3. About peanut butter.

3.8K 228 100
                                    

Niall

Trzask. Szuranie.

Zmarszczyłem brwi, starając się walczyć o sen, który niestety z każdą sekundą odchodził w niepamięć. Usłyszałem brzdęk talerzy i sztućców. Po chwili wszystko ucichło, więc na mojej twarzy zagościł pogodny uśmiech zadowolenia.

Że też nie mogłem dostać współlokatora zamiast jakiejś głupiej dziewczyny o dziwnym kolorze włosów... Nawet jeśli byłby gogusiem, który, tak jak Erin, wstawałby przed siódmą rano, żeby przygotować się na zajęcia, przebolałbym to. Taki facet przynajmniej schodziłby mi z drogi, gdyby miał chociaż trochę oleju w głowie.

Z zamyślenia wyrwała mnie Erin, która postanowiła chyba otworzyć jakąś niemiłosiernie szeleszczącą paczkę z jedzeniem.

Zacząłem żałować, że mam pokój bezpośrednio obok kuchni i że ściany nie wytłumiają wystarczająco dźwięków. A kiedy Erin rozerwała torebeczkę i po kuchni rozsypały się setki jakichś niezidentyfikowanych obiektów, żałowałem już, że nie mieszkam w bunkrze. Albo na innej planecie.

Dobrze przynajmniej, że  w nocy obudziłem się z powodu zimna i spostrzegłem, że jestem na kanapie w salonie. Gdybym całkiem nie przemarzł, pewnie nie fatygowałbym się, żeby wrócić do swojego pokoju i właśnie teraz musiałbym skonfrontować się z hałaśliwą Erin.

Jęknąłem cicho, co zabrzmiało bardziej jak westchnięcie, po czym przykryłem się szczelniej kołdrą.

Wstanę jak sobie pójdzie - pomyślałem, po czym mocno zamknąłem oczy. Bo nawet jeśli chciałem się z niej pośmiać, nie miałem zamiaru robić tego kosztem mojego wypoczynku. Aż tak mi na niej nie zależało.

Erin

Uklękłam na podłodze i moimi trzęsącymi się z nerwów dłońmi zaczęłam zbierać bakalie, które rozsypały się po całej kuchni. Przynajmniej Niall już nie spał na kanapie. Gdybym go tam zastała, prawdopodobnie właśnie zostałby przeze mnie obudzony i zrobiłby mi scenę jakich mało.

To nie był pierwszy raz tego dnia, gdy przez nerwy coś poszło nie po mojej myśli, a byłam na nogach trochę ponad godzinę. Zdążyłam już rozlać okropnie gorącą wodę, która miała trafić do mojego termicznego kubka na kawę, urwałam guzik w mojej ulubionej koszuli i teraz jeszcze te bakalie...

Nie mam pojęcia, czym się tak stresowałam, w końcu nie był to mój pierwszy dzień na uczelni. A mniej więcej tak się zachowywałam; jak zagubiony pierwszoroczniak, jeśli nie gorzej. Wszystko wypadało mi z rąk, moje ruchy były gwałtowne i nieprzemyślane.

Może to z powodu nowego otoczenia? Albo raczej z powodu nowego współlokatora...

Jejku, brakuje mi Nadine.

Kiedy już wszystkie bakalie zostały przeze mnie sprzątnięte, postanowiłam zamiast nich zjeść tosty z masłem orzechowym, którego zapas odkryłam dopiero tego ranka w jednej z szafek. O dziwo nie byłam zmuszona wyrzucić jakiegokolwiek słoika, bowiem termin przydatności na żadnym z nich nie wskazywał na to, że masło w środku jest niezdatne do spożycia.

Wrzuciłam chleb do tostera i odkręciłam nieotwierany wcześniej słoik z masłem. Kiedy pieczywo tostowe wyskoczyło już z urządzenia, położyłam je na talerz i, zanurzywszy nóż w maśle orzechowym, posmarowałam je grubą warstwą tego produktu.

Housemate | N.H. ✓Where stories live. Discover now