Rozdział 13 Chicago

817 49 4
                                    

- Więc mówicie, że Mads wdała się w bójkę z tą całą Stacie i teraz wszyscy jesteście zawieszeni na dwa tygodnie? – Justin robił co mógł, by nie wybuchnąć śmiechem.

- Tsaaa – rzuciła Dallas.

- Ale! Czy dwa tygodnie nie są lekką przesadą jak na karę za walkę kociaków? – zapytał zdezorientowany Justin, marszcząc brwi.

- Hej, to nie była walka kociaków! – oburzyłam się.

- Miał być tydzień ale ta tutaj otwarła swoją wielką japę i zamiast tego mamy dwa tygodnie – Hunter pokręcił głową z niezadowoleniem.

- Nie mam wielkiej japy! – broniłam się.

- Tak, masz! – zawołali chórem, na co prychnęłam i wkurzona założyłam ręce na brzuchu.

- Dobra, ale co my, do cholery, zrobimy z dwoma wolnymi tygodniami? – zapytał znudzony Tyler.

- Czekaj, czekaj. Skoro to Mads i Stacie się pobiły, to dlaczego wszyscy macie karę? – Justin kolejny raz próbował przyswoić całą sytuację.

- Bo dyro jest hipokrytą, poza tym mam to gdzieś. Niektórzy mówią na to „zawieszenie" ja mówię „długie wakacje" – rzucił Caleb.

- Ta, bo ci ludzie są normalni, Caleb – powiedział Hunter przewracając oczami.

- Moglibyśmy gdzieś skoczyć – krzyknęła nagle podekscytowana Dallas.

- Niby gdzie? – zapytał Tyler.

- Um... a może... Chicago? – zasugerowała Dallas.

- Chicago? – powtórzyłam.

- Tak. Wiecie, mój wujek ma tam mieszkanie, więc mielibyśmy gdzie spać. Poza tym słyszałam, że z całą rodziną wybiera się na tydzień pod namioty, więc mielibyśmy mieszkanie dla siebie – wyjaśniła Dallas.

- I nie miałby nic przeciwko? – zapytał Justin, unosząc brew.

- Nic, w końcu nie raz spędzaliśmy weekendy u niego. Każdy taki wypad był super i on nam ufa – powiedział Dallas.

- Ale – Caleb mi przerwał, zanim mogłam wyrazić swoje obawy.

- Żadnych „ale". Będzie świetnie i odprężająco. Poza tym, zmiana otoczenia może pomóc nam dokończyć układ – stwierdził. Jakkolwiek chciałabym zaprzeczyć, miał rację.

- Muszę najpierw zapytać tatę – przygryzłam wargę. Wiedziałam, że tata nie będzie miał nic przeciwko temu, w końcu byłam córeczką tatusia i nie odmawiał mi niczego, no może poza tańcem i byciem singielką, a nie żoną.

- Teraz jesteś moją żoną, nie musisz pytać taty, poza tym, jadę z wami – Justin posłał mi swój firmowy uśmiech.

- Nie masz jakiegoś koncertu, wywiadu czy czegoś? – zapytałam.

- Nie, mam wolne następne dwa tygodnie – odparł.

- Czeeemuuuu – jęknęłam, przez co rzucił mi krzywe spojrzenie.

- Nie wiem, zapytaj Scootera. No i kto przy zdrowych zmysłach odmówiłby wakacjom? – stwierdził Justin, przy okazji rzucając mi takie spojrzenie, jakby coś ze mną było nie tak.

- Załatwione, jeszcze tylko zadzwonię do wujka i zapytam, czy nie ma nic przeciwko – zawołała Dallas, zeskakując ze stołka barowego.

- Caleb, chodź ze mną – rzuciła, idąc w stronę kuchni.

- Dlaczego ja? – jęknął chłopak.

- Ponieważ z jakiegoś dzikiego powodu mój wujek cię kocha i użyję cię jako karty przetargowej, gdyby chciał odmówić – wyjaśniła.

Burning PLWhere stories live. Discover now