Rozdział 10

138 12 7
                                    

-Od Miyagiego? Wchodźcie... wchodźcie... - zamruczała staruszka gdy otworzyła nam drzwi do swojego domu.

Sytuacja wyglądała tak, że zwyczajnie mieliśmy zrobić szybki wypad aby przeszukać jej dom. Dostaliśmy informacje, że stara baba powinna być akurat u Luisa i załatwiać dla niego kolejne sprawy. Przynajmniej tak nam powiedział facet od mojego ojca - Naoki. Jechaliśmy dobre pół godziny, bo stare próchno miało dom na samych obrzeżach miasta gdzie praktycznie były same pola. Niestety zostaliśmy niemiło zaskoczeni gdy od razu po wyjściu z samochodu drzwi domu się otworzyły, a staruszka stała w progu jakby nas oczekiwała.

Spojrzeliśmy się z chłopakami po sobie, ale chyba nic innego nam nie zostało jak tylko wejść do środka. Po przekroczeniu progu babcia z niesamowitym wigorem zatrzasnęła nam drzwi za plecami.

-Idźcie prosto do samego salonu.

Dom był dość typowy jak dla starszej osoby - pełno obrazów rodzinnych, starych mebli, koców, stare firanki i mnóstwo przetworów w kuchni, a w salonie ciasteczka, cukierki i przekąski. Niesamowite było to, że w tym wszystkim cały sprzęt elektroniczny: telewizor, dekoder, laptop, a nawet głośniki miała z najwyższej półki.

Rozsiedliśmy się na kanapie, a kobiecie zostawiliśmy fotel, lecz zanim jeszcze usiadła, musiała spełnić swoją rolę gospodarza.

-Kawa? Herbata? Kompot? Obiad?

-Kawę poprosimy. - odpowiedziałem w imieniu towarzyszy. - A nie, przepraszam, dla Yogiego herbata. Musisz uważać na serce, prawda?

Mężczyzna tylko skinął głowę. Po 5 minutach gospodyni wróciła z napojami, rozstawiła je i usiadła na fotelu.

-Jak trzyma się ten starzec, Miyagi? - zagadała.

-Skąd pani zna mojego ojca? - zostałem nagrodzony śmiechem za te pytanie. Fantastycznie.

-Kochany, myślisz że członkowie dwóch najbardziej wpływowych rodzin w tym mieście mogliby się nie znać? To teraz wy, młodzi, prowadzicie tę dziwną politykę, że usiłujecie wszystko o sobie zataić.

-Przecież narażamy się wtedy wrogowi!

-Sztuką nie jest ukryć się i pozostać bezpiecznym. Sztuką jest wyjść z ukrycia i ciągle cieszyć się bezpieczeństwem.

-Na pewno ja albo Luis będziemy gotowi z otwartymi ramionami i pełnym zaufaniem przyjąć jeden drugiego do siebie. - prychnąłem.

-Dlaczego nie? To co jest biznesem, polityką i wojną niech tym zostanie, ale warto czasem odseparować sprawy rodzinne od swoich własnych. Potraktować je trochę jak pracę i spotkać się z konkurencją. Warto poznać swojego wroga bo jak inaczej chcesz się z nim dogadać?

-Po co miałbym się z nim dogadywać?

-Dla dobra tych ludzi którymi przewodzisz? Dla siebie, rodziny? Dla miasta?

-On zabił mi człowieka!

-A ty byłbyś gotowy zabić jego człowieka, gdybyś się dowiedział, że jest szpiegiem w twoim środowisku.

-Wcale... tsk!

-Dla mnie nie będzie problemem zorganizować wam spotkanie na bezpiecznym gruncie.

-Nigdy mu nie wybaczę! Nie Kaito...

-Każdy twój człowiek jest dla ciebie ważny, tak samo Luisa ludzie są ważni dla niego. On nie mógł pozwolić by zagrożenie pałętało się po jego okolicy.

-Nieważne. - Już nie miałem ochoty kłócić się ze starą babą.

-Może racja, porozmawiam z twoim ojcem najpierw. Po to tu przyjechałeś, prawda?

Upside downWhere stories live. Discover now