nadzieję, że chociaż część z was będzie czytać mój nowy pomysł. KOCHAM WAS i do zobaczenia! xx

Frozen HeartWhere stories live. Discover now