➡ 37 ⬅

1.2K 34 5
                                    

// Muke is real :) //

Jesteśmy w domu od dobrych trzech godzin, zalegając na kanapie. Luke nadal ma nogę w gipsie. Akurat w dzień balu musimy jechać na zdjęcie. Przynajmniej tyle dobrego. Alex i Suzie były w szpitalu. I jedna i druga ma lekkie potłuczenia i zwichnięcia. Nic wielkiego.

Luke skakał po kanałach szukając czegoś ciekawego.
- Zgłodniałam - odezwałam się.
- Ja też. Na co masz ochotę? - zadarł głowę, żeby spojrzeć mi w oczy.
- Nie wiem. Co powiesz na gofry?
- Biegnę je zrobić. - dźwignął się z kanapy.
- Co ty? Z tym głosem daleko nie zajdziesz - zaśmiałam się.
- Zdziwisz się.
- Jasne. Idę po telefon na górę. Nie zrób sobie krzywdy, dobrze?
- Tak tak. Nie zapomniałaś o czymś?
Wróciłam się i cmoknęłam go w policzek.
- O nie. Żartujesz sobie?- spojrzał na mnie błagalnie, choć w jego oczach tanczyło rozbawienie.
Wbiegłam na górę i otworzyłam drzwi. Telefon leżał na szafce nocnej. Wraz z moim wejście, dostałam wiadomość.

Od Nashi:
Dzisiaj jest wyścig. Jedziemy?

Do Nashi:
O której ?

Od Nashi:
O ósmej.

Do Nashi:
Będę.

Postanowiłam napisać do Very. Niech jedzie z nami. W sumie jestem ciekawa jakby jej poszło.

Do Vera:
Jedziesz z nami na wyścigi?

Od Vera:
Tak Nashi już pisała. Dzięki, że piszesz. O ósmej tak?

Do Vera:
Tak. Do zobaczenia.

Od Vera:
Do zobaczenia.

Dobra. Teraz tylko trzeba odświeżyć delikatnie moje cacko. Dawno nie jeździłam. Schodze więc po cichu do garażu. Usłyszałam, że ktoś zmierzą w moim kierunku.
- Kochanie co Ty tu robisz? - stanął za mną, objął mnie w pasie od tyłu.
- Wsytraszyłeś mnie. Nierob tego więcej. - odwróciła się do niego.
- Lubię to robić.
- Jesteś nienormalny. - pokręciłam głową i pocałowałam go.
- I dlatego mnie całujesz?
- Tak.
- Chodź zjeść.
- Już idę.
Weszliśmy na górę. Usiadłam przy stole na przeciwko chłopaka. Dostałam swoj talerz. Byly na nim pięknie przyozdobione owocami gofry. Po zjedzonym posiłku poszła się przebrać. Założyłam czarne rurki z dziurami, do tego bordową koszulkę z ozdobną kieszonką na lewej piersi. Na nogi wsunęłam conversy. Do kieszeni jeansów wcisnęłam telefon. Chciałam jak najciszej zabrać klucze z szafki, ale Ever niezdara musiała je zrzucić na podłogę. Schyliłam sie po nie kiedy usłyszałam głos za plecami. Luke.
- Gdzie się wybierasz kochanie? - pyta z troską w głosie.
- Idę do Nashi. Wiesz babskie sprawy. - uśmiechnęłam się i założyłam kosmyk włosów za ucho.
- Trzeba było tak od razu. Przyjechać po Ciebie? - stał opierając się o futrynę.
- Przypominam Ci skarbie, że masz nogę w gipsie. Poproszę Ashton'a albo Michael'a. - puściłam mu oczko.
- Dobra. Daj znać jak będziesz wracać. - Już chciał iść do salonu, kiedy przypomniał sobie o jednym szczególe. - Jak do niej dotrzesz?
- Pojadę ścigaczem. Raz na jakiś czas muszę to ruszyć.
- Błagam tylko nic sobie nie zrób. Wiesz, że nie darowałbym sobie tego. - podszedł i pocałował mnie. Pogłębił pocałunek chwytają mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Zaczął zjeżdżać pocałunkami na szyję. Oczywiście, jak to Luke, musiał zostawić po sobie ślad w postaci malinki. Kocham go, ale czasem przesadza. Odsunęłam się od niego i zbliżyłam się do drzwi.
- Uważaj na siebie złotko.
- Pamiętam skarbie.

Weszłam do garażu, ubrałam strój i wyjechałam po cichu z garażu. Miałyśmy spotkać się przy torze na obrzeżach miasta. Spojrzałam jeszcze na telefon. Godzina 7:50. Spokojnie dojadę tam w 5 minut jadąc stałą trasą. Czyli tak jak zawsze.

Dojechałam. Od razy rozpoznałam motocykl Ragonil. Zawsze jeździ tym samym. Vera sprowadziła swój. Nareszcie.
- Hej. Wpisałyście się na listę. - zapytałam podjeżdżając bliżej.
- Hej. Jeszcze nie - odpowiedziały jednocześnie.
- Idę się zapisać. - zeszłam z motocyklu i zaczęłam wędrówkę w stronę zapisów. - Idziecie się zapisać czy będziecie tak stały ?
Zachichotały. Powtórzyły czynność.

Podeszłam do listy i czytam nazwiska. Jedno mnie przeraziło.
Rodriguez.
- Kurwa. - zaklnęłam pod nosem.
- Co jest? - poczułam dłonie na ramionach. To dziewczyny.
- Zobacz pozycję 19, a się dowiesz.
Spojrzała na listę.
- Pierdol go. Nie pozwól mu. NIGDY WIĘCEJ.
- Ktoś mi powie o co chodzi?
- T-tak, jasne. Ale nie teraz. Nie tutaj.
- Okey.

Zapisałyśmy się i odeszłyśmy.
To miał być zwykły wyścig.
To nie będzie zwykły wyścig.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Postaram się o kolejny ja najszybciej.
W tym tygodniu zakończymy naszą przygodę XDXD
A tak poważnie.
Czy jest ktoś chętny na drugą część ?
Dajcie znać.

Xoxo, Mari Hemmings 💗💞💝💪💝❤🎶🎶🎸🎵

Simmer down || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz