Urodziny (cz.2)

539 49 5
                                    


Wstałam dziś bardzo wcześnie,więc poszukałam jakiś ciuchów do ubrania.Po pewnym czasie wybrałam krótkie,niebieskie spodenki i biały crop-top oraz białe trampki.Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni gdzie mój brat robił śniadanie i stał do mnie tyłem.

-Jakie plany na dziś sio....-Urwał ponieważ się odwrócił i przeskanował mnie wzrokiem.-No ale się dziś wystroiłaś.

-Dzięki dziś są urodziny Kastiela więc albo wrócę późno do domu,albo będę spała u Rozalii.-Wzięłam jedną kanapkę,którą dostałam od brata.

-Czyli mam dziś wolną chatę?-Pokiwałam twierdząco głową.-Super,a teraz zbieraj się do szkoły.

-Dzięki za śniadanie ja spadam.-Pożegnałam się i wyszłam z domu.Przed wejściem zauważyłam Rozę i Lysa.

-Hejka Kasiina wyglądasz pięknie.-Powiedziała Rozalia i przytuliła mnie.

-Cześć będę mogła pomóc w przygotowaniach do imprezy?-Zapytałam.

-Właśnie miałem cię o to zapytać.Potrzebujemy jeszcze jednej pary rąk do pracy.Ja,Roza,Kentin i ty jesteśmy zwolnieni z trzech lekcji,żeby się wyrobić.-Odpowiedział Lysander.

Niestety nie mogliśmy dłużej pogadać,bo zadzwonił dzwonek.Lekcja była jak zawsze nudna,ale szybko się skończyła.Poszłam do mojej szafki wziąć potrzebne rzeczy i zostawić resztę książek.

-Co robi moja księżniczka?-Poczułam oddech na karku znajomej mi osoby.

-Czeka na swojego księcia.-Odwróciłam się i powiedziałam z uśmiechem.

-Oj jak ja mogłem pozwolić,aby taka piękność czekała.Czy poszłabyś ze mną dziś gdzieś po szkole?-Żeś zobie wybrał moment.

-Kastiel wybacz,ale nie mogę mam już plany...-Chciał coś powiedzieć,ale zadzwoniło moje zbawienie,czyli dzwonek.Reszta dnia mineła bardzo szybko i nawet nie zauważyłam jak byliśmy pod klubem "Wrota do Piekeł" razem z Rozą,Lysem i Kentinem.

-Hej my przyszliśmy pomóc w przygotowaniach.-Powiedział Lys do jakiegoś mężczyzny chyba właściciela baru.

-A to wy dzięki że chcecie pomóc tam są rzeczy które nam zostały.-Pokazał na kartkę leżącą na ladzie.Każdy zdecydował co miał zrobić i wzieliśmy się do roboty.Po 3 godzinach wszystko było zrobione.Wyszliśmy z baru i każdy poszedł w swoim kierunku.Gdy weszłam do domu była 15:00,czyli miałam 5 godzin na wyszykowanie się.Weszłam do kuchni i to co zobaczyłam zaszkowało mnie jak nigdy.MÓJ BRAT GOTOWAŁ!!!

-Edwin dobrze się czyjesz?-Zapytałam z niedowierzeniem,bo nikt nigdy nie widział,żebym mój brat cokolwiek sam ugotował.

-Ejj ja tu chcę ci pomóc a ty takie teksty mówisz.-Odpowiedział naburmuszony brat.

-Oj przepraszam dzięki,że chcesz mi pomóc zawołaj mnie jak będzie gotowe.-Powiedziałam szybko i poszłam się stroić.Nałożyłam czerwoną sukienę(sukienka wyżej),czarne szpilki i do tego jakiś naszyjnik.Pomalowałam usta czerwoną szminką,oczy na czarno,włosy rozczesałam,rozpuściłam i byłam gotowa.Spojrzałam na zegarek i miałam jeszcze dwie godziny.Wyjełam spod łóźka pudełko zawiązane wstążką był to prezent dla Kastiela,była to płyta jego ulubionego zespołu(dowiedziała się od niego wcześniej),struny i bilety,ale nie jakieś do muzeum czy coś tylko na koncert Winged Skull.Długo się naszukałam,aby je zdobyć ale co tam i jeszcze masze wspólne zdjęcia z napisami z tyłu.Włożyłam je do ozdobnej torby i zeszłam na dół spojrzałam na stół i nie uwierzycie stało tam spaghetti i na dodatek bardzo dobrze wyglądające.

-Edwin jedziemy do szpitala.-Krzyknełam na cały dom w sekundę mój brat był koło mnie.

-Co?Dlaczego?Coś ci jest?-Pytał przerażony.

-Nie ja tylko ty.Zrobiłeś pyszny obiad.-Zaśmiałam się z jego reakcji.

