Rozdział 23

215 32 1
                                    

S.
- Cholera. - mruknęła Sara, która stała najbliżej drzwi.

Szybko złapała pistolet i ustawiła się tak, żeby ściana zasłaniała jej sylwetkę. Zobaczyła winnego, więc wymierzyła w niego. Gość chyba przygotowywał się do oddania drugiego strzału, ale nie zdążył. Dziewczyna nie poświęcała mu dłużej uwagi, tylko obróciła się, żeby spojrzeć na stan lekarza.


L.
Usłyszała strzał a potem jęk chirurga. Kula utkwiła w ciele nieco nad prawą piersią. Osunął się na kolano, przyciskając rękę do rany. Leo podbiegła do niego przerażona. Sara już oceniała jego stan.

- Jak bardzo jest źle? - zapytała. Nie znała się na ranach postrzałowych.


S.
- Utknęło w ciele. - sklęła cicho, przyglądając się ranie. - Teraz raczej nie wyjmę kuli. - dodała, myśląc intensywnie. Podstawową wiedzę medyczną miała, ale na pewno nie była lekarzem.

Podbiegła szybko do szafek, w których wcześniej przyuważyła apteczkę. Wzięła ją i sprawdziła jej zawartość. Było kilka bandaży, to dobrze.

- W tym miejscu raczej nie powinno być żadnych ważniejszych narządów, więc musimy tylko powstrzymać krwawienie. Obawiam się, że cokolwiek więcej będzie w stanie zrobić dopiero Chopper... No, ten też pewnie mógłby coś zrobić, gdyby nie był półprzytomny. - mruknęła, zerkając na twarz Lawa.

Kątem oka widziała, jak Zoro ustawił się przy drzwiach, pilnując, żeby nikt nie zrobił im nieprzyjemnej niespodzianki. Bardzo dobrze.

- Może przestaniesz płakać i pomożesz mi zdjąć mu bluzę? - zapytała, widząc, jak na twarzy Leo pojawiają się łzy.

Nie, żeby jej się dziwiła, czy coś... W końcu strata takiego faceta byłaby poważnym ciosem dla świata... Jednak najpierw należało spiąć się w sobie i zrobić co należy, dopiero później można ewentualnie zwinąć się w kącie i popłakać...


L.
Leo spojrzała na nią zaskoczona.

- Co..? - dotknęła policzka.

Rzeczywiście. Po twarzy spływały jej strużki łez. A kiedy one zaczęły płynąć, tego nikt nie wie.

- Już. - odparła, wycierając twarz.

Póki co, Trafalgar jeszcze klęczał, więc zsunięcie z niego bluzy nie było jeszcze takie trudne. Leo złożyła zakrwawiony materiał i położyła obok.

Po ciele chirurga spływała szkarłatna, metalicznie pachnąca ciecz. Granatowooka poczuła kolejne łzy. Irytujące.


S.
Sara szybko przyłożyła grubą warstwę gazy na ranę i zaczęła obwiązywać klatkę piersiową mężczyzny bandażem. Cieszyła się, że robiła to tyle razy na kursie pierwszej pomocy, bo teraz szło jej to bardzo sprawnie. Po jakiejś minucie wiązała już supeł, żeby upewnić się, że opatrunek nie spadnie. Gdy skończyła delikatnie pozbyła się jeszcze krwi, która zdążyła wypłynąć z rany.

Z zadowoleniem pokiwała głową, przyglądając się swojemu dziełu. A może facetowi pod nim...?

- Dobra, teraz musimy przenieść go na statek. - uznała, zerkając na drzwi, przy których wciąż stał Zoro. Tak, to zapowiadało się nieco trudniejszym zadaniem...


L.
Miała ochotę go przytulić, pogłaskać. Jak matka swe dziecko. Ale nie mogła tego zrobić. Nie chciała żeby bardziej cierpiał.

Gdy Sara skończyła, pojawił się problem przeniesienia Trafalgara.


S.
Przez chwilę usiłowała znaleźć najlepsze rozwiązanie. W końcu westchnęła i zerknęła na Zoro.

Zagubione Między WymiaramiWhere stories live. Discover now