XXII

2.1K 139 54
                                    


- Nie zostaniesz u mnie na herbatce? - zapytał.

Bardzo chciałam, ale też bardzo się bałam, co powiedzą ludzie, widząc, że spotykamy się na herbatki.
- Proszę. - Zrobił minę szczeniaczka, gdy zauważył, że się waham.
- Nie. Dziś nie. Pójdę już - powiedziałam stanowczo, robiąc krok w stronę drzwi.

Jego mina momentalnie posmutniała. Na ten widok zaczęłam się głośno śmiać. Miałam nadzieję, że chociaż w jednym procencie nabrałam go tak, jak on mnie. Zrobił bardzo zdziwioną minę, a ja podbiegłam te kilka kroków w jego stronę i mocno go objęłam. Po chwili poczułam, jak on obejmuje mnie, głaszcząc po głowie. W takiej pozycji słyszałam jego bicie serca. Było to tak cholernie miłe. Chciałam już na zawsze pozostać w takiej pozycji.
Podniosłam głowę w jego stronę, nie wychodząc z uścisku.
- Poproszę filiżankę czarnej herbaty bez cukru. - Uśmiechnęłam się szeroko, puszczając go powoli na wolność.

On również zaczął śmiać się. Zamknął dokładnie drzwi i nalał wody do czajnika. Włączył go. Wszystko zrobił tak szybko, że nawet nie zdążyłam usiąść. Usiadł z powrotem na łóżku, a ja stałam nadal w tym samym miejscu.
- No siadaj. - Klepnął miejsce obok siebie. Powoli zaczęłam się tam kierować. W końcu usiadłam. - Wystraszyłaś mnie bardzo - westchnął głośno.
- Ty mnie tak samo. Myślałam, że coś przeskrobałam.
- Ja bałem się, że idziesz sobie, bo przesadziłem w tym kawale. - Podrapał się po głowie. - Ale jestem zmęczony. - mruknął, kładąc się powoli na plecy.
- To może pójdę? - Uniosłam się.
- Nie, nie, nie! - Chwycił mnie za nadgarstek. - Dla ciebie zawsze mam siły. - Przyciągnął mnie z powrotem do łóżka, przy czym sam się podniósł. - Ale możesz pomasować mi plecy - zaśmiał się i odwrócił do mnie plecami.
- Mogę? - spytałam dla pewności.
- A czemu by nie?

Dźgnęłam go palcem w bok i uklękłam na łóżku, by móc swobodnie dotykać jego ramion. Na nogach miałam trampki, więc zsunęłam je szybko by nie pobrudzić jasnej pościeli. Położyłam ręce na jego szerokich ramionach i zaczęłam je ściskać. Musiał być bardzo umięśniony, ponieważ jego barki były twarde jak skała. W pewnym momencie zauważyłam na jego plecach czarną kreseczkę. Przyglądałam jej się uważnie.
- Masz tatuaż? - zapytałam, przestając go masować.
- Mam. Nawet cztery - powiedział.

W tym samym momencie zapikał czajnik. Wstał i wyciągnął z szafy dwa kubki i dwie torebki herbaty, po czym zalał je gorącą wodą tak jak zwykle.
- Mogę ci nawet pokazać, jak chcesz.

Podszedł do mnie siedzącej na łóżku.
- Ok - powiedziałam pewnie zafascynowana, a on momentalnie zdjął koszulkę.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to umięśniony brzuch. Miał wyraźny kaloryfer. Nie ogromny, ale bardzo ładnie wyglądający na jego dość szczupłej sylwetce. Zrobiło mi się gorąca. Drugie, co rzuciło mi się w oczy to tatuaże. Na swoim prawym boku wytatuowane miał coś podobne do twarzy. Była trochę zniekształcona. Nie miała oczu i była ogólnie przerażająca.
Usiadł obok mnie, bym mogła przyjrzeć się im bliżej. Na prawym bicepsie szła czarna strużka czarnych chińskich znaków. Na prawej łopatce zaś miał coś dziwnego, niezidentyfikowanego. Tatuaż był dość duży i podobny do zygzaków, jakie czasami rysowałam na kartkach, by rozpisać długopis. Rozejrzałam się po jego półnagim ciele w poszukiwaniu ostatniego.
- Gdzie masz czwarty? - Zapytałam poddając się.

Izaak uśmiechnął się łobuzersko i leciutko zsunął kawałek spodni po lewej stronie. Moim oczom ukazał się tylko kawałek, z którego nie mogłam rozszyfrować, co przedstawia jego całość. Popatrzyłam chwilkę, ale z onieśmielenia nad miejscem jego znajdowania musiałam odwrócić wzrok.
- Co to? - zapytałam nieśmiała.
- Nie powiem. - Pokiwał głową z uśmiechem.
- No powiedz. - Klepnęłam go w nogę.
- Może kiedyś będziesz chciała sama zobaczyć. - Poruszył brwiami z uśmieszkiem i założył koszulkę.

Zrobiło mi się trochę głupio. Poczułam ciepło na policzkach.
- Rumienisz się. - Obejrzał dokładnie moją twarz, a ja odwróciłam się speszona.

Powiesił swoją rękę na moim ramieniu i pociągnął do tyłu tak, że obaj leżeliśmy na łóżku.
- No rozluźnij się - powiedział, wzywając mi rękę pod bluzkę i powoli zaczął mnie łaskotać.

To, że mam straszne łaskotki nie pomagało. Zaczęłam się wyginać.
- Przestań - powiedziała stanowczym głosem przez śmiech.

Zaczęłam machać rękami, by powstrzymać go.
- Bo co? - Wzruszył ramionami, chwytając mnie za nadgarstki i krzyżując mi ręce.
- Bo będę krzyczeć - zagroziłam, a on się zaśmiał i usiadł na moich nogach okrakiem, nadal trzymając moje nadgarstki.
- Krzycz sobie. Ściany i drzwi są dźwiękoszczelne. - Przytrzymał jeszcze mocniej moje ręce, pochylił się nad moim brzuchem, zębami odsunął moją koszulkę i dmuchnął mi w brzuch. Zrobił to tak szybko, że nie zdążyłam zareagować.

Krzyknęłam tylko głośno, mrużąc oczy.
- Nienawidzę cię - zaśmiałam się.
- Co? Za takie słowa jest kara. - powiedział dziwnym głosem i drugi raz dmuchnął w mój brzuch.

Poczułam straszne łaskotanie i znów krzyknęłam.
- Odwołuje to - pisnęłam, a on przesunął się w górę znów na wysokość mojej twarzy.

Miał ten swój cudowny biały uśmiech.
- Powiedz, że jestem super - rozkazał.
- Po co? - zaśmiałam się, a on kolejny raz dmuchnął mnie w brzuch z zawrotną szybkością.
- Jesteś super! - krzyknęłam.
- Jesteś najprzystojniejszy - rozkazywał powtarzać.
- A jak nie? - zapytałam zadziornie.

Był przystojny. Nawet bardzo przystojny. Na jego sam widok robiło mi się gorąco, ale nie miała najmniejszej ochoty mu o tym mówić.
- No to... - Zbliżył się do mojego brzucha.
- Jesteś najprzystojniejszy, super, masz super oczy, boskie ciało i całą resztę. - krzyknęłam na zapas, by mnie więcej nie łaskotał.
- Mmm, fajnie wiedzieć - zamruczał i ucałował mnie delikatnie w czoło, a mi zrobiło się naprawdę gorąco.

Poczułam motylki w brzuchu. Puścił moje ręce i usiadł z powrotem tyłem do mnie. Obolała podniosłam się i rzuciłam na niego, zakładając mu ręce na szyję, tak, jak uczył nas na treningach. Wywróciłam go na plecy. Jego mina wskazywała na to, że jest zaskoczony. Wskoczyłam na niego jak on wcześniej na mnie i zaczęłam go łaskotać. Tym razem mnie ogarnęło zdziwienie, gdy zauważyłam, że nawet nie drgnie.
- Było trzeba powiedzieć, że chcesz mnie pomacać - zaśmiał się.
- Nie masz łaskotek? - zapytałam zawiedziona, nadal siedząc na nim.
- No nie mam.

Zdjął ze swojego brzucha moje dłonie i złączył nasze palce, przypatrując im się dokładnie. Miał bardzo duże ręce. Moje niemal w nich ginęły. Były również bardzo ciepłe. Delikatnie gładził moje palce swoimi. Poczułam motylki w brzuchu.
- Ale masz malutkie rączki. - Uśmiechnął się. Opuściłam głowę, czując, że robię się czerwona. - Takie śliczne... - Przejechał palcem po moim nadgarstku. -Jak właścicielka - dodał, a ja uśmiechnęłam się do niego delikatnie, podnosząc głowę.

____________________________________

Proszę bardzo o komentarze. Chcę znać waszą opinię.

Pozdrawiam, LaVREe.

E38521Where stories live. Discover now