Rozdział 1

890 54 11
                                    


-Yui! Podaj mi te notatki, może uda mi się jeszcze coś wmusić do mojego mózgu! – Moja przyjaciółka prychnęła.

-Naprawdę sądzisz, że jeszcze zapamiętasz coś co Ci się przyda na sprawdzianie? Przecież wiesz, że ta kobieta ma nieskończone ilości materiału na sprawdzian. Szansa, że trafi się akurat to, jest jak jeden do miliona... – Już jej nie słuchałem, tylko zagłębiłem się w moje tabelki, strzałeczki i wykresy. Szybko jeszcze powtarzałem jak mantrę w myślach gatunki zagrożone i wymarłe płazów. Jak już był prawie dzwonek to szybko wbiłem się wzrokiem w układy krwionośne kręgowców i zapamiętałem ile który ma obiegów, ile serce przedsionków itd. Jak dzwonek zadzwonił to pognaliśmy z Yui, żeby zająć najlepsze miejsca, blisko siebie żebyśmy byli w stanie sobie pomagać. Zawsze tak robiliśmy, na każdej klasówce współpracowaliśmy i jeszcze ani razu nie zostaliśmy przyłapani. Upomnieni – jasne, ale nigdy przyłapani. Tak też było dziś. W miarę zadowolony wyszedłem z klasy i czekałem na Yui. Oczywiście każdy po kolei kto wychodził mruczał do mnie: „masakra, nie?", „przecież tego nawet nie mówiła na żadnej lekcji!", „koniec, wypisuje się z tej klasy", „ech chłopie, jak ja bym chciał być na Twoim miejscu...". Już wyjaśniam to ostatnie – jestem geniuszem biologii, a raczej po prostu lubię się jej uczyć, zawsze mam najlepsze wyniki w klasie. Chociaż i tak nigdy to nie jest maksimum punktów, najwyższy wynik jaki udało mi się zdobyć u tej wiedźmy to 72%. Pamiętam, że w tedy z Yui strasznie się schlaliśmy. Podobno pocałowałem ją. No cóż, ja tego nie pamiętam, ale widocznie zrobiłem to dość publicznie (na domówce), bo wiele osób chętnie mi o tym przypominało.

Była akurat długa przerwa, więc usiedliśmy grupką w holu szkoły i każdy coś .

-Tadashi! Znowu masz coś pysznego, podziel się! – pisnęła Misaki. Dziś miałem zwykłe sushi, ale nawet takie proste danie wywierało wrażenie na moich znajomych.

-Proszę, częstujcie się. Tylko zostawcie mi coś!

Podparłem głowę o rękę i obserwowałem . Nigdy nie lubiłem jakoś dużo udzielać się w rozmowach, zawsze byłem tym cichym typem, a oni to zaakceptowali. Było mi przy nich wygodnie i czułem się szczęśliwy tylko obserwując ich. Zorientowałem się, że Yui jak zwykle nic nie je i ma zmartwioną minę. Szturchnąłem ją łokciem w bok. Pisnęła zaskoczona.

-Masz, zjedz coś. Jak nie będziesz jeść, to będziesz ciągle w depresje popadać. – Uśmiechnęła się na to lekko zawstydzona.

-Daj spokój, po prostu martwię się o ten sprawdzian... Pomimo, że mi pomagałeś to nie wiem czy zaliczę.

-Hej, sprawdzian już napisany, martwienie się nic nie zmieni. Ciesz się, że masz to za sobą i na razie niczym nie przejmuj. Jak dostaniesz wyniki to w tedy będziesz się mogła zastanawiać co z tym ewentualnie zrobić. No i zawsze Ci pomogę, przecież wiesz.

-Dzięki Tadashi, jesteś strasznie miły. – Nigdy nie miałem względem niej romantycznych uczuć, zawsze była po prostu moją dobrą, poczciwą Yui – przyjaciółką z dzieciństwa. Co prawda kiedyś wyznała mi, że się we mnie podkochiwała, ale szczerze jej powiedziałem, że nigdy nie widziałem jej i nie będę w stanie spojrzeć pod tym kątem. Była smutna, to wiadome, ale wystarczył jej miesiąc, żeby się otrząsnąć i wszystko wróciło do normalności. Ostatnio naprawdę jej się dobrze powodzi, wyładniała, znalazła sobie wiernych adoratorów.

-Tak tak, to już wszyscy wiedzą, a teraz chodź. Pójdziemy Ci kupić coś do jedzenia.

-No doobraaa nooo...

Wiele osób ciągle uważało, że coś jest pomiędzy nami, ale to wszystko dlatego, że spędzamy razem dużo czasu. Rozumiemy się wzajemnie naprawdę dobrze i nieraz bez słów. W końcu znamy się od dzieciństwa - poznała każdy mój nastrój, humor i wie jak się w danej sytuacji zachować. Nigdy nie wchodzi zanadto w moją przestrzeń osobistą, wie kiedy może sobie na to pozwolić a kiedy po prostu ma się trzymać z daleko. Nie narzuca mi się, usiłując ciągle o czymś paplać, tylko potrafi wysiedzieć ze mną w kompletnej ciszy i po prostu czekać aż będę chciał z nią porozmawiać. Uwielbiałem to w niej – to jest jedyna osoba przy której mogę być tak swobodny. Można sobie teraz pomyśleć, cholera co jest z Tobą?! Gejem jesteś czy co? Nic z tych rzeczy, po prostu Yui nigdy nie interesowała mnie pod tym względem, była za bardzo jak siostra dla mnie. A propos dziewczyn - miałem jedną w gimnazjum, ale to było krótkie, bo po dwóch tygodniach z nią zerwałem bo po prostu nie potrafiłem z nią wytrzymać w związku. Pomimo, że to ja zrobiłem pierwszy krok i zmarnowałem dwa miesiące na to, żeby ją zdobyć. Okazało się, że jak już miałem to co chciałem to w cale to nie było takie fajne, a akurat w tedy ona musiała się we mnie na dobre zakochać, o ironio. Padło wiele przykrych słów, ale przyjąłem je na siebie, bo wiedziałem, że na to zasługuję. Jedyne co mogłem dla niej zrobić to ją przepraszać, nie śmiałem nawet prosić ją o przyjaźń. Taki ze mnie dupek a jednocześnie dobry gość.

Upside downWhere stories live. Discover now