Rozdział II

4.9K 513 472
                                    

 Poderwanie słodziaka okazało się trudniejsze niż myślałem. No cóż, przynajmniej miałem okazję zobaczyć przez chwilę jego uśmiech, bardzo ładny zresztą. Ten gnojek jest strasznie męczący, ale skoro już się tak na niego uparłem, to nie zamierzam rezygnować. Już wcześniej ustaliłem sobie, że jego kolega Jimin będzie moją rezerwą, bo przyznam, że też jest niezły, ale nie tak uroczy jak mały, bezbronny Jungkook. No dobra, może nie jest aż tak bezbronny, bo dopiec potrafi, ale wkrótce zamknę mu tą jego pyskatą mordkę... O ile zaś ktoś nam nie przeszkodzi. Na przykład Jin.

O tak, znalazł się, kurwa, słoneczny patrol... Kiedy tylko widzi, że króliczek zaraz utonie w moich objęciach, pędzi jak poparzony, byleby tylko mnie od niego przegonić, a najgorsze jest to, że Jin jest jedyną osobą, której nie mogę się postawić. Po pierwsze - wielokrotnie uratował mi tyłek przed wyleceniem z tej szkoły, a po drugie - jest jednak dobrym kumplem i wiem, że na niego zwykle mogę liczyć. No, może nie w kwestii podrywania, ponieważ już niejednokrotnie musiał zaprzeczać plotkom, że przeleciałem jakiegoś chłopaka w szatni albo że umawiałem się z dwiema siostrami naraz. Byleby nauczyciele nie patrzyli na mnie krzywiej niż teraz. Uczniowie i tak będą wiedzieć swoje. I chociaż tuż nade mną wisi mentalny neonowy napis "TYPOWY SZMACIARZ", to i tak wszyscy na mnie lecą, no bo, nie oszukujmy się, zakazany owoc smakuje najlepiej, czyż nie?

Jak zwykle mi się poszczęściło, kiedy tylko dowiedziałem się, że lekcje muzyki dzielimy z pierwszorocznymi wokalistami, a wśród nich jest mój mały Jungkookie. Będę mógł bezkarne się na niego gapić przez całą godzinę dwa razy w tygodniu. Czyż mogło być lepiej? Oj tak, jak się okazało, mogło.

Ogółem rzecz biorąc, każdy uczeń naszej szkoły musi chodzić na obowiązkowe zajęcia pozalekcyjne. Ja zwykle to zlewałem. Zapisałem się na dodatkowy taniec, ponieważ Hoseok również na to chodził, a nie uśmiechało mi się uczęszczanie na kolejną godzinę angielskiego z Namjoonem. Czasem się pojawiałem, żeby dyrektor nie strzępił do mnie ryja, że zaś wszystko mi zwisa i powiewa. Nawet znam na pamięć jego typową groźbę, że zadzwoni do moich rodziców i powie im o moim jakże bezczelnym zachowaniu i wymigiwaniu się z obowiązków szkolnych. Ten stary oblech chyba specjalnie dla mnie wyuczył się tej samej gadki. Tym razem będzie musiał sobie odpuścić coroczną recytację wiersza "O lekceważącym Yoongim, który nie chodzi na zajęcia", ponieważ, zapewne ku jego uciesze, zamierzam pojawiać się na tańcach częściej.

Hoseok jest debilem, ale czasem mam ochotę mu się rzucić w ramiona i powiedzieć, jak bardzo go kocham, bo potrafił załatwić dla mnie wszystko. I tym razem mnie nie zawiódł. Akurat na następny dzień, kiedy przyszedłem do szkoły w wyjątkowo nieprzyjemnym nastroju, ponieważ od rozmowy po lekcji muzyki Kookie idealnie mnie unikał, Hoseok rzucił się na mnie od tyłu jak dziki małpiszon i zawisł na moich plecach, jakby wcale nie był ode mnie wyższy i przy tym cięższy. Jeśli w przyszłości będzie mnie łupać w krzyżu, to wiem, do kogo się zgłosić po moje odszkodowanie.

- Yoongi - pisnął niczym dziewica, a ja wywróciłem na niego oczami.

- Czego?

- Słabo dzisiaj wyglądasz.

- Tak, bo ten mały gnojek wczoraj mi zwiał, a w dodatku jestem niewyspany, co za tym idzie, wkurwiony, a ty jeszcze bardziej pogarszasz mój nastrój, rozpierdalając się na moich plecach jak niedorozwinięta ameba, więc mógłbyś z łaski swojej zejść ze mnie?!

Chłopak posłuchał mnie i stanął obok, ciągle się szczerząc jak łysy u fryzjera. Uniosłem brew, patrząc na niego z irytacją.

- Coś cię bawi? - spytałem oschle, jednak ten dalej stał niewzruszony.

- Chyba wiem, jak poprawić ci dzień - puścił mi oczko, a ja skrzyżowałem ręce i oparłem się o ścianę.

- Słucham.

||YoonKook|| Professional Asshole ✔Where stories live. Discover now