[Murasakibara x Himuro] Czekolada (reupload)

2.3K 123 15
                                    


Wspomnienia z Ameryki męczą mnie na każdym kroku. Nieważne, czy spojrzę na pierścień zwisający na srebrnym łańcuszku zawieszonym na mojej szyi, czy na zdjęcie w ramce stojące na regale, przedstawiające mnie i ciebie, obejmujących się i szczerzących do aparatu. Obrazy naszych wspólnych chwil wciąż mnie dręczą.

Właściwie, przypominam sobie o tobie każdego dnia. Kiedy szykuję sobie śniadanie i odruchowo obieram pomidora ze skórki, jak to zawsze miałeś w zwyczaju, czy kiedy gram w kosza, lub kładę się do łóżka i zajmuję miejsce przy ścianie, bo ty nigdy tego nie lubiłeś.

Zupełnie jakbym oczekiwał, że zaraz wsuniesz się pod kołdrę obok mnie i, myśląc, że już zasnąłem, pocałujesz mnie delikatnie w policzek.

Jak zawsze...

- Muro-chin? Już skończyłem.- Drzwi pokoju otwarły się cicho i do środka wszedł Murasakibara z ręcznikiem owiniętym wokół bioder. Swoje długie, fioletowe włosy związał u góry gumką. – Hmm? Co robisz?

- Zadanie domowe z matematyki – odparłem, odkładając na bok długopis i zamykając zeszyt.- Prosiłem, żebyś nie chodził nago po domu! Nie jesteśmy tu sami, wiesz...?

- W porządku, nikt mnie nie widział – mruknął Atsushi, siadając na moim łóżku i sięgając po ciastka, które tam zostawił.- Poza tym, mam przecież ręcznik...

- Pewnie jesteś zmęczony, co?- zapytałem, wstając i podchodząc do niego.- Twoja dzisiejsza gra była naprawdę niesamowita. Nie sądziłem, że wejdziesz w Zone!

- Nie rozmawiajmy o tym – westchnął Murasakibara.

- Przegrana nie jest dla nas żadnym tematem tabu.- Uśmiechnąłem się do niego, siadając obok.- To jeszcze nie koniec, następnym razem powalimy ich na łopatki! Mało tego, zdobędziemy puchar! Co ty na to, Atsushi?

Jego mina nie wyglądała na zbyt zadowoloną. Dłoń, w której trzymał opakowanie ciastek,

zacisnął mocno, gniotąc jej zawartość. Zmarszczyłem lekko brwi, zastanawiając się, co powinienem powiedzieć. To był pierwszy raz, kiedy Murasakibara przegrał. Chciałem go pocieszyć, ale nie bardzo potrafiłem.

Ludzie myślą, że Atsushi jest typem osoby o prostym umyśle, ale nic bardziej mylnego...

- Atsushi?

- Ten Kagami...- warknął Murasakibara.- To jakiś totalny gbur.

- Taiga?- zdziwiłem się.- Cóż...nie wiem, czy określenie „gbur" tu pasuje. Jest utalentowany, nie można temu zaprzeczyć, a jego charakter jest dość...powiedziałbym, nabuzowany i wychowy, ale żeby od razu nazywać go gburem?

- Znacie się od dawna, prawda?

- Poznaliśmy się w Ameryce.- Skinąłem lekko głową.- Opowiadałem ci o tym, prawda?

- Taa...mówiłeś, że byliście przyjaciółmi.

- Zgadza się. Nawet całkiem długo. Co prawda, byliśmy w innych szkołach, ale często się spotykaliśmy. Nocowaliśmy też u siebie nawzajem, ale większość czasu spędzaliśmy na boisku. To było całkiem zabawne. Wiesz, Taiga zawsze...

- Znowu to robisz – przerwał mi Atsushi.

- Eh?- Nie zrozumiałem.- Co „znowu" robię?

- Znowu się rozgadujesz o tej małpie – mruknął Murasakibara.- Przecież nie prosiłem cię, żebyś mi o nim opowiedział.

- No tak, ale jakoś tak...

||Kuroko no Baskett|| ShotsWhere stories live. Discover now