*Rozdział 32*

1.1K 68 15
                                    

Elsa jeszcze raz poprawiła nienaganną fryzurę starając się, aby żaden włosek nie wyszedł z pięknego koka. Kończąc czesanie, ozdobiła głowę diademem otrzymanym podczas koronacji. Ten dzień musiał być perfekcyjny. Ubrana w granatową suknię z diamentowymi akcentami oraz ramiączkami opadającymi na ramiona wyglądała przecudnie. Uwielbiała kolory błękitu, jednak czasem musiała założyć coś innego, niż swoją "lodową kreację". Suknie miała zaprojektowaną i uszytą specjalnie na tą szczególną okazję, którą było wesele Anny. Dziewczyna sama nie mogła w to uwierzyć, że to jej młodsza siostrzyczka pierwsza wychodzi za mąż, a nie Królowa. Jednakże cieszyła się szczęściem Ani. Należało jej się to. Chociaż zdała sobie sprawę jakie podobne były. Oby dwie miały złamane serca, tyle że Anna w mig znalazła miłość swego życia. Nie to, co Elsa...

A może nie powinna tak mówić. Przecież zależało jej na Jack'u. Tęskniła za nim, kochała go. Całym swoim lodowym sercem. Mogłaby mu wybaczyć, ale... jej chłód duszy nie pozwalał na to. Nie mogła zrozumieć, dlaczego opuścił ją dla Roszpunki. Wobec swojej kuzynki nie była zła, ani wściekła. Rozumiała sytuacje. Teraz zresztą Punzie miała męża. A za około godzinę nawet Ania będzie mężatką. 

A co z Elsą? Zapewne będzie musiała sama sobie poradzić z samotnością i jej mocą, która dziś dziwnym trafem zaskoczyła ją. Gdy się obudziła, w swojej komnacie zastała istną śnieżycę. Udało jej się ją poskromić, jednak szron nie zniknął od razu. Dodatkowo, bialutki śnieg był przesycony czarnym piaskiem, który wczoraj miała okazję ujrzeć.

Mrok. Był tak blisko niej i tak bardzo zagrażał jej rodzinie. Blondynka była w kropce. Wiedziała, że jeśli będzie ratować Śniegoruczkę, to zaryzykuje zdrowiem swoich gości i Ani. Jednak była Królową Arendelle. W dodatku władała mocą lodu. Nie mogła przejść obojętnie. 

- Królowo. - głos Roszpunki oderwał ją od lustra. - Już czas.

- Dobrze. - Elsa westchnęła i odwróciła się do brunetki. - Goście już się zbierają?

- Prawie wszyscy są na miejscu. - Księżniczka wyglądała olśniewająco w różowo-fioletowej sukni balowej obszytej koronką. - Ania cię potrzebuje.

- Coś się stało? - jasnowłosa zmarszczyła brwi.

- Wydaje mi się, że to załamanie.

...

- A jak mu się nie spodobam?! A jak czar pryśnie i już mnie nie będzie kochał?! Nasze plany, marzenia, dzieci!! - rudowłosa płakała tak głośno, że cały personel zamku zleciał się, aby ją pocieszyć. Niedługo potem do komnaty wparowała Elsa. - Elsa, ratuj! Pomóż!

- Proszę stąd wyjść. - rozkazała chłodno Królowa, co posłuchali wszyscy. Po chwili w pokoju pozostały tylko one dwie i Roszpunka. - Aniu, co się dzieje?

- Mam doła, wielkiego! Niewyobrażalnie ogromnego! - mówiła tak szybko, że ledwo można ją było zrozumieć. - Nie wiem, czy jestem gotowa na ten ślub.

- Nawet mnie nie denerwuj. - burknęła blondynka krzyżując ręce na piersi. - Organizowaliśmy to wesele od dawna. Jeszcze wczoraj jakoś byłaś pewna swoich uczuć i tego, że chcesz tego ślubu. Co więc jest nie tak?

- Boję się, że to minie. To uczucie umrze wraz z tym ślubem. - powiedziała cicho rudowłosa pochylając głowę na dół. Jasnowłosa zauważyła jak pojedyncze łzy kapią na śnieżnobiałą suknię. - Strach przed utratą Kristoffa jest zbyt silny. Ja naprawdę się boję.

- Aniu. - Elsa usiadła obok niej i wyciągnęła chusteczkę, aby poprawić lekko mokry makijaż siostry. - Ty i Kristoff jesteście dla siebie stworzeni. Kochacie się. Wasza miłość przetrwała wszystko. Bardzo długi szmat czasu. A ślub? To tylko formalność. Uwieńczenie waszego związku. Jestem pewna, że Kristoff cię wciąż będzie kochał. Na dobre i na złe.

Zimowe Serca ||Jack Frost & Elsa||Where stories live. Discover now