rozdział 12

1K 63 8
                                    

Tris

Od 3 dni leże w tym szpitalu. Moje rany szybko się goją, ale nadal ledwo chodzę. Tobias odwiedza mnie codziennie, i nawet spędzałby tu noce, gdybym mu pozwoliła.

Nadal nie mogę uwierzyć, że naprawdę uciekłam z tego wariatkowa. Że mam to już za sobą.

Staram się założyć buty, bez pojękiwania z bólu, ale słabo mi to wychodzi.

Do sali wchodzi Tobias. Gdy zauważa, jak bardzo się męcze, podchodzi i zaczyna sznurować mi buty. Po chwili siada obok mnie na łóżku.

-Mam wypis- podaje mi kartkę na której mam się podpisać- udało mi się przekonać Johanne, aby twoje imię pozostawiła w tajemnicy.

-To dobrze, o jeden problem mniej- muska wargami o moje wargi.

-Zabieram cie do siebie i tam razem z Christiną pomyślicie nad nową tożsamością.

Po ucieczce z OPR'u muszę wymyślić nowe imię i tożsamość, aby mnie nie znaleźli. To trochę dziwne, że we własnym mieście muszę być zbiegiem.

-A co powiesz na Sześć?- pytam z uśmiechem. Odpowiada tym samym.

-Podoba mi się, Sześć- muska wargami o moje wargi. Odwzajemniam w głębokim pocałunku. Wplatam palce w jego włosy, a on kładzie ręce moich biodrach. Przerywa nam chrząknięcie.

-Rozumiem, że wam przerywam gołąbeczki, ale musimy już iść-mówi Christina z uśmiechem.

-Cześć Chris- mówię

-Cześć Tris. Możemy już iść? Muszę wracać do pracy- narzeka dziewczyna.

Śmieje się, ale po chwili zaczynam się ubierać. Nieodłączną częścią mojej garderoby stanowią bluzy i długie reklamy zasłaniające blizny. Gdy jestem ubrana wychodzimy, Tobias bierze mnie pod ręke i kierujemy się do auta.

Dawno nie widziałam. Nieustraszoności i ciekawi mnie co tam zastanę. Tylko przywódcy, i ci którzy wiedzą jak wyglądam, wiedzą kim jestem, ale informacja, że byłam przymusowo w OPR i uciekłam stamtąd sprawia, że będą mnie chronić i pomogą mi, gdy tylko zajdzie taka potrzeba.

Wsiadamy do auta. Christina prowadzi, a my siadzimy z tyłu. Opieram głowę o ramię Tobiasa i wdycham zapach jego koszuli. Kojarzy mi się z bezpieczeństwem, domem.

Doceniam każdą chwilę z nim spędzoną jakby jutro miało nie nadejść. I coś w tym jest. W każdej chwili mogą mnie znaleźć, i ponownie zostaniemy rozdzieleni.

Na miejscu żegnamy się z Christiną, i idziemy do mieszkania Tobiasa.

Wygląda tak samo, jakie je zapamiętałam, kiedy ostatnio tu byłam.

Jeden dzień przed oddaniem się w ręce erudycji. Przypomina mi się Caleb, jak patrzył na mnie, kiedy Jeanine traktowała mnie jak przedmiot. Jak obiekt, który nie ma prawa przeżyć. Ciekawe co powiedzieliby rodzice, gdyby to widzieli.

-Timmy podał pomysł, abyś zaczeła jako nowicjuszka- Tobias wyciąga mnie z rozmyśleń, delikatnie obejmując w pasie- co ty na to?

-Nie jestem za stara na nowicjat?- pytam ze śmiechem.

-Wszyscy twierdzą, że wyglądasz jak szesnastolatka, więc nie będzie większego problemu cie tak opisać- Tobias również się śmieje. Zarzucam mu ręce na szyje, przyciskając go do siebie.

-A więc za cztery miesiące będę nowicjuszką, o imieniu Sześć- łapię jego twarz w ręce i wpijam się w jego usta. Odwzajemnia pocałunek ochoczo, przyciskając mnie do siebie tak, że nie zostaje żadna przestrzeń między nami.

-Kocham cię- mówi między pocałunkami.

-Ja ciebie też kocham- odpowiadam.

Nie wiem jak on wytrzymał 3 lata z myślą, że nie żyję. Ja żyłam tylko dlatego, bo wiedziałam, że on żyje i będę miała do kogo wrócić gdy ucieknę z OPR'u. On nie mógł tak marzyć. Nie wiedział kiedy się pozbiera. Nie mógł wyobrażać sobie naszego spotkania po latach.

Gdy oboje mamy nierówny oddech, nasze czoła się stykają, a ja patrzę głęboko w jego oczy, koloru ciemnego błękitu.

-Zapomniany o tych 3 latach rozłąki. Zacznijmy wszystko od nowa.

-Czysta karta?

-Czysta karta- Tobias uśmiecha się lekko, odpowiadam tym samym. Wtulam się w jego tors, a on głaszcze mnie po włosach. Odsuwamy się od siebie. Pomaga mi usiąść na kanapie.

-Chcesz coś do picia?

-Wodę poproszę.

Cztery idzie do kuchni nalać wodę. Po niespełna minucie wraca z dwoma kubkami wody. Podaje mi jedną, a ja upijam połowę.

-Nie zdążyłem cię zapytać. W jaki sposób uciekłaś z OPR?

Zaczynam mu tłumaczyć cały plan, jaki ustaliłam razem z Clarise i Amel. Gdy kończe, nie komentuje, tylko kiwa głową.

Po chwili rozmawiamy o wszystkim i o niczym, w międzyczasie całując się. Nie zauważam, kiedy robi się późno.

-Chodźmy lepiej spać- mówi Tobias.

-Tylko wezmę prysznic i zaraz będę- wstaje, biorę ubrania i chwiejnym krokiem idę do łazienki. W pewnym momencie nogi plączą się podemną i upadam. Na szczęście Tobias podbiega, i w ostatniej chwili mnie łapie.

-Tris wszystko w porządku?- pyta lekko zmartwiony. Stawia mnie na nogi.

-Dam rade- pomaga mi dojść do łazienki.

-Jakby co, to wołaj- całuje mnie w czoło i wychodzi z łazienki.

Z trudem zdejmuje ubrania i bandaż. Wchodzę pod prysznic, odkręcam kurek. Gorąca woda oblewa i pulsuje po mojej skórze. Myje się miętowym mydłem, a włosy kokosowym szamponem. Delikatnie pienie mydło i pocieram o moją skórę, trzymając ręce zdala od rany postrzałowej.

Gdy wychodzę, nakładam świeży bandaż. Ubieram szare dresy, czarną koszulkę i bluzę z długim rękawem. Jakoś nie lubię widoku moich blizn.

Wychodzę i od razu zauważam, że Tobias robi coś w kuchni. Chwiejnie idę w jego strone, rękami podpierając się ściany, aby nie upaść.

Gdy przekraczam próg kuchni zauważam, że Tobias skończył myć naczynia. Kiedy mnie zauważa podchodzi i delikatnie obejmuje w pasie. Łapie jedną ręką za moją twarz, a drugą przeplata palce między moimi palcami.

-Nie wstydź się blizn- mówi cicho, odsuwa rękę z twarzy łapie za skrawek swetra- to świadczy o tym, jak dużo zniosłaś i jaka jesteś wytrzymała.

Nie wiem czemu, ale te słowa przyniosły mi otuche. Tylko on mnie rozumie. Wie jak to jest żyć w terroże. Żył w nim przez 16 lat.

Pozwalam mu zdjąć z siebie sweter. Zostaję w podkoszulku. Patrzy na moje zabliźnione ręce. Spuszczam głowę.

On opuszkami palców łapie za podbródek, i podnosi tak, abym spojrzała mu w oczy.

-Piękna- szepcze i całuje mnie po szyi. Zamykam oczy i cicho wzdycham, na co uśmiecha się.

Po minucie kładziemy się do łóżka. Tobias obejmuje mnie w pasie i przyciąga do siebie.

-Dobranoc Tris- całuje mnie w czubek głowy.

-Dobranoc Tobias.

Jego ciało mnie rozluźnia, a dotyk uspokaja. Dawno nie byłam taka szczęśliwa. Zamykam oczy i szybko zasypiam w jego ramionach.

Fourtris- Ciąg Dalszy NiezgodnejWhere stories live. Discover now