Rozdział 9

244 25 4
                                    

Akihiko

Leżałem na łóżku i napawałem się wspomnieniami wydarzeń z samochodu. Przerażona twarz Tadashiego. Rozszerzone ze strachu i niedowierzania oczy. Ciekawe czy był świadom tego, że był zarumieniony? Jego osoba od dobrych paru godzin gościła w mojej głowie. Czułem się jakby się czymś odurzył, jednak w tym przypadku chyba raczej kimś. Moje wspaniałe rozmyślenia przerwała wiadomość sms, którą zignorowałem, bo pewnie wezwanie do roboty. Jeszcze nie miałem ochoty o tym myśleć, więc nie przywiązałem do tego istotnej wagi. Jednak, nie odpuszczali. Sekundę później telefon.

-No już, zaraz się pojawię w biurze. - rzuciłem z marszu rozdrażniony.

-To dobrze szefie, chyba przyda ci się teraz jakaś robota. - usłyszałem głos Natsume. Ach, czyli jeszcze nie wezwanie.

-Hm, jak to?

-Oczywiście nie odczytałeś sms-a. - szybko sprawdziłem skrzynkę odbiorczą. To nie był sms. To był mms. A właściwie zdjęcie naprutego Tadashi'ego i tej jego przyjaciółki. W sekundę ciśnienie mi skoczyło.

-Są tam u ciebie ciągle? - spytałem spokojnie.

-Emmm, właśnie wychodzą...

-Jadę tam. - powiedziałem i rozłączyłem się. Zgarnąłem kurtkę, klucze i pognałem do samochodu. Nie lubiłem tamtego baru w którym pracuje Natsume - pałętają się tam chyba wszystkie typy ludzi. Jechałem oczywiście dużo szybciej niż powinienem, ale cóż, cel uświęca środki. A w takim wypadku nie mogłem machnąć ręką. Dotarłem na miejsce w ciągu pięciu minut i ciągle miałem nadzieję na złapanie tego gagatka. Na pełnym wkurwie, gotowy wyjaśniać niektóre osoby, wbiłem do baru. Rozglądałem się po całym pomieszczeniu niczym w tych westernowskich filmach. Niestety poszukiwanego brak. Szybko złapałem kontakt wzrokowy z Natsume, a ten od razu wybiegł zza baru.

-Dawno temu wyszli? - zapytałem bez zbędnych ceregieli.

-Emm, obawiam się że jakieś 5 minut temu. Jak do Ciebie dzwoniłem to akurat wychodzili.

-Czemu wcześniej nie dzwoniłeś?!

-Przepraszam szefie. - skłonił lekko głowę.

Wybiegłem stamtąd i zacząłem się zastanawiać gdzie mogli pójść. Nie znałem ani jej ani jego adresu zamieszkania. Sięgnąłem po telefon i już chciałem dzwonić do Tadashiego, ale się ostatecznie powstrzymałem. Najpierw zadzwonię do Yui. Nie odebrała.

-Tsk. - mruknąłem do siebie

-Ojojoj, ktoś tu chyba jest rozdrażniony! - usłyszałem stary, zachrypnięty głos. Odwróciłem się i ujrzałem staruszkę praktycznie zgiętą w pół z wózkiem toczącym się za nią. Usunąłem się z drogi i przepuściłem.

-Przepraszam, proszę iść. - machnąłem ręką w kierunku w którym szła. - Ah! Przepraszam ale nie widziała Pani przypadkiem lekko pijanego chłopaka? Szczupły, schludnie ubrany, ciemnobrązowe włosy? Był z blondynką.

-Co to za czasy, żeby chłopak o chłopaka się wypytywał, a nie o dziewczynę... - Babcia mruknęła kiwając głową na boki. - Poszli tam. - wskazała w kierunku z którego przyszła.

-Dziękuję. - odparłem. Odprowadziłem kobietę wzrokiem. Co ona w ogóle tu robi o tej porze...?

Otrząsnąłem się z zadumy i pognałem szukać Tadashiego. Dotarłem do skrzyżowania i rozejrzałem się - akurat jak spojrzałem na prawo to zobaczyłem poszukiwaną dwójkę skręcającą i znikającą mi z oczu. Pobiegłem dalej za nimi. Siedzieli na przystanku a idąc do nich słyszałem oburzony głos Tadashiego.

-Przysięgam! Następnym razem jak go spotkam to mu przywalę! - uśmiechnąłem się pod nosem. - To co zrobił jest niewybaczalne. Kto mu pozwolił?! Na pewno nie ja! Phi, zgrywa takiego ważniaka, jakby nie wiadomo kim był. Wcale nie jest taki świetny! Jest głupi, arogancki, agresywny, nie dba o zdanie innych, wiecznie mnie irytuje i wyprowadza z równowagi! Tylko problemy przez niego mam.

Upside downOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz