Rozdział 3. Początek kłopotów

422 19 9
                                    

Włączył się alaram w zegarku, który miałam na ręce. Wzięłam plecak i poszłam obudzić Olkę. Weszłam do jej pokoju i powiedziałam głośno :
- Wstawaj !
- Zaraz - zaczęła marudzić.
- Okej. Masz pięć minut. Ja idę po kluczyki od auta. - powiedziałam i poszłam do pokoju Jarka. To u niego znajdowały się wszystkie możliwe klucze. Gdy weszłam do jego pokoju, chłopak od razu się obudził :
- Hej Wera. Po co przyszłaś ?
- Muszę dowieść Olkę do Zielonej Góry. Daj mi kluczyki od tego volkswagena. - powiedziałam. Jarek wstał z łóżka i z szafki obok wyciągnął klucze.
- Może ja ją zawiozę ? - zapytał podając mi je.
- Nie. Nie chcem żebyś później miał jakieś kłopoty przeze mnie.
- Ty w ogóle umiesz jeździć autem ?
- No raczej. Mam 22 lata. Nie rób ze mnie małej dziewczynki.
- No okej, ale uważaj na siebie..
- Spoko
- Weronika, ja mówię serio. Nie chcem  Cię stracić... - Jarek przesunął się do mnie i niepewnie mnie pocałował.
- Ym.. wiesz ja się już będę zbierać... - powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Czułam jakby moje poliki płonęły i byłam taka szczęśliwa.

Wsiadłyśmy do auta.
- Na pewno wiesz jak się kieruje ?
- Tak, możesz być spokojna. Gdybym nie umiała prowadzić to zawiózł by Cię ktoś inny.
- Okej.
                  ( 30 minut później )
- Opowiedz mi o tym co się tu dzieje... - zaczęła Olka.
- No okej... No ,a więc tak, wszystko zaczęło się z jakieś 2 miesiące temu. Pamiętam ,że tego dnia była piękna pogoda ,a ja razem z moją przyjaciółką poszłyśmy na wagary ,a dokładnie na basen, który znajdował się w lesie. Na początku było świetnie. Wygłupiałyśmy się, a zjeżdżalnie były nasze.. Gdy czekałam w kolejce na jedną ze zjeżdżalni w oddali zobaczyłam coś bardzo dziwnego  mianowicie jak jakiś facet rzuca się na dziewczynkę i zaczyna ja gryźć i powoli wyrywać kawałki mięsa z jej ciała. Nigdzie nie było policji ani żadnych strażników. Po chwili już wszyscy to widzieli. Matka tej dziewczynki zaczęła piszczeć , z lasu zaczęło wybiegać ich więcej. Zombie były wszędzie. Wszyscy biegali i krzyczeli... Zrobiło się takie zamieszanie... Na szczęście mój wujek pracował na tym basenie. Szybko z nim i mała grupka osób schowalismy się w jednej z szatni. Dziadek zadzwonił do mojego taty który pracował w wojsku. Po 20 minutach na miejscu zjawiło się wojsko, policja i karetki. Wojsko pozbylo się zombie a karetka przywiozła ranne osoby do szpitala. Niestety jeszcze wtedy nie wiedzieli ,że w zombie zamienia się godzinę po zainfekowaniu... Przez te dwa mniesiace wszystko legło w gruzach... Rząd przestał panować a wojsko i policję piorun szczelił. Teraz wszyscy dbają tylko o siebie i o własną rodzinę... Wokół Polski powstał wielki mór... Władze chcą zbombardować nasz kraj aby raz na zawsze pozbyć się zombie. Jednak nadal myślą nad tym i trzymają nas w niepewności.. Co dwa tygodnie robione są zrzuty... Ludzi jest wiele i nie dla wszystkich one starczają. Ale jak to się mówi " Kto pierwszy ten lepszy " ... Coś jeszcze chcesz wiedzieć ? - zapytałam
- Nie... - odpowiedziała załamana Ola.
Chwilę później jednak zapytała :
- Kto to jest Wioletta ?
- Moja mama a co ?
- Kochasz ja, nie ?
- Jasne. Najbardziej na świecie. Zrobilabym dla niej wszystko ale.. o co Ci chodzi ?
- Bo ta dziewczyna, która miała kolo mnie pokój coś knuje... Coś związanego z twoją mamą...
- Daria ? Serio ? Pogadam z nią..

- No to jesteśmy na miejscu. - powiedziałam wychodząc z auta. Staliśmy przed wielkim magazynem. Zobaczyłam rozsuwane drzwi. Ola podeszła do nich.
- Czemu się nie otwierają ?
- Bo nie ma prądu. - rozejrzałam się dokładnie i zobaczyłam otwarte okno.
- Chodź. - powiedziałam i podsadziłam Ole. Potem sama rozbiegłam się i doskoczyłam do okna.
- Halo ? - zaczęła rozglądać się Olka.
- Jest tu kto ? - zapytała idąc przed siebie. Nagle zauważyłam, że staje nogą na pułapkę. Rzuciłam się na nią, popychajac ją. Ola upadła na ziemię a ja wisiałam ok. 5-6 metrów nad ziemią zaczepiona za jedną mogę.
- O Jezu... nic Ci nie jest ?! Co ja mam teraz zrobić ?! - panikowała Ola
- Z plecaka wypadła mi maczeta. Podaj mi ją. - powiedziałam
- Okej. - już chciała sięgnąć maczetę gdy usłyszałyśmy
- Nie tak prędko. - poznałam ten głos. To Adam... Stanął  naprzeciwko Oli ze swoimi pomagierami.
- Zostawcie ja ! - krzyknęłam gdy zobaczyłam, że Olę za ręce łapie jeden z facetów.
- Sopkojnie. Jak chcesz ja uratować to proszę bardzo - powiedział Adam po czym gwizdnął a sznur ,który trzymał mnie w powietrzu spadł razem ze mną w dół. Uderzyłam głowa w ziemię. Próbowałam wstać ale cały świat wirował.
- No chodź Weronika. Uratuj swoją nowa przyjaciółkę. - usłyszałam. Jeszcze przez chwilę próbowałam się podnieść ale nie dałam rady..
- Tak myślałem. Zabrać ją ! - krzyknął Adam. Poczułam jak ktoś łapie mnie pod pachy i gdzieś ciągnie. Moje oczy zamknęły się.. Wokół słyszałam tylko krzyk Oli i śmiech Adama...

"Witaj W Moim Życiu"Where stories live. Discover now