34. ^Oczami Megan i Camerona^

6.8K 278 24
                                    

Podczas rozdziału będą pojawiać się takie znaki ^M^ lub ^C^ co oznacza, że scena jest oczami drugiej osoby.

Dzisiaj przyjeżdża do mojego domu Cameron, co oznacza, że trzeba zacząć wcielać mój plan w życie. Mam zamiar uprzykrzyć mu życie, to będą jego najgorsze święta.

Z rana powinnam pojechać po Camerona na lotnisko, ale po co skoro można siedzieć i oglądać jakieś denne seriale? Kiedy skończyłam pierwszy sezon, ktoś zadzwonił do drzwi. Mamy ani Jack'a nie było w domu, więc byłam zmuszona otworzyć osobiście. Poprawiłam włosy i zbiegłam po schodach. Postałam chwilę przed drzwiami, aby chłopak trochę zmarzł na dworzu.

^C^

Kiedy przyleciałem na lotnisko Megan nie było tam. Może drogi są nieprzejezdne, ale nie ma samochodu. Nie ważne. Dzisiaj odegram się na Megan za to, że mnie "zdradzała". Poczekałem jakieś pół godziny na rudowłosą, ale ta się nie zjawiła, więc poszedłem na taksówkę. Wsiadłem w pierwszą lepszą, powiedziałem taksówkarzowi, który wyglądał jak seryjny pedofil-gwałcicel, gdzie ma mnie zawieść. Po kilku minutach tam byliśmy. Zapłaciłem facetowi z łysiną i wąsem, idąc do drzwi starałem nie poślizgnąć na zamarzniętym lodzie, który był na chodniku w przyjściu. Było cholernie zimno na zewnątrz. W końcu jakoś doszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Słyszałem jak ktoś idzie do drzwi i ale one się nie otworzyły.

^M^

Dobra czas otworzyć drzwi.

- Cześć, kochanie!- pisnęłam i rzuciłam się na chłopaka.

- Hej, myszko- odpowiedział, spojrzałam na niego z wrogością, wiedział, że nienawidzę jak ktoś tak się do mnie zwraca.- Czemu nie przyszaś na lotnisko?

- Nie miałam auta...- spojrzałam się na samochó, który stał na podjeździe pod garażem.

- Właśnie widze- weszliśmy razem do domu. Cameron zostawił swoje torby w korytarzu i razem poszliśmy do salonu.

- Chcesz coś jeść?- zapytałam i teraz pokierowalam się w stronę kuchni.

- Oczywiście, w samolocie są okropne ceny i niejadłem nic- krzyknął z salonu.

Czego Cameron nie lubi najbardziej...? Wiem! Musli z jogurtem śliwkowym. Podeszłam do szafki i wyjęłam płatki, póżniej do lodówki, przyszykowałam wszystkie potrzebne produkty i je zmieszałam.

Wróciłam do pokoju i położyłam danie przed Cameronem.

- O ty mała suko, wiesz, że tego nienawidze- spoglądał to na mnie, to na mój cudowny posiłek.

- Przepraszam, ale to, że jestem niska nie znaczy, że mam w sobie tyle nienawiści co wzrostu!- no to się zaczyna.

- O czym ty do mnie pierdolisz?!- był wyraźnie wkurwiony.

- O tym, kurwa, że mnie zdradzałeś przez te cztery miesiące i nie raczyłeś mi o tym powiedzieć!- wytykałam mu każde słowo palcem.

- Ja jebie, święta się znalazła! A gdzie twój brunecik? Myślałaś, że się nie dowiem?!- wstał i podszedł do mnie trochę za blisko jak na taką rozmowę.

- Ja miałam jednego, a ty?! Co noc inna tak jak przed naszą "miłością"?- pokazywałam w powietrzu cudzysłowie.

- Rzeczywiście, była to "miłość" jak to ujęłaś. Nigdy cię nawet nie kochałem- przybliżył się jeszcze o krok.

- Ah tak?! To po co ze mną chodziłeś?- nie musiałam już krzyczeć, ale byłam zdenerwowana.

- Dla seksu- tego się nie spodziewałam, pocałował mnie w usta, był to namiętny pocałunek, który nie wiem dlaczego, odwzajemniłam. Może dlatego, że byłam spragniona jego warg albo żeby rozładować napięcie.- Dalej mnie kochasz.

- Nawet nie próbowałam cię pokochiwać- odsunęłam się od niego, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek.- Przegrałam kiedyś Alice i nasz zakład głosił, że mam z tobą chodzić, ale skoro ty się we mnie zakochałeś to nie chciałam niszczyć twojego szczęścia.

-Pff- prychnął.- Nikt nigdy się w tobie chciałby zakochać. Dajmy na przykład Sammy'ego pamiętasz go? No. Musiałem mu zapłacić, żeby cię podrywał, osobiście mi powiedział, że nigdy by mu się nie spodobała niska, ruda suka.

Tymi słowami mnie dobił. W moich ocza zebrały się łzy i nie miałam zamiaru ich powstrzymywać. Z całej siły walnęłam Camerona w brzuch. Nawet się nie skrzywił.

- Nienawidzę cię!- wyminęłam go i pobiegłam do łazienki.

^C^

Nie wiem dlaczego to powiedziałem. W oczach Megan ukazały się łzy, a jej mina była mieszaniną smutku i złości. Nagle uderzyła mnie prosto w brzuch. Strasznie mnie zabolało, ale nie mogłem się skrzywić ani ugiąć, bo mi nie wypada.

Dziewczyna mnie wyminęła i gdzieś pobiegła. Zastanawiałem się czy pobiec za nią czy nie. Ostatni raz kiedy coś szło nie tak to się cięła. Ktoś zadzwonił do drzwi, podeszłem do wejścia i otworzyłem je. Przede mną stał jakiś czarnowłosy chłopak, starszy ode mnie i mojego wzrostu.

- Słuch...?- nie zdążyłem dokończyć słowa, bo chłopak pchnął mnie do tyłu i pobiegł w głąb domu- Ej koleś czekaj!

Biegłem za nim, zamykając wcześniej drzwi. Staliśmu pod łazienką od pokoju Megan.

- Hej, Meg, otwórz mi drzwi- powiedział chłopak pukając cicho w nie.

- Jeśli jest tam ten chuj, to nie otworzę- powiedziała zza drzwi.

- Cameron idź stąd- zwrócił się do mnie ze zmarszczonymi brwiami.

- Nie będziesz mi rozkazywał, w ogóle co ty chcesz od mojej dziewczyny?- pchnąłem go lekko w ramiona.

- Dziewczyny? Twojej? Sprzeczałbym się z tobą- zaśmiał się.

- Możesz łaskawie stąd wypierdalać?- zwróciłem się do niego z groźbą.

- Ona woli moje towarzystwo- był nadwyraz spokojny w odróżnieniu ode mnie.

- Zostaw ją- uderzyłem go, a chłopak uderzył ciałem w drzwi zza, których usłyszałem pisk Megan.

- Nie bijcie się, Cameron wypierdalaj, Gilinsky wchodź- dziewczyna odkluczyła drzwi, Gilinsky szybko się wemknął, a kiedy chciałem też wejść drzwi walnęły mnie w nos.

^_^

Naprawdę Was przepraszam, że nie dodałam wczoraj rozdziału, ale zapomniałam. Za to macie dłuższy niż powinien i wszystkiego naj z okazji dnia dziecka!

Co robi tam Gilinsky? Jak zareagowaliście na tą kłótnię? Czy Meg i Cam zakochają się w sobie tak naprawdę?

Who dat boy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz