Pierwszy raz...

2.5K 257 21
                                    

Okej. Tego dnia od rana czułem się trochę gorzej. Ale chyba każdy nie czuje się najlepiej jak zarywa nocki. Ja co prawda się nie uczyłem, ani nie oglądałem horrorków, a po prostu grałem... W pasjansa....

...

W każdym razie. W szkole byłem nieco przymulony przez co nauczyciele się trochę czepiali, ale miałem ich  głęboko w poważaniu. 
W końcu baba od fizyki wysłała mnie do pielęgniarki, ale zanim wyszedłem dostałem wykład o tym że jak ktoś źle się czuję powinien niezwłocznie to zgłosić ponieważ gdyby stało się coś poważnego to miałaby nas na sumieniu.... I poszłaby siedzieć. Ale ja kurde nie umierałem tylko trochę mnie mózg bolał! 

Nie chciało mi się kłócić z babsztylem więc poszedłem. Nie żeby pielęgniarka szkolna mogła mi jakoś pomóc. Była typem który na wszystko dawał krople walerianowe. Boli cię brzuch - kropelki. Boli cie głowa - kropelki. Przeciąłeś się lub odarłeś - plasterek i oczywiście KROPELKI.
Jak tylko przekroczyłem drzwi gabinetu starszej pielęgniarki (swoją drogą ciekawe czy ma ten tytuł ze względu na wiek... Może kiedyś była młodszą, a potem ewoluowała w zwykłą i starszą w miarę jak się postarzała?) przywitał mnie przesłodzony głos wspomnianej kobiety.
-Dzień dobry Aleczku, co się stało? - zapytała. Jeśli myślicie, że cieszyłem się na spędzenie czasu z "pielęgniareczką" to nie. Nie. Tysiąc razy nie. Było w niej coś co kazało mi trzymać się od niej z daleka. I tu nie chodzi o jej gabaryty, chociaż faktycznie jakby się potknęła to mogłaby przypadkiem kogoś zgnieść. Kobieta po prostu kochała ploteczki. I za każdym razem wypytywała i mówiła mi o każdym gównie które wyciągnęła z innego męczennika który ją odwiedził. Co gorsza... Śliniła się na pana sąsiada...
-Trochę głowa mnie boli - powiedziałem siadając na krzesełku naprzeciwko kobiety.
-Mhmmmm... A zjadłeś śniadanie? - miałem ochotę odpowiedzieć, że tak kurwa, zjadłem, ale kiwnąłem tylko głową.  - Wiesz co, wyglądasz jakbyś miał gorączkę. Zmierzę ci temperaturę, ale niestety nie mogę Ci dać żadnego lekarstwa bo nie wolno mi... - zaczęłam paplać, a ja tylko zastanawiałem się... Po kij jej szafa pełna leków skoro nie może mi nic dać.
-No kochanie, trzydzieści osiem i pół. Masz gorączkę. Zaraz zadzwonię do twojej wychowawczyni żeby cię zwolniła, a ty zadzwoń do rodziców- przewróciłem tylko oczami na słowa kobiety, ale mimo wszystko zadzwoniłem. Nie wiedzieć czemu mama zaczęła latać z dupą i powiedziała, że zaraz przyjadą i że mam się nie martwić. Panikara... I tak ją kocham.

Nie minęło dużo czasu, a sam zacząłem odczuwać temperaturę swojego ciała. Było mi gorąco i zacząłem się pocić. Co się kurde dzieje, przecież nie robiłem nic żeby być chorym.
Pomieszczenie stało się duszne. Było w nim nie do wytrzymania... I jakoś dziwnie w nim pachniało. Jezu czemu czuje zapachy tak intensywnie?!  Musiałem stamtąd wyjść. Powiedziałem babie, że rodzice czekają na mnie na parkingu, a ta pożegnała mnie znów przekręcając moje imię.
Szedłem przez korytarze nieco chwiejnym krokiem. Musiałem zasłonić usta i nos przez nadmiar zapachów. Nie wiedziałem co się dzieje. Wcześniej tak nie miałem.
Byłem już na ostatniej prostej, już widziałem drzwi na parking, kiedy z klasy obok wyszedł chłopak. Nie byle jaki. Wpadliśmy na siebie przez co o mało się nie przewróciłem. I normalnie wyzwałbym go. Mimo że miał ładną dupe nie lubiłem go, przez tego typa nie mogłem odwiedzać Kuby.
Jednak w tym momencie z niewiadomego powodu nie byłem w stanie się odezwać. Jego intensywnie niebieskie tęczówki wpatrzywały się we mnie z zainteresowaniem.
-Sorki.. Nic ci nie jest? - zapytał, ale ja tylko gapiłem się tępo. Kurwa on nie tylko dobrze wyglądał, ale i pachniał bosko.
-Yyyh ta... - wydukałem i potrząsnąłem głową zrywając kontakt wzrokowy. - Muszę iść, a ty patrz jak chodzisz - dodałem  i obrałem poprzedni kierunek.

...

-Co za gówno... - warknąłem słabo zawijając się w koc.  Rodzice powiedzieli, że mój stan jest związany z dojrzewaniem i że to jakiś gówniany cykl który będzie się powtarzał dopóki nie znajdę partnerki. Gówno... Było mi gorąco... Byłem tak cholernie napalony... Chciałem iść do sąsiada.. Chciałem żeby mnie głaskał.. Ale nie miałem siły się ruszać, ani się zmienić.
Rodzice powiedzieli, że nie wypuszczą mnie z domu w tym stanie żebym nie spłodził kinderniespodzianki z randomową dziewczyną. Ale to znaczyło, że nie będę widział Jakuba. Nawet w szkole. Chyba umrę...

Homoromantyczne przygody rudego kocuraWhere stories live. Discover now