Agnostycyzm (Durarara!! || Kida x Mikado)

1.3K 32 8
                                    

ANGST - a raczej chciałabym, żeby był, bo teraz to zwykła tandeta, obawiam się; nie odpowiadam za wypalone oczy; wymiana wiadomości zapisana w formie dialogu dla cokolwiek lepszego efektu wizualnego; koniec ogłoszeń parafialnych ]

- Najdziwniejsze wspomnienie? – zapytał Kida. Na jego ustach dotąd igrał filuterny uśmiech, to jednak z wolna przekształcało się w trochę zamyślony, trochę niepewny grymas, a odpowiedź jak nie nachodziła, tak nie nadchodziła. – Nieważne, jak bardzo się postarasz, i tak nie będzie dość dziwne na lokalne warunki, nudziarzu.

- Prawda...

Kida nie przepadał za wielokropkami. Wyglądały głupio i... jakby zbyt poważnie? Zawieszenie głosu mogło zdarzyć się na żywo, kiedy własna wymowa czy zachowanie przestawały leżeć we własnej gestii, ale w chmurze, na szczęście, wszystko było pod kontrolą.

- Nie udawaj, że nic takiego nie przychodzi ci do głowy, bo to byłoby naprawdę przygnębiające.

- Kiedyś ktoś powiedział, że mnie kocha.

- I to jest dziwne? – Mikado znów nie odpisywał dłuższy niż zwykle czas. Masaomi miał już wszak oszacowane, ile zwykle zajmuje rozmówcy odpis, z uwzględnieniem różnych nawyków, przeszkadzajek czy braku skupienia. I to trwało za długo. – W sensie nie dziewczyna? – Odświeżył stronę na wszelki wypadek, ale nie błąd serwera wchodził w grę; to był jego własny błąd i intensywnie zastanawiał się, w którym momencie. Dopóty, dopóki nie siedzieli razem, było to trochę abstrakcyjne założenie, lecz wydawało mu się, że atmosfera zrobiła się niezręczna. – Chodzi ci o to, jak byliśmy gówniarzami?

Tym razem twierdząca odpowiedź do Ryuugamine nadeszła od razu, jakby dotąd wił się przed monitorem, a teraz wreszcie miał jakąś opcję, której mógł podołać – po prostu przytaknąć.

Bo przez to nie mogło zrobić się ani mniej, ani bardziej niezręcznie – miał wrażenie, że w tym aspekcie osiągnęli górną ekstremę.

- Nie martw się o to. Małe dzieci czasem mówią takie rzeczy, no nie?

- No tak, racja.

- To nie jest żadna wstydliwa tajemnica, a przez chwilę zachowywałeś się tak, jakby chodziło o wielką aferę miłosną. Przyznaję bez bicia: jak byłem smarkaczem, powiedziałem, że cię kocham.

- No tak, racja.

Choć Mikado sam nie prezentował się w podobny sposób, przeciwnie, łatwo przyszło przypisać Masaomiemu żywy rozbawieniem uśmiech.

W rzeczywistości żaden z nich nie charakteryzował się takim atrybutem. Ani odwagą, by naprawdę zakończyć temat.

Zakończeniem, które może by ich ukoiło.

Ale nie wydawało się prawdopodobne, przeto Kida kłamał jak z nut.

Kłamał tak podle, że kiedy później spojrzał na siebie w lustrze, zobaczył rysy swojej twarzy zmienione – na podobieństwo człowieka, z którym nie chciałby mieć nic wspólnego. Przeraziło go to, jakby przedtem wewnątrz niego nie rozległ się mrożący duszę, niemy krzyk zbolałej  frustracji, gdy jak najszybciej dobierał słowa, w miarę możliwości bez ciężaru wszelkich niedopowiedzeń, żartobliwe, proste i klarowne:

- Możemy o tym porozmawiać, kiedy wreszcie pokażesz się w Tokio. Przyjeżdżasz czy nie, mój romantyku?

Kłamał, bo przecież Mikado – niemożliwe...

Przecież to było owo milczenie, które zdradzało wszystko.

Przez chwilę było mu lekko na duszy – z pewnością, że zapowiedziana rozmowa nigdy się nie odbędzie. Potem zapomniał, co to znaczy, że człowiekowi jest lekko.

Ryuugamine też chciał zapomnieć – o tym, o czym przed chwilą pomyślał, podburzony nadmiernie jakąś niejasną motywacją.

Przecież Masaomi ... nie, jeżeli coś mógł wiedzieć na pewno, to właśnie to, że nie...

Przecież przyjaciel powiedział to wyraźnie.

A on - on wiele za dużo myślał. Faktycznie, trzeba wyjechać do miasta – i może zapomnieć kiedyś.

Bo rozmowa nie miała się ziścić, chociaż i zapomnienie nie zdawało się nadchodzić. 

Tutti frutti || oneshoty z anime || √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz