Rozdział 13

4K 428 236
                                    

Obudziły mnie promienie światła. Czułem się jak nowo narodzony. Wstałem z łóżka i przyciągnąłem się, rozglądając się po pokoju.

Mój entuzjazm natychmiast wyparował.

Karma spał przy moim biurku. W ręku nadal miał długopis. Podszedłem do niego, by zobaczyć co robił.

Zakręciło mi się w głowie. Karma spał na dwóch projektach - moim, który sam dokończył i swoim, który samodzielnie wykonał. A przecież to ja miałem to zrobić.

Wyjąłem mu kartki spod dłoni. Zadania domowe dla nas obu. Szybko przebiegłem po nich wzrokiem. Treść zdań była inaczej przedstawiona, więc zrobił obydwa osobno. I obydwa zasługiwały na szóstki.

- Głupku - wymruczałem - Opiekowałeś się mną cały dzień i jeszcze zrobiłeś dla nas zadania?

Odpowiedzią było przewrócenie głowy. Zobaczyłem jego zamknięte oczy, i straszne wory pod nimi. Było mi tak źle, że to zrobił.

- Karma.. - Odgarnąłem mu włosy z czoła. Wymruczał coś podobnego do "spać".

Zegar wskazywał 7.20, więc powinniśmy wstać. Tylko jak mogłem tego od niego wymagać, po tym co dla mnie zrobił? A może miałem doprowadzić do tego by to wszystko poszło na marne?

- Karma...

Otworzył leniwie jedno oko.

- Hm?

Odetchnąłem cicho i usiadłem mu niepewnie na kolanie. Otworzył drugie oko i kiedy uświadomił sobie że to ja, przytulił się.

- Jesteś taki głupi. Dlaczego to robiłeś? Nie mogłeś odpuścić, co?

- Mówi.. Się dziękuję.. I to.. Dla Ciebie.. Idźmy spać..

- Nie możemy.. - Westchnąłem, czując się jak kretyn. Najpierw dzwoni nad ranem, wymusza opieke, zrobienie lekcji a potem się czepia i nawet nie podziękuje.

- Karma?

- Hm..?

- Dziękuję.. Bardzo. Inni myślą, że jesteś takim wrednym i kpiącym typem, ale.. Ty jesteś dla mnie dobry. Dziękuję.

- Ehe.

Super. Ja tu wyrażam uczucia a ty śpisz.

Dźgnąłem go pod żebro, na co jęknął z bólu i niezadowolenia. Puścił mnie i pozwolił wstać. Prawą ręką przetarł sobie zmęczone oczy.

- Liczyłem na większe dziękuję..

Przewróciłem oczami i podałem rękę by wstał. Ospale chwycił nią i wstał. Wyglądał jak przystojne siedem nieszczęść.

- Nienawidzę poniedziałków.. - Stęknął, gdy pociągnęłem go do łazienki i kazałem obmyć twarz.

- Ja też. A teraz się ogarnij, bo przychodzi po mnie Kayano.

- Uhu... Niech se tylko spiszę moją pracę, zołza mała.. Nienawidzę poniedziałków.. I niej..

Nie słuchałem jego narzekań. Zostawiłem go w łazience i przebrałem się w mundurek. Rozpuściłem roztrzepane włosy, by zaraz je uczesać.

Wyszedł ubrany, jedynie z źle zapiętą koszulą. Wziął ode mnie szczotkę i już trochę bardziej obudzony zaczął rozczesywać moje niebieskie włosy.

Zdenerwowany obgryzałem paznokcie. Jak mam się z nią przywitać? Mam pocałować ją w policzek? Uścisnąć dłoń? Pomachać przed twarzą?

- O czym myślisz, Księżniczko?

Assassination Classroom - Klasa zabójcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz