19.

2.4K 168 27
                                    

Taki... mało wnoszący :P ale musi być trochę nudy, żeby stało się coś ciekawego :D I czemu taki słaby odbiór 16? XDD


Zmęczona i zniechęcona do życia opuściłam ciepłe łóżko, ubrałam bluzę i puchate skarpetki, po czym poszłam "szybko" do pokoju Freddie'go. Stanęłam nad łóżeczkiem.
- Dlaczego twoja ulubiona godzina pobudki to szósta rano? - zajęczałam. Chłopiec w odpowiedzi wyciągnął do mnie ramiona.
Z jękiem wzięłam do na ręce i podeszłam do szafki, na której przygotowałam jego ciepłe, puchate skarpetki. Takie same, jak moje. Zabrałam go do salonu i włączyłam telewizję. Od dwóch tygodni było to samo; Freddie budził mnie o szóstej, ja brałam go do salonu, tam kładliśmy się na kanapie i oglądaliśmy bajkę. Potem robiłam śniadanie nam, w międzyczasie budzili się Louis i Danielle, więc robiłam więcej. No, a potem para ubierała się i wychodziła - Louis siedział w wytwórni, a Danielle nagrywała serial i cały dzień bywała na obrzeżach Londynu. Ja cały dzień zajmowałam się Freddiem. Kiedy brałam go na spacery, znikąd materializował się Harry. Żartowałam, pisałam z nim cały dzień, ewentualnie gadałam z nim przez telefon, a on wiedział, co robię w danym momencie. Siedział w piekarni i pomagał piec. Bo chciał. A potem zachciewało mu się spacerów ze mną. Miał okulary i czapkę, bo niby maj, ale jednak nie było tak ciepło, w dodatku musiał się jakoś zakamuflować.
- Chodź, smyku - złapałam Freddie'go za rączkę, co było nieco trudne przez to, że mierzyłam 175 centymetrów, a on sięgał mi zaledwie kolan. Poszliśmy razem do windy, uprzednio zamykając mieszkanie. W środku wsadziłam go do wózka, a kiedy zjechaliśmy na dół, ruszyłam spokojnie w stronę "naszego" placu zabaw. Był to ten sam plac, na którym poznałam Nialla. Poszłam z nim na huśtawki i wsadziłam go do jednej, po czym zaczęłam delikatnie bujać. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy usłyszałam jego wesoły śmiech.
Nagle coś zasłoniło mi oczy.
- O nie, porywacz - parsknęłam. Poczułam te charakterystyczne perfumy.
- Porywam śliczne dziewczynki i chowam w piwnicy - Harry zsunął ręce na mój brzuch i przytulił mnie od tyłu.
- Zabrzmiałeś jak pedofil - stwierdziłam.
- Naprawdę? - mruknął Harry, odwracając mnie do siebie i całując miękkimi wargami. Objęłam go za szyję i zamknęłam oczy, odwzajemniając pocałunek.
Przerwał nam krzyk protestu Freddie'go. Harry spojrzał na niego obrażony.
- Poczekamy, aż ty będziesz miał dziewczynę, młodzieńcze - prychnął. Zaśmiałam się i pocałowałam go w nos, po czym ponownie zaczęłam huśtać Freddie'go.
- Co tam? - spytałam.
- Nie tak źle, zatrudniłem dwóch piekarzy, bo reszta nie nadąża - powiedział, obejmując mnie ramieniem w pasie. Przyłożył usta do mojej szyi i delikatnie nimi po niej sunął, a ja nic nie mogłam poradzić na to, że czułam się tak dobrze. Oparłam głowę na jego ramieniu. - Jak spędziłaś poranek?
- Pytałeś mnie o to przez telefon, pustogłowy.
Harry w odpowiedzi uszczypnął mnie pod żebrami. Pisnęłam i odskoczyłam od niego.
- Chodząca wredota! - krzyknęłam.
- Ej, ale czemu? - oburzył się.
- A co było wczoraj? - wytknęłam mu.
Harry posłał mi zadowolony uśmiech.
- Nie podobało ci się?
- Mina Louisa tak nie bardzo, wiesz?
Wczoraj padał lekki deszcz, dlatego zostałam z Freddiem w mieszkaniu. No i Harry dowiedział się o tym, bo gadał najpierw z Louisem, potem ze mną. Wpadł w odwiedziny. Nauczył Freddie'go, jak prawidłowo rozwalić zabawkę, dlaczego nie wolno wylewać picia z kubeczka, kiedy na niego patrzę, i dlaczego najlepiej wylać je na moją bluzę. A kiedy chłopiec poszedł na krótką drzemkę... o Jezu.
Siedzieliśmy sobie na kanapie, pełen luzik, wygoda, śmieszki. W końcu jego tematy zaczynały się robić coraz bardziej... no, zboczone. Kiedy zwróciłam mu na to uwagę, śmiejąc się z tego i kopiąc go w nogę, złapał mnie za kostki i przyciągnął do siebie. I tak właśnie wylądowałam okrakiem na jego kolanach. Jedną rękę położył na moich plecach, tuż nad pośladkami, a drugą pogładził mój policzek. No i było przyjemnie. Dlatego objęłam go za szyję i oparłam czoło o jego czoło.
- Śmiało - zaśmiał się chrapliwie.
- Masz coś przeciwko?
Boże, skąd ja biorę odwagę, żeby mu to mówić? Grzeczna Cait, gdzie uciekłaś?
- Nic a nic.
Pocałował mnie. I to nie było coś, czym mnie witał albo żegnał. To było naprawdę wielkie coś. Jego usta napierały na moje, przez co ledwo nadążałam z pocałunkami. Wplotłam palce w jego włosy i ciągnęłam za nie lekko, przez co z gardła wydarł mu się cichy jęk. Jego ręce złapały za moje biodra i przysunęły mnie bliziutko niego. I... o Boże, czułam coś twardego między nogami. Nie mojego! Harry, jakby wiedział, że to poczułam, złapał mnie w pasie i położył na kanapie, nachylając się nade mną. Jego usta zsunęły się na szyję, na której na pewno można było czuć mój szybki puls. Całował mnie po szyi, schodząc do obojczyków. Cicho jęknęłam, kiedy przejechał po nich językiem.
- Mogę wejść czy się rozebraliście? - usłyszeliśmy. Gwałtownie się poderwałam, uderzając Harry'ego w nos. Zaklął.
- Chyba będziemy musieli się rozebrać, żeby zatamować krwotok?
- Cait, aż tak z tobą źle? - zawołał Louis z holu.
Obaj wybuchnęli śmiechem, a ja otworzyłam szerzej oczy.
- Ale wy... wy... - brakło mi słów.
- Luz, nie przeszkadzam, ja tylko po jedną teczkę. Tylko nie paskudźcie psychiki mojego syna.
- Ty to już robisz! - zawołał za nim Harry.
Uśmiechnął się do mnie i próbował objąć, ale się odsunęłam. Kiedy Louis wyszedł, machając nam z dziwnym uśmieszkiem, walnęłam Harry'ego w ramię.
- Za co? - zawył.
- Ciesz się, że tylko tu! - fuknęłam. - Ale przypał - wyjęczałam, ukrywając twarz w dłoniach.
- I co niby ci nie pasowało?
- Wasze komentarze o niezaistniałym krwawieniu!
- Ciesz się, że nie miałem krwotoku z nosa!
Aż zawyłam. Wyciągnęłam Freddie'go z huśtawki.
- Twój wujek to idiota, idziemy stąd! - powiedziałam głośno.
- Tylko nie idiota!
Zaśmiałam się złośliwie.

- Nauczymy cię kilku słów na wujka. Obiecuję, że będziesz pierwszym dzieckiem, które będzie umiało je wymówić, tak? - zapytałam Freddie'go szeptem.

- Tak - pokiwał głową. Nic nie zrozumiał, ale się ze mną zgodził. Aż szkoda, że nie jest starszy. Idealny mężczyzna.

- Przybij piątkę! - przybiliśmy ją sobie..

- Mam was! - Harry złapał mnie od tyłu w pasie i podniósł. Czyli podniósł również Freddie'go, który nie był zirytowany tą sytuacją. Wręcz przeciwnie. Pisnął mi do ucha, aż mi w nim zadzwoniło.

Harry opuścił nas na ziemię i uśmiechnął zadowolony. Poprawiłam Freddie'go na swoim biodrze i wyciągnęłam rękę, żeby nasunąć czapkę Harry'ego na jego czoło.

- Schowaj kudły, Loczku, nie chcę tu fanek - parsknęłam.

Do dziś pamiętam ten dzień. Byłam na spacerze z Freddiem i Harrym. Piękny, słoneczny, bezstresowy dzień. A potem zawiał wiatr i Harry'emu spadła czapka. Kiedy ściągnął okulary z nosa, żeby się za nią rozejrzeć, został rozpoznany. Byliśmy wtedy niedaleko kina, przed którym stała duuuuuuuża grupa dziewczyn. Tych pisków nie zapomnę nigdy. Jak się okazało, w dyskretnej odległości był ochroniarz Harry'ego, który szybko pomógł nam zwiać.

- Nie mam kudłów, czarnulo - pociągnął za mojego kucyka i przyciągnął mnie do siebie, całując krótko, ale mocno. Kiedy się ode mnie oderwał - za szybko, moim skromnym zdaniem - Freddie próbował zrobić to samo.

Harry obrzucił go zazdrosnym spojrzeniem.

- Mały skurczybyk. Też chciałbym widzieć cię w piżamie i w nocy.

- To przyjdź do niego na piżama party, ma u siebie kanapę - uśmiechnęłam się złośliwie. - Najlepiej go wykąp. Niezapomniane doznania. Nie wiesz, jak bardzo... łagodne dla oczu są szampony dziecięce.

Zielone oczy rozbłysnęły.

- Dobry pomysł! - zawołał. - Freddie, przybij piątkę!

- Nie! - pisnęłam.

Przybili. Najgorsi przedstawiciele rodzaju męskiego.

✔ Partnership || h.s. & 1DWhere stories live. Discover now