-Boże ja myślałem,że coś ci się stało a ty nadal się ze mnie nabijasz.Ale nieważne chodź już jeść moje dzieło.-Jak powiedział tak zrobiliśmy jedzienie było pyszne i szybko znikneło z talerzy.Weszłam jeszcze do łazienki umyłam zęby i mogłam iść na urodziny Kastiela.Droga zajeła mi około 30 minut.Byłam równo z czasem,weszłam do baru była tam Rozalia i jak mnie zobaczyła to pociągneła jakiegoś chłopaka za sobą.

-Hej Kassi wspaniale wyglądasz.Leo to Kassina dziewczyna Kastiela Kassi to Leo mój chłopak.-Przedstawiliśmy się sobie i poszli gdzieś.Zauważyłam Lysia zrozawiającego z właścicielem baru.Podeszłam do niego i przywitałam się całusem w policzek.

-Hej Lys gdzie nasz lubilat?-Zapytałam i odstawiłam prezent do reszty.

-Będzie za 5 minut.A teraz trzeba się schować.Zrobisz to ja jeszcze muszę coś załatwić.-Powiedział i odszedł.Ja weszłam na stół niedaleko i krzyknełam.

-Hej ludzie Kastiel będzie za 2 minuty więc chować się!-Zaczeła kszątanina,ale wszyscy byli już schowani.Ja poleciałam ze bar,przeskoczyłam go i miałam kryjówkę.Po chwili usłyszałam mojego chłopaka.

-Kurde Lys gdzie ty jesteś?-Wszyscy wyskoczyli i krzykneli "Wszystkiego najlepszego".I tak rozpoczeła się impreza.Wszyscy dobrze się bawili ja tańczyłam z Rozalią i kilkoma chłopakami.Tańczyłam sama,gdy podszedł do mnie Lys i zapytał.

-Potańczysz ze mną?-Krzyknął,żebym usłyszła go przez grającą muzykę.Skinełam głową i tańczyliśmy razem.Po chyba 3 piosenkach Lys zaprowadził mnie do stolika gdzie siedzieli Roza,Leo,bliźniaki,Kentin i Nataniel.Usiedliśmy i gadaliśmy 1 godzinę wkońcu wszystkim chciało się pić,więc poszłam po alkohol.Gdy wracałam zauważyłam,że koło naszego stolika całuje się jakaś para.Nie przejełambym się tym,gdyby nie byli to Kas i Amber.Zabolało i to bardzo chciało mi się płakać i wyć w podurzkę,ale wziełam się w garść.Podeszłam do naszego stolika i postawiłam napoje.

-Hej Kassi coś się stało?-Zapytała Rozalia wyszscy popatrzyli na mnie.

-Powiedzcie dla Kasa,żeby się do mnie nie zbliżał,nie dzwonił,nie pisał i że nie chcę go znać.Niech będzie szczęśliwy z Amber ja zmykam.-Chciałam pójść,ale zawołali mnie.-Co?

-Ale o co chodzi?-Nie miałam siły więc pokazałam palcem na Kasa i Amber.Lys popatrzył w tamtą stronę i zwrócił się do Nata.

-Nat zabierz Kassi do domu,a ja muszę coś załatwić.-Po chwili byłam przed klubem z Natanielem dał mi swoją kurtkę i poszliśmy do mojego domu w ciszy.Po 30 minutach byliśmy u mnie.

-Dzięki że mnie odpowadziłeś.-Uśmiechnełam się i przytuliłam go.

-Nie ma za co,ale będę musiał wracać,bo już jest późno.

-A twoja kurtka.-Chciałam ją zdjąć,ale mi przeszkodził.

-Jutro mi możesz ją oddać,a przyjdę do ciebie z rana dobrze?-Zapytał z uśmiechem.

-Dobrze.-Jeszcze raz go przytuliłam i dałam całusa w policzek,i weszłam do domu.Usłyszałam jakieś krzyki z salonu,więc weszłam tam i zobaczyłam tam Edwina,Krystiana i Daniela.

-Hej Kassi co się stało?-No tak miałam cały rozmazany makijaż,bo po drodze płakałam.Nic nie powiedziałam.Brat wstał z kanapy i przytulił mnie po chwili zrobili to Krystian i Daniel.Rozpłakałam się na dobre,a oni szeptali mi coś we włosy.Gdy się uspokoiłam uszyscy usiedliśmy na kanapie.

-To mów co się stało.-Powiedział Daniel.

-Na urodzinach Kasa mojego chłopaka o-on całował się z Amber szkolnym plastikiem.-Na samo wspomnienie znowu łzy poleciały mi z oczu.

-Ej moja mała księżniczko nie płacz.-Powiedział Krystian i przytulił mnie,a ja się w niego wtuliłam.

-Co za cham jak może on tak cię krzywdzisz.Chłopaki mamy robotę na jutro.-Powiedział mój brat,a ja nawet się nie sprzeciwiałam.Pogadaliśmy trochę,poszłam do pokoju,przebrałam się i poszłam spać.

************

Krótki ale jest.Mam nadzieje że wam się spodoba.Komentujcie i gwiazdkujcie. Pozdrawiam 

************

Miłość-trzeba na nią zapracować-Słodki flirtWhere stories live. Discover now