Koteł Aleksandereł

2.2K 267 18
                                    

Leżałem na dachu popijając mleko truskawkowe i oglądałem chmury. Chciałem w ten sposób odwrócić swoją uwagę od dziwnego zdarzenia sprzed kilku dni.

Kiedy wieczorem poszedłem odwiedzić sąsiada, jako kotek, okna były pozamykane. Nie wpuścił mnie do domu , chociaż kilka razy na mnie patrzył. Za to gościł w domu jakąś laskę. Przeżyłbym gdyby to była jedna noc, ale to już kolejna. Jak jutro też mnie nie wpuści to będzie już tydzień. Zaczynałem czuć się zaniedbany. Brakowało mi pieszczot, a on mnie olewał. W szkole też mnie olewał, ale to w sumie dobrze... Nie chciałbym kolejnej wpadki. Ostatnio już myślałem o emigracji albo skoczeniu  pod pociąg...

Mniejsza. Leżałem sobie i oglądałem chmury doszukując się jakiś kształtów. w tym momencie usłyszałem kroki. Zerwałem się do siadu nasłuchując. Chwilę potem skrzypnięcie drzwi. Zerwałem się z miejsca i najszybciej jak się da pobiegłem schować się za jednym z paneli słonecznych.

-Ktoś tu jest?- usłyszałem bardzo dobrze znany mi głos. Ale co on do cholery tutaj robi? Od dawna nie widziałem tu żadnego nauczyciela, nikomu nie chciało się sprawdzać czy jakiś dzieciak przesiaduje na dachu. 

Słyszałem kroki zmierzające w moim kierunku. Cholera chyba mnie widział... -Hej, wyjdź stamtąd- znów się odezwał, a ja zapłakałem wewnętrznie przeklinając moje szczęście. Wziąłem głęboki oddech i ubierając maskę zobojętnienia wstałem i spojrzałem na mężczyznę. 

-O dzień dobry- rzuciłem niedbale wkładając ręce do kieszeni. Mężczyzna westchnął, nie wiem czy z ulgą, czy może z poirytowania, ale westchnął.

-Dlaczego nie jesteś na lekcji?- zapytał mężczyzna krzyżując ramiona. 

-A dlaczego Pan nie jest?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie, boże ale jestem niegrzeczny, ahhh...Um... Tego nie było... 

-Mam okienko...

-No widzi Pan, niezwykły przypadek ja też- wszedłem mu w słowo. Brunet spojrzał na mnie karcąco, ale nie jest jedynym z nauczycieli którzy tak na mnie patrzą. Nie skomentował jednak mojego zachowania.

-Nie widzę sensu abyś wracał na tę lekcje, za dziesięć minut dzwonek- powiedział spokojnie spoglądając na zegarek. -W zasadzie chciałem z tobą porozmawiać

Wtedy to ja spojrzałem na niego nieco zaskoczony i aż się wyprostowałem. 

-O czym?- zapytałem zdziwiony. Szczerzę znów zacząłem się zastanawiać czy może jednak się nie domyślił. Nie dawałem mu żadnych powodów aby mógł, ale no byłem panikarzem.

-O twoim uciekaniu z lekcji- oznajmił, a ja przewróciłem oczami. Kolejny... - Twoje oceny są bardzo dobre, ale twoja frekwencja wręcz przeciwnie. Powinieneś być przykładem dla innych, a uciekając dajesz zły przykład- zaczął mi wykładać. Ja najzwyczajniej w świecie nudziłem się na lekcjach. Po co mam tam chodzić skoro niczego się nie nauczę? Przychodzę na większość lekcji i zaliczam wszystkie sprawdziany więc o co im chodzi.

-Tak tak, dobrze... -mruknąłem ignorując nauczyciela i udałem się w stronę drzwi z zamiarem powrotu do klasy. I kiedy już chwytałem za klamkę on złapał mnie za ramie i odwrócił do siebie i słodki Jezu widziałem w jego ciemnych oczach, że całkiem go wkurwiłem. Nogi się lekko pode mną ugięły kiedy zobaczyłem to spojrzenie. 

-Więc zacznij może od okazywania szacunku nauczycielom- prawie warknął i to było naprawdę bardzo seksowne, ale w sumie i straszne... I no.. Jakoś tak wyszło że wyciągnąłem kły i zasyczałem na niego... Tak... Głupia sytuacja... 

Mężczyzna spojrzał na mnie nieco zaskoczony, ale chwile potem się uśmiechnął. 

-Wiedziałem, że to ty- powiedział jakby zadowolony z siebie, a ja znów przekląłem życie za to w jakie głupie sytuacje mnie pakuje.

____________________________________________

Jak pewnie wiecie, albo i nie, nie byłabym sobą gdym zajmowała się jednym opowiadaniem na raz więc niedługo pojawi się kolejny rework. Będzie to najprawdopodobniej jeden ze spiderpooli, albo stony którego pisałam. 

Także ten, to wszystko co chciałam przekazać światu.

Dziękuje

Homoromantyczne przygody rudego kocuraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz