Rozdział 4 - Anorektyczka

39 5 0
                                    

Był dwudziesty ósmy lutego roku dwutysięcznego. Znów kolejny poniedziałek,  którego Amy tak nienawidziła. 

Od początku tego dnia wszystko zapowiadało,  że będzie on koszmarny: brak śniadania w torbie, a na dodatek zapomnienie o pracy domowej.  Kiedy Amy zdała sobie sprawę,  że nie ma jej w plecaku,  zaczęła mocno panikować. 

- Dostanę kolejną jedynkę,  jestem tego pewna- poczęła  spazmować dziewczynka.  

Jej zachowanie zauważyły dwie koleżanki z klasy.  Wyglądały na bardzo rozbawione całą tą sytuacją. 

- Co?  - rzuciły w jej stronę...  Zapomniałaś pracy domowej,  a w dodatku nie  masz śniadania ? ... ANOREKTYCZKA. 

Gdy cała klasa zaczęła wtórować koleżance i skandować słowo "anorektyczka" , Amy zrobiła coś,  czego sama by się po sobie nie spodziewała : zamknęła oczy,  wyciągnęła przed siebie otwartą dłoń,  po czym ją zacisnęła.  Efekt był taki,  że Mary (bo tak miała na imię zgryźliwa koleżanka) upadła na ziemię z taką siłą,  że potłukła sobie nie tylko głowę i cztery litery,  ale również zarozumiałe i wybujałe ego. 

- Zobaczysz,  pani się o tym dowie,  a ty będziesz miała kłopoty!  - zagroziła Mary.

Amy nic sobie z tego nie robiąc,  zaśmiała się szyderczo i powiedziała:

- Jakoś nie bardzo mnie to obchodzi,  gadaj sobie co chcesz , nikt Ci nie uwierzy. 

- Nie byłabym tego taka pewna!  - rzuciła w jej stronę. 

W tak zwanym międzyczasie dało się słyszeć dźwięk dzwonka oznajmiający koniec przerwy,  a początek zajęć. 

- Dzień dobry dzieci!  - usłyszano w klasie po chwili.  

- Dzień dobry pani-odparli jej uczniowie.

Pani Angie Lynn McArtur, bo tak miała na imię rzeczona belferka, była bardzo spokojną (do czasu) około trzydziestoletnią kobietą o blond jasnych włosach,  niebieskozielonych jak agat oczach i pięknym uśmiechu. 

- Dzisiaj macie oddać mi wasze prace - odparła do uczniów. 

- Tak,  wiemy pse pani - odpowiedziała jedna dziewczynka mająca problemy z wymową.  

- A zatem,  wyciągnijcie je proszę - poleciła klasie pani McArthur.

Wszyscy po tych słowach grzecznie wyciągnęli swoje prace,  tylko Amy tego nie zrobiła. 

- Dlaczego nie wyciągnęłaś swojej pracy?  - zapytała nauczycielka stając przed ławką dziewczynki. 

- Bo ja...  Ja chyba zapomniałam - wyjąkała Amy. 

- Przykro mi dziecko - odparła Angie Lynn po czym złapała ją za rękę.  Nie miała jednak pojęcia,  że Amy nieświadomie obdarzyła ją mocą klątwy.  

Gdy nauczycielka podeszła do tablicy,  aby coś zapisać,  nagle jej nogi odmówiły posłuszeństwa.  Doszło do tego,  że upadła na podłogę, po czym zemdlała. 

- Teraz widzicie!  - rzuciła klasie tekstem Mary.  Ona jest PRZEKLĘTA, nie zbliżajcie się do niej.  

Gdy Amy usłyszała słowo "PRZEKLĘTA" z ust koleżanki, natychmiast pojęła, kto jest sprawcą żartu,  który ją spotkał.. 

- Mało Ci jeszcze?!- odpowiedziała Amy znienawidzonej dziewczynce , po czym znowu wyciągnęła w jest stronę otwartą dłoń, zamknęła oczy i zacisnęła ją w pięść.  Efekt był dokładnie ten sam , co poprzednio. 

Po całej tej akcji,  Amy zrozumiała,  że to,  co ma w sobie i co spotykało ją dotychczas było przejawem budzenia się  w niej mocy,  a nie klątwy.  Szybko jednak okaże się,  że jej myślenie jest tylko chwilowe. 

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 

Wiem kochani Wattpadowicze,  że czasami w moich historiach zdarzają się błędy :) na Wattpadzie działam dopiero od niedawna także wybaczcie mi potknięcia :)

Kocham pisać,  ale satysfakcję daje mi to,  że MAM DLA KOGO TO ROBIĆ :) <3

Dzielcie się ze mną swoimi sugestiami,  uwagami,  spostrzeżeniami czy przemyśleniami w komentarzach :)


Napewno zostaną one uwzględnione :) Odwagi,  nie bójcie się :)

Wasz na zawsze :)

~SantiagoCantoria 

PrzeklętaWhere stories live. Discover now