➡ 16 ⬅

2.6K 79 1
                                    

Śniadanie jak śniadanie , minęło w ciszy i spokoju. Wszyscy wzięli się za jedzenie. Nie umknęło mojej uwadze , że Vera i Mike jakoś dziwnie się uśmiechali. To znaczy nie to , że to dziwne. Te uśmiechy są takie szczere i pełne uczuć. Pasują do siebie. I jedno i drugie wyłysieje.
Po drugiej stronie stołu siedział Ashton, Calum i Luke. Gdy skończyłam robić śniadanie dosiadłam się do nich. Chłopaki jak zwykle rzucili się na jedzenie. Okay to było normalne. To , że Nashi zrobiła to samo co oni , bijąc się o naleśnika z największą ilością czekolady też było normalne . Ale gdy zorientowała się , że są z Nutellą odpuściła. Podałam jej drugi talerz na którym były kanapki z szynką i mjonezem. Nashi uwielbia majonez. Jest dziwna , ale znam ją od przedszkola. Przyzwyczaiłam się.

Vera postanowiła poczekać aż każdy z nich weźmie swoją porcję i zostanie coś dla niej. Żebyś się nie przeliczyła moja droga. Tego się nie spodziewałam. Mój kochany braciszek oddał jej połowę swoich naleśników po tym jak zorientował się , że już nic nie zostało. Ta podziękowała mu buziakiem w policzek. I znów wprowadziła ,wiecznie odważnego i nie złamanego Michael'a , w zakłopotanie. Drugi raz w życiu widzę jak Mike się rumieni. Pasują do siebie z Verą.

Calum postanowił zacząć jakikolwiek temat.
-Toooo....Co dziś robimy?-pyta z pełną buzią.
-No nie wiem , w sumo to nic. - odezwał się Ash.
- Może pójdziemy pograć w plażówkę?- zaproponował Michael.
-A wieczorem na imprezę.- Calum znów szuka dziewczyny.
- Mi pasuje. - Nashi jak zwykle gotowa na przygody.- Teraz przepraszam muszę na chwileczkę wyjść.
-Będziemy tęsknić. - powiedział Ashton i puścił jej oczko uśmiechnęła się. Poszła zapalić.
-O czym wy tak szepczecie ? -zapytałam , a Mike momentalnie odsunął się od Very.Zaczęła chichotać.
- Nic ważnego.- uśmiechnęła się do mnie.
-Dobra co z tą imprezą? -Pyta zdezorientowany Cal. - Jak na razie idzie ze mną Nashi.
-My też pójdziemy - powiedział dumnie Michael.
-My?-pyta Vera, patrząc na niego wielkimi oczyma.
-No... tak pomyślałem , że pójdziemy .... r-r-razem.-zaczął się jąkać. Jakaś nowość.
-PójdzieMY głuptasie. - zaczęła się śmiać.
-No dobra. Czyli ja, Nashi, Vera i Mike.
A wy ? -kiwnął na nas głową dokańczając swoją kawę.
-W zasadzie nie mamy ni.....nie dane mi było dokończyć , bo Luke postanowił mi przerwać.
-Musimy zacząć ten projekt.- spojrzał na mnie z góry. Niby mam te swój 175 cm , ale on i tak jest wyższy.
-A no tak. Z tego co pamiętam mieliśmy zacząć go wczoraj. - wstałam ,żeby wstawić kubki do zmywarki.
-Dobra Cal. Jak się ogarniemy to po prostu dołączymy do was później. - spojrzał na mnie. Kiwnełam na tak.
- Ej no to idziemy na tą plażówkę?- pyta Ashton.
-Zbieramy się. Za 20 minut na plaży.
Siatke i piłki mam w samochodzie. -powiedział stanowczo Luke.
-Ale że o co chodzi? - do kuchni wpadła Nashi.
-Za 20 minut na plaży. Gramy w siatkówkę. Będziesz? - Ashton za tobą pójdzie wszędzie.
-Zgoda. - Dała mu nieśmiało buziaka w policzek. Stoi jak kołek ,zdziwiony. Zabawne.
-Będę czekał.- odpowiedział z wielkim uśmiechem.

Powiedzieli jeszcze 20 minut. Pożegnali się buziakiem w policzek i wyszli. Postanowili jednak wrócić i poprosić mnie i podwózkę do domu.
Mieszkali razem. W sumie to był dom Michael'a. Powiedział rodzicom, że nie chce mieszkać sam. Z chłopakami mieszka od początku liceum.

Zawiozłam ich. Wstąpiła na chwilę po rzeczy , które przysłała nam z Paryża. Dostałam trochę rzeczy i list. Napisała , że bardzo nas kocha i ze tęskni. Dodała też , że nie dotrą na moje urodziny. Wzamian wysyłają mi mega niespodziankę po pieniądze na nowy instrument.

Czas jechać po dziewczyny. Dawno nie grałam. Ciekawe jak Nashi i Vera.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam , że wczoraj nie było ale musiałam się uczyć. Ale ja nie o tym.
DZIĘKUJĘ ZA 329 WYŚWIETLEŃ. TO DLA MNIE WIELE ZNACZY. KOCHAM WAS ❤❤❤
Xoxo, Mari Hemmings 🎶🎸😍💞💝

Simmer down || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz