Rozdział 1

4.4K 229 30
                                    

Idę pustym korytarzem do pokoju 212.Powoli idąc stukałam czarnymi obcasami o szarą posadzkę. Ściskając w jednej ręce zeszyt drugą poprawiłam okulary i podeszłam do dwóch ochroniarzy i pokazałam im identyfikator.

Po kilku minutowej dyskusji na temat mojego pacjenta zgodzili się bym weszła do celi bez "obstawy".Powoli nacisnęłam klamkę i popchnęłam ciężkie metalowe drzwi.Towarzyszył temu zgrzyt zawiasów i histeryczny śmiech więźnia. Weszłam do celi ,a drzwi zatrzasnęły się z hukiem.

Pokój był pogrążony w ciemności ,a jedynym źródłem światła było małe,zakratowane okno.Na łóżku pod ścianą siedział tyłem do mnie mężczyzna w kaftanie bezpieczeństwa.

- Czy mógł byś zapalić światło?-zapytałam zielono włosego.

- Ale w tedy mnie zobaczysz i się wystraszysz ,a nudno tu trochę.-cała sala wypełniła się jego przeraźliwym śmiechem.

- A jeśli obiecam że wrócę?

W tedy zapaliło się światło ,rozjaśniając szare pomieszczenie.Mężczyzny nie było już na łóżku za to na karku poczułam jego chłodny oddech.

~Harleen co ty wyprawiasz! Za tobą stoi psychopatyczny morderca ,a ty nie odczuwasz strachu?Wiesz co chyba potrzebujesz psychologa~

- Boisz się mnie?

- Nie - odpowiedziałam bez wahania - przecież masz kaftan nic mi nie zrobisz.

-Jesteś pewna?

W tym momencie poczułam na swojej talii Jego zimne długie palce,a pod nogami leżał kaftan, który nie powinien był opuszczać właściciela .

Love story (?) //  Joker & HarleyTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon