*Rozdział 21*

1.6K 90 18
                                    

Śniegoruczka powoli otworzyła powieki oddychając głęboko, gdyż liny, którymi była obwiązana potwornie ją uwierały. Męczyła się, lecz starała się to zignorować. Jęknęła cichutko, gdy zorientowała się, że boli ją noga. Pewnie musiała sobie ją gdzieś zwichnąć. Dziewczynka uniosła głowę i rozejrzała się mrugając szybko powiekami dla wyostrzenia wzroku.
Znajdowała się na wielkiej polanie, w centrum jakiegoś monumentu. Okolica była piękna, kolorowa, a wokół można było wyczuć obecną wiosnę. Śliczne kwiaty otaczaczały ją zewsząd i odprężając kojącą wonią nektaru. Blondyneczka poczuła się lepiej siedząc w takim miejscu, jednak jej radość znikła, gdy usłyszała głosy swych porywaczy. Przymknęła oczy, aby nie zorientowali się, że już się obudziła.

Tak jak przypuszczała, ku jej postaci kroczyła Rea we własnej osobie, w swym uniformie. Lecz kobieta nie wyglądała na szczęśliwą z powodu swego czynu. Była przygnębiona, ledwo trzymała się na nogach. Tuż za nią pojawił się Strażnik Nadziei, który wziął ją pod ramię. Oboje nie byli radośni.

- Możemy się wycofać. - powiedział Zając ujmując jej twarz. - Możesz to wszystko naprawić bez popełniania jeszcze większego błędu. Jestem pewien, że ci wybaczą.

- Aster, wiesz, że to niemożliwe. - kobieta praktycznie wybuchła płaczem. - Ja już mu to obiecałam. Ja tak dalej nie mogę żyć!

- Reo, Strażnicy zorientują się, co uczyniliśmy i będziemy mieli większe problemy. - mężczyzna starał się ją przekonać, lecz widział upór w jej spojrzeniu. - Zastanów się.

- Nie mogę. - szepnęła bezsilnie. - Teraz, gdy ona tu jest wszytko się zmieni. Za tydzień jest pełnia. Mam jeszcze czas, by wszystko przygotować.

- Mogłaś jej nie porywać. - burknął Zając, czym wzbudził gniew w kobiecie. - Myślisz, że to ją wskrzesi? Że ON TO ZROBI? To kłamca i oszust, tak trudno to zrozumieć!?

- Mylisz się, kochany. - nagle Strażniczka zrobiła krok w tył i zaatakowała partnera promieniem światła. - Najwyraźniej nie ufasz mi!

Śniegoruczka już od paru chwil przyglądała się sporowi. Strach sparaliżował jej ciało, co nie pomagało w obecnej sytuacji. Gdy tylko na jej postaci spoczął wzrok Strażniczki, dziewczynka zamarła. Już zamierzała krzyknąć, gdy w tym samym momencie coś dużego błysnęło obok dwóch wielkich, kamiennych jaj. Pojawił się portal, z którego w mig wyskoczył Jack uderzając laską w dziewczynę. Śnieżka odetchnęła z ulgą.

- Jack! - krzyknęła starając się jednocześnie uwolnić z więzów. - Tutaj!

Białowłosy rozejrzał się za głosem i ruszył pędem ku dziecku, gdy tylko go ujrzał. Przytulił mocno dziewczynkę pozwalając, aby jej łzy spokojnie spływały po policzkach na jego bluzę. Był szczęśliwy, że ją w końcu znalazł.

- Śnieżynko. - szepnął, a dziewczynka się zaśmiała. - Wszystko w porządku?

- Tak, ponieważ jesteś. - powiedziała blondynka i dała się rozwiązać chłopakowi. - Elsa...

- Wszystko w porządku. Martwi się. - Jack potargał dłonią jej włosy. - Pomóżmy Strażnikom.

Dziewczynka przytaknęła i poleciała ze Strażnikiem Zabawy ku innym obrońcom. Ci walczyli tymczasem z wytworzonymi przez Reę kosmicznymi stworami. Były to różne stwory stworzone z pyłu i energii kosmicznej, które nie dały się tak łatwo zabić. Regenerujące się co chwila, okazały się być bardziej nieznośne niż koszmary senne Mroka. Piasek dzielnie walczył z nimi zmieniając ich konsystencję oraz przystosowanie. Zmieniał je na dobre sny, które zaczęły atakować resztę starych sojuszników. Mikołaj starał się je zwalczać mieczem, lecz one same po prostu były nie do zniszczenia. Zmienił więc strategię i zaczął atakować samą twórczynię potworów. Tooth tymczasem poleciała do Zająca, który leżał zemdlony na trawie.

Zimowe Serca ||Jack Frost & Elsa||Donde viven las historias. Descúbrelo ahora