3. Ona

1.8K 154 13
                                    

Idąc do pokoju wraz z Kraftem, humor natychmiast mi się poprawił. Nie wiem, jak on to robi, ale wnosi do mojego życia dużo radości i pozytywnego myślenia. Od pewnego czasu wydaje mi się, że ma to jakiś głębszy sens niż wcześniej. Ale czy to w ogóle możliwe? Jesteśmy przyjaciółmi od wieków i wiemy o sobie praktycznie wszystko, nie wiem, czy możliwe jest, byśmy kiedyś doszli do momentu, w którym nasze ralacje w jakiś sposób się pogłębią.

Weszliśmy do pomieszczenia i natychmiast dorwałem się do szafy z ubraniami. Stefan opadł na moje łóżko. Kurcze, zaczynam się już powoli zastanawiać, czy to aby na pewno MOJE łóżko. Zdjąłem koszulkę poplamioną sokiem, po czym kątem oka spojrzałem na przyjaciela. Miał skupioną minę, a w ręku trzymał mój telefon. Podszedłem do niego i wyrwałem mu moją własność z dłoni.

-Ona zaś do ciebie wypisuje?- spytał markotnie.

-W końcu jest moją dziewczyną.- odpowiedziałem niepewnie. Jakoś coraz trudniej przechodzi mi przez gardło słowo ,,moja dziewczyna", gdy mówię o Claudii.

-Olej ją i tyle.- stwierdził, wstając z łóżka i podchodząc do drzwi.
Przez chwilę patrzyłem na niego a on na mnie. O co mu mogło chodzić? Że odpisałem mojej... dziewczynie?

-Przecież widzę, że jej nie kochasz.- stwierdził spokojnie, podchodząc do mnie.

Zaniemówiłem. Że co proszę?! Przecież to moja dziewczyna a ja ją... kocham? Jeszcze wczoraj byłem tego absolutnie pewny, ale dziś Kraft rozsiał we mnie niemałe wątpliwości. Może on ma rację? Ale nie... nie może jej mieć... Ale czemu?

-Ja ją ko...- zacząłem, lecz spojrzawszy na minę mojego przyjaciela, głos ugrzązł mi w gardle. Wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać. Ale czemu? Ja się pytam, co ja takiego zrobiłem? Patrzyłem w milczeniu na Stefana. Po chwili położył swoją rękę na moim ramieniu. Poczułem jej chłód, gdyż w dalszym ciągu stałem bez koszulki.

-Jeśli chcesz cały czas sam siebie oszukiwać, to proszę bardzo.- powiedział, dokładnie i powoli wypowiadając każde słowo. Na jego twarzy pojawiło się coś, co chyba miało przypominać uśmiech, po czym opuścił pokój. Stałem bez ruchu, wpatrzony w miejsce, w którym przed chwilą zniknął. Zza otwartych w dalszym ciągu drzwi zaczął dochodzić chłód, który to oderwał mnie od wielce zagmatwanych rozmyślań. Ubrałem czystą koszulkę i wyszedłem z pokoju.

***

Na początku trener chciał nam coś powiedzieć. Minę miał niewesołą i poważną, więc nie mogło być to coś super wesołego. Gdy dotarłem na umówione miejsce spóźniony o ładne piętnaście minut, Hainz tylko rzucił mi wściekłe spojrzenie i przerwał rozmowy moich rodaków.

-Skoro już wszyscy postanowili się pojawić, chyba możemy zaczynać. Na początek chciałem tylko zaznaczyć, że chyba wiecie, co myślę o upijaniu się do nieprzytomności i to w noc poprzedzającą kolejny konkurs!- Popatrzyliśmy po sobie. Widać było, że każdy z nas ma na sumieniu wczorajszą, trochę za daleko posuniętą zabawę.

-Ale trenerze, Gregor wygrał, Michael trzeci i musieliśmy świętować.- stwierdził Fettner, uśmiechem próbując złagodzić sytuację.

-Owszem, ale z umiarem. Dziś kolejny konkurs, musicie być w pełni sił.-
Tutaj już nie mieliśmy się jak obronić, więc zaczęliśmy trening. Jakoś nie mogłem się na niczym skupić. Cały czas patrzyłem na Krafta, który skutecznie unikał mojego wzroku. Nie wiedzieć czemu, byłem bardzo rozkojarzony przez to, że nie mogłem z nim pogadać i pośmiać się jak na każdym treningu. Nigdy bym nie przypuszczał, że może mi być z tym tak ciężko, szczególnie że przecież nie zrobiłem nic złego i nie bardzo wiedziałem, o co mu właściwie chodziło. O Claudię?

Po zakończonych ćwiczeniach wszyscy wróciliśmy do naszych pokoi, by trochę odpocząć przed oficjalnym treningiem i konkursem. Miałem zamiar pogadać ze Stefanem i wyjaśnić powód jego zachowania. Przecież pisanie z dziewczyną nie powinno przeszkadzać przyjacielowi. Prawda?

-Masz chwilę?- spytałem, gdy ten zaraz po wejściu do pokoju, był gotowy, by w jak najszybszym tempie go opuścić. Kraft po chwili wahania spojrzał na mnie dziwnie, aż ciarki przebiegły mi po plecach. Usiadł na łóżku i spuścił głowę.

-Co jest?- spytałem, siadając obok niego. Nie odezwał się. Westchnąłem, w dalszym ciągu patrząc na jego zmieszaną twarz. Aż robiło mi się smutno, gdy myślałem, że to w jakiś sposób moja wina.

-Nic...- odpowiedział wymijająco, lecz miałem silne przekonanie, że nie do końca szczerze.- Tylko trochę źle się czuje po tej imprezie.- spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Lecz ten uśmiech niczym nie przypominał zwykłego, pięknego uśmiechu mojego przyjaciela. Był jakiś taki niemrawy i przygaszony.

Wstałem, przechodząc powoli po pokoju. Chwyciłem telefon. No nie... Dziesięć wiadomości! Wszystkie od Claudii. Może ona trochę przesadza? Teraz nie miałem najmniejszej ochoty ich czytać, więc odrzuciłem telefon na półkę. Kraft cały czas przyglądał mi się uważnie. Miałem wielkie wrażenie, że jego zachowanie w jakiś sposób związane jest z moim związkiem z Claudią. Moje myśli pobiegły w tę stronę. Czy aby na pewno darzę tę dziewczynę uczuciem zwanym miłością? I czy w ogóle kiedykolwiek darzyłem?

-Stefek, ty serio uważasz, że jej nie kocham?- niezamierzenie zwróciłem się do przyjaciela. Czarnowłosy skupił na mnie swój wzrok i powoli podniósł się z łóżka. Patrzyłem, jak wolno przemierza pokój.

-Sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie.- stwierdził po chwili, po czym opuścił pomieszczenie, pozostawiając mnie samego z zaplątanymi myślami.

Kraftboeck- miłość w skocznym świecieWhere stories live. Discover now