47. Winić

685 84 7
                                    

Na zewnątrz zaczynało robić się już ciemno. Przez chwilę jeszcze leżałem na ziemi skulony. Połykałem słone łzy nieustannie spływające po mojej twarzy. Mocno zaciskałem powieki, by móc mieć nadzieję, że gdy je otworzę, wszystkie zmartwienia znikną i wszystko znów będzie jak dawniej, takie proste i przyjemne...

Wszystkie zdarzenia z ostatnich miesięcy przewijały się ciągle od nowa w moich myślach. Chwile niepewności, gdy zaczynałem rozumieć, że interesują mnie mężczyźni, a obiektem moich zainteresowań jest mój najlepszy przyjaciel. Później strach i obawa. Sen, przez który Stefan dowiedział się o tym. Wielkie szczęście spowodowane odwzajemnioną miłością. Piękne chwile spędzone w towarzystwie mojego... ukochanego. Uśmiechy, spojrzenia, objęcia, pocałunki... I Gregor. Nocne zniknięcia Stefana, kłamstwa, oszustwa... Jego pamiętnik. I te słowa, raniące moje serce... Te wspomnienia w tym momencie bolały najbardziej... Rozmowa ze Stefanem. Jego przyznanie się do błędu, choć niezbyt pewne. Niepewność. Wybaczyć? Zrozumieć? Wtedy nie miałem wątpliwości. Moje serce nie dopuszczało do siebie możliwości, że mógłbym kiedyś mu nie wybaczyć... Pomoc naszych wspaniałych przyjaciół. Znów piękne chwile, wszystko zdaje się wracać do normy, a tu nagle... Kolejna przeszkoda... Markus... Jego wyznanie, moja jednoznaczna odpowiedź. Pocałunek... Jeszcze mocniej zacisnąłem powieki na myśl tej chwili, od której było już tylko gorzej... Złapałem się za brzuch, który w dalszym ciągu bolał. Powróciło uczucie ciągniętych włosów i przyciskania mnie do ściany. Powróciło wściekłe spojrzenie Krafta... Powróciło wszystko...

-Michael!- usłyszałem odgłos otwieranych drzwi i kroków w pokoju.- Co się stało?!- Poznałem ten głos. Popinger podszedł do mnie i pomógł mi usiąść na łóżku. Zakryłem mokrą od łez twarz w dłoniach, nie patrząc na Manuela, jednak czułem na sobie jego zatroskany wzrok.

-Michael co się stało?- To samo pytanie zadał głos Thomasa, gdy drzwi otworzyły się po raz drugi.

Podniosłem głowę ku górze, wycierając twarz rękawem bluzy, ale i to niezbyt pomogło. Dierhart podał mi paczkę chusteczek, po czym usiadł na łóżku koło mnie i Poppiego. Chłopcy w milczeniu odczekali dość długą chwilę, aż zużyję wszystkie chusteczki. Gdy moja twarz nie przypominała już morza martwego, zwróciłem wzrok w ich stronę. Wiedziałem, że nie wyglądam najlepiej, powiedziałbym, że nawet nie przeciętnie dobrze. Ukradkiem spojrzałem na lustro wiszące na ścianie. Moje oczy były całe czerwone i napuchnięte od płaczu. Włosy spocone, rozczochrane opadały na wszystkie strony. W dalszym ciągu cały drżałem.

-Nie uwierzył... Nie uwierzył, że nie chciałem tego...- wyszeptałem, znów opuszczając głowę.

-Ja wiem to od Manuela i w stu procentach ci wierzę.- zaczął Thomas.- Przecież ty nie zrobiłbyś czegoś takiego z własnej woli.

-Ale nie mogło być aż tak źle... Przecież to tylko pocałunek, nawet jakby był zamierzony...- wtrącił Popinger- A nie był!- dodał pośpiesznie.- Nawet wtedy nie powinien robić z tego strasznej afery, a ty wyglądasz... Yyyy...

-Jakbym wskoczył do brudnego basenu, przebiegł maraton i napotkał po drodze dziką zwierzynę...- stwierdziłem ponuro.

-Powiedzmy po prostu, że nie najlepiej.- podsumował Thomas.

-On... zdenerwował się...- Przy tym słowie głos mi się załamał. Zdenerwował się to naprawdę stanowczo mało powiedziane. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takiej furii. Przecież on nigdy w życiu nie podniósł na mnie ręki...

-Ale przecież on zrobił coś gorszego, a ty mu wybaczyłeś bez problemu.- stwierdził cicho Maunel. Spojrzałem na niego pytająco. Nie myślałem, że Stefan wspominał im o swojej zdradzie.

-Michi, my wiemy więcej, niż ci się wydaje.- oznajmił Thomas, lekko unosząc kąciki ust do góry.

-Chyba każdy tutaj wie więcej ode mnie.- Uśmiechnąłem się niemrawo przez łzy. Opadłem na łóżko. Poczułem ukłucie w brzuchu, lecz zignorowałem go.- Czyli on nas widział...- wyszeptałem. Dopiero teraz moje myśli dopuściły to do siebie. To musiał być okropny widok... Ale czemu wtedy nie wpadł, nie powstrzymał nas... Cokolwiek. Czemu uśmiechał się i milczał? Czemu dusił w sobie emocje, które wybuchły dopiero przy ostatecznej rozmowie ze mną.

Kraftboeck- miłość w skocznym świecieWhere stories live. Discover now