Rozdział 5 - Poważne kłopoty

37 4 0
                                    

Był dwudziesty czwarty kwietnia dwutysięcznego drugiego roku. Wtorek. Amy była tego dnia niezwykle radosna. Powodem tego stanu były dwa fakty : pierwszy,  że wkońcu w jej życiu wszystko zaczęło się układać,  drugi,  że dzisiaj nie jest poniedziałek. 

Amy postanowiła uczcić jakoś ten dzień,  szybko więc wpadła na pomysł, że zrobi jakiś kawał znienawidzonej koleżance, zwłaszcza,  że ta ostatnio bardzo jej podpadła.  

W tym celu dziewczynka wpada na pomysł,  aby schować plecak znienawidzonej koleżanki. 

- Gdzie by go tu schować?  - zastanawia się  Amy.  

Jednak chwilę później na jej drodze stanęła Mary. 

- Co ty robisz z moim plecakiem?  - zapytała dziewczynę.

Amy nic jej nie odpowiedziała ,  a jedynie pokiwała ramionami. 

- Ja ci zaraz dam nauczkę - rzuciła w jej stronę, po czym wyciągając obie dłonie ruszyła na nią z impetem. 

Amy szybko zrobiła unik, po czym z szyderczym uśmiechem odparła : 

- Tylko na tyle Cię stać?  

Mary jakby czekając na taką odpowiedź ze strony rywalki,  odrzekła:

- Mogę o wiele więcej... 

I zamknąwszy oczy, wyciągnęła obie ręce w stronę Amy i zaczęła wymachiwać nimi, jak bokser na ringu. 

W pierwszej chwili Amy nic nie poczuła,  jednak zaraz potem dosięgnął jej taki ból,  że zgięła się  wpół. 

- Ty wredna...  - wyrzuciła Amy po chwili,  jednak nie zdążyła zrobić niczego więcej,  bo całą sytuację spostrzegła jedna z nauczycielek. 

Podeszła do Amy i Mary wyraźnie zniesmaczona widokiem,  którego chcąc nie chcąc była świadkiem i którego doświadczyła. 

- Dziewczynki - rzuciła nauczycielka.  Macie mi NATYCHMIAST wyjaśnić,  co się tu wydarzyło. 

Jak można się było domyśleć,  ani Amy ani tym bardziej Mary nie były chętne by wyjaśnić belferce zaistniałą sytuację. 

Wobec wymownego milczenia obu dziewczynek , nauczycielka zadecydowała:

- Cóż,  skoro żadna z was nie chce mówić,  wyjaśnimy sobie całe zajście u pana dyrektora w gabinecie. Zapraszam za mną. 

Po czym zamaszystym gestem dała im znak,  że mają za nią pójść. 

Kiedy wkońcu dotarły na miejsce,  nauczycielka rzekła:

- Macie OSTATNIĄ szansę na to , by wyjaśnić mi jasno i klarownie całą tą sytuację od początku.  

Jednak ani Amy ani Mary nie puściły jej pary z ust. 

- W takim razie nie mam wyboru - powiedziała nauczycielka.

I otwierając drzwi dała znak: najpierw jednej,  a później drugiej sprawczyni całego zajścia,  do wejścia. 

Amy czuła,  że ten dzień ani prędko ani dobrze się dla niej nie skończy,  jednak najgorsze było to,  że klątwa tak naprawdę WCALE jej nie opuściła,  a jedynie jej działanie na chwilę osłabło. 


PrzeklętaWhere stories live. Discover